Akademia Mądrego Dziecka - pierwsza gra i pudełko pełne zabawy

Akademia Mądrego Dziecka to seria regularnie goszcząca w naszych blogowych progach i na stałe zadomowiona na regałach 
książki i gry z tęczowymi paseczkami często uznaję za wartościowe, a co może nawet ważniejsze, są zwykle lubiane przez oceniające je wraz ze mną dzieci 
 
pisałam już o bardzo wielu propozycjach ze znakiem AMD (patrz odpowiednia zakładka >>KLIK<<)
rok temu wśród nich znalazły się Pierwsze gry - "Mniam!" i "Zwierzątka", stworzone z myślą o odbiorcach w wieku przedprzedszkolnym (>>KLIK<<)
najmłodszy testujący powoli dorósł do odpowiedniego wieku i zaczyna się nimi bawić w sposób nieco bardziej zbliżony zamysłowi twórców, zamówiłam więc dla niego także kolejną, pt.

do niekwestionowanych zalet tego tytułu należą przyciągające maluchy elementy: spore, kolorowe żetony i duża drewniana kostka
w dodatku bohaterami gry są tu kotki, pieski, króliczki, chomiczki, rybki, myszki, ptaszki, żółwie i papużki - niewielu dwulatków przejdzie wobec nich obojętnie!

tak, gra rekomendowana jest dla dzieci już od drugiego roku życia
od dwóch do czterech graczy ma za zadanie kolejno rzucać kostką, odczytywać wskazywane przez nią kierunki i zbierać barwne żetony ze zwierzątkami
dodatkowa trudność polega na tym, że odkryte zwierzaki czasem należy oddać innemu graczowi...
w wariancie nieco bardzie zaawansowanym dodatkowo istotne stają się kolory strzałek i tła żetonów,
a już trzylatki powinny, według autora "kolekcjonować swoje zwierzątka lub utrudniać grę innym graczom"

dla mojego S. to wszystko stanowczo zbyt wiele, ale mamy jeszcze ponad pół roku na testy trybu 2+ :)
na szczęście nic nie stoi też na przeszkodzie, żeby bezstresowo (i czysto losowo) kompletować swoje hodowle i przy okazji pomalutku uczyć się nazywać kolory
 
może nas jeszcze zdoła bardziej do siebie przekonać...
 


od pierwszego otwarcia za to oboje polubiliśmy

Pudełko pełne zabawy Pojazdy

super prosta sprawa - pudełeczko z książką i układankami
w środku:
8 wierszyków o pojazdach, 8 obrazków w wesołej kolorystyce i 8 ośmioelementowych puzzli -
wiersze nie za długie, ilustracje czytelne i pozytywnie nastrajające, a układanki idealne do samodzielnego składania przez malucha


zastosowana idea dzielenia obrazka na paski jest mi dobrze znana - przetestowałam ją wielokrotnie ze starszym synem tworząc indywidualne zestawy puzzli ze szpatułek laryngologicznych (jak tu >>KLIK<< , czy tutaj >>KLIK<<)
takie fragmenty są łatwe do połączenia i nie sprawiają trudności nawet mniej wyćwiczonym palcom
w tym przypadku, co bardzo ważne dla najmłodszych, elementy są w dodatku duże, a dołączona podkładka zapobiega rozsuwaniu się złożonej całości 
tekturki zadrukowano dwustronnie, dzięki czemu łatwiej wyszukać poszczególne zestawy (mamy 32 a nie 64 puzzle), a po ułożeniu jednego pojazdu, błyskawicznie wyczarować inny
 
zarówno w książeczce, jak na puzzlach znajdziemy żaglówkę, statek, auto, rakietę, pociąg parowy, samolot, koparkę i wóz strażacki
S. zachwycony, nawet mimo że brak traktora :) 
polecamy!



za egzemplarze dziękuję Egmont.pl i HarperKids
Czytaj dalej

Łąka - śliczny pasjans przyrodniczy

dudek zwyczajny (Upupa epops) B02, data obserwacji: 20.04
taki mi się trafił w tym roku niespodziewany prezent imieninowy :)

drugi był zaplanowany z wyprzedzeniem:

Łąka

wyczekiwałam, od kiedy w zapowiedziach wydawniczych można było przeczytać:

"Łąka to gra planszowa, w której wcielamy się w wędrowców obserwujących naturę. Wyposażeni w mapę, spacerujemy po malowniczej okolicy, szukając inspiracji i uwieczniając zapierające dech w piersiach widoki. Kierujemy się pasją i ciekawością świata, ale też rywalizacją o tytuł najwprawniejszego obserwatora przyrody! Przypadnie on temu, kto zdobędzie najwięcej punktów z zaobserwowanych gatunków zwierząt i roślin, krajobrazów oraz pamiątek zebranych z wędrówki. Zmagania toczą się także przy ognisku, gdzie gracze prześcigają się w realizowaniu celów swoich wypraw."
 
tym niecierpliwiej, że szybko okazało się, że będzie też co najmniej równie miła oku jak "Na skrzydłach"...
 
 
w pudełku prócz planszy z zapowiadającą przygodę mapą i dopracowanych elementów dodatkowych (plansze z ogniskami dla odpowiedniej liczby wędrowców, podajniki w kształcie plecaczków, kompas pierwszego gracza, strzałki/płotkowe sztachetki wyznaczające kierunek obranego szlaku - bardzo sympatycznie "klimatyczne"!), kryje się spełnienie marzeń przyrodnika-amatora:

ponad 100 unikalnych gatunków do zaobserwowania!

rośliny, zwierzęta, ptaki, motyle, płazy, gady i owady czekają na odkrycie na pięknych kartach przedstawiających akwarele autorstwa Kamili Kijak 
w sumie, licząc "widokówki", znaleziska, antropogeniczne elementy krajobrazu i stopniowo wprowadzane do gry minidodatki, jest to ponad 200 pełnych barw i szczegółów obrazów
wielkość kart pozostawia pewien niedosyt, ale cóż, nie da się mieć wszystkiego...  
na stronie wydawnictwa można je sobie bliżej obejrzeć, a nawet ściągnąć cudną przyrodniczo-malarską tapetę  >>KLIK<<

 
cennym edukacyjnie dodatkiem jest załączony indeks kart
każda z ilustracji, dyskretnie oznaczonych symbolami literowo-liczbowymi (patrz przykład ze wstępu), jest tu opatrzona nazwą rodzajową lub gatunkową zilustrowanego okazu lub opisana tak, by przybliżyć typ siedliska czy pozamiejskiego budownictwa
to przydatna pula informacji, garść mniej lub bardziej trafnie dobranych ciekawostek i dodatkowa zachęta do prowadzenia własnych obserwacji przyrodniczych 
bardzo na plus!
 
pod przywołanym wyżej linkiem (tym  >>KLIK<<) znajduje się także film czytelnie przybliżający reguły, tu zatem, bez zagłębiania się w szczegóły, jeszcze tylko kilka ogólnikowych zachwytów ;)
 
gra polega na umiejętnym budowaniu i wykorzystaniu swojej talii
wykonujemy jedną z kilku różnorodnych akcji, gromadzimy "zasoby", które wykorzystujemy do zbudowania optymalnego zestawu obserwacji i krajobrazów oraz realizacji ogólnodostępnych celów
gromadzimy punkty zanurzeni w naturze i przypisanych jej prostych zależnościach 

reguły bardzo łatwo wyjaśnić i zrozumieć

nie zbudujemy tu żadnego "silniczka" gwarantującego wygraną, ale dostępnych jest kilka równie popularnych i celowych strategii zdobywania punktowej przewagi
trochę tu losowości, stąd często konieczna jest elastyczna korekta planów, lecz zwykle dostępna jest jakaś alternatywa - autor zadbał o zrównoważoną pulę różnorodnych akcji 
 
niewiele tu interakcji - w zasadzie ogranicza się ona do mniej lub bardziej przypadkowego "podebrania" sobie karty lub "pieńka" celu... 
w zasadzie każdy układa swój indywidualny "pasjans"
nie każdemu to pewnie odpowiada, ale sprawia, że gra nie traci wiele w wersji jednoosobowej
anonimowy "wędrowiec", który losowo "płoszy" nam niektóre gatunki okazuje się wystarczającym przeciwnikiem, a samotne wycieczki na "Łąkę" są bardzo przyjemne!

obserwujemy przyrodę, gromadzimy pamiątki, opowiadamy o wyprawach przy ognisku, zachwycając się urodą świata...

czy to zatem, jak zarzucają niektórzy, gra tylko do popatrzenia? 
według mnie, nie! grywam sobie sama, gram z dzieckiem (lat 10 - polubił!), gramy z dorosłymi i mamy przy tym frajdę zarówno z namiastki obcowania z przyrodą, jak rywalizacji o punkty

ale gdyby nawet tylko "do oglądania"... i tak warto :)

 

opublikowano w ramach cyklu "SAMOGRAJKI mamajanki" >>KLIK<<, ze względu na możliwość gry w trybie jednoosobowym

Czytaj dalej

mi pasuje!

w co dzisiaj gramy?

może abstrakcyjny tytuł logiczny? 
grę kafelkową dla jednego lub kilku graczy?
liczbową układankę w miłej oku, kolorowej oprawie?

Mi pasuje!

gra pod tytułem "Mi pasuje!" spełnia wszystkie powyższe warunki
na pewno spodoba się wielu "graczom rodzinnym", których skutecznie zachęcić powinna śliczna, pastelowa kolorystyka i błyskawiczne wprowadzenie w arkana rozgrywki
 
każdy z chętnych do zabawy otrzyma własną dwustronną planszę i zestaw sześciokątnych elementów w tym samym kolorze: 27 w wersji podstawowej, albo 31 - licząc z "jokerami"
 
najpierw wybieramy stronę planszy (wszyscy tę samą) i jeden z kilku wariantów rozgrywki opisanych w instrukcji
ich istnienie zapewnia regrywalność "Mi pasuje" i różnorodność rozgrywek, sedno jednak pozostaje takie samo,
tj.:
na planszach zacieniowano powierzchnie, które trzeba pokryć kafelkami 
każdy dobiera taki sam kafelek równocześnie (jedna osoba losuje, pozostałe muszą odszukać właściwy) i wybiera dla niego miejsce na swojej planszy 
czynność powtarzamy do momentu wypełnienia planszy
na kaflach znajdują się kolorowe linie z numerami 
gracze zdobywają punkty za utworzone nieprzerwane ciągi w jednym kolorze, łączące przeciwległe krawędzie planszy, mnożąc liczbę kafli w rzędzie przez wartość liczbową danej linii
 
mamy tu do czynienia z przemyślnym, zrównoważonym połączeniem decyzyjności i elementu niespodzianki, kalkulacji i ryzyka, zabawy i tabliczki mnożenia 
można powiedzieć, że to pewien rodzaj barwnego pasjansa z cyferkami, ale wcale nie wyklucza to przyjemnej rozgrywki z dozą emocji ("przyjdzie" ten wyczekiwany kawałek, czy nie???), którą chętnie powtórzymy
odrobina losowości zapewnia niepowtarzalność każdej partii, a alternatywne wersje opisane na kolejnych stronach instrukcji dodają różnych "smaczków" i sprawiają, że wracamy do gry bez poczucia znużenia 

 
"a jaki jest tu dodatkowy klimat?" zapyta co wybredniejszy planszówkowicz*
no cóż, tak szczerze, to nie ma żadnego ¯\_(ツ)_/¯¯
możemy się jednak umówić, że budujemy supermaszynę dozującą kolorowe soki owocowe, albo plac zabaw z jak najdłuższymi zjeżdżalniami**
i nie zapominajmy o dodatkowej opcji z bonusowymi  "promieniami słońca" i "księżycowym blaskiem"! 
na szczęście są też tacy (jak seniorki z Klubu Grajmy!), którym samo 'bezklimatyczne' układanie kafelków z cyferkami spokojnie wystarcza :)
 
 
podsumowując, to bardzo przyjemna układanka matematyczna, 
dużo lepsza alternatywa dla miłośników gry w bingo,
coś do grania samotniczego lub równoległego (interakcji tu nie ma za grosz), w gronie do 6 osób
co tu dużo mówić, mi pasuje!


* tu J., co to niby grać nie bardzo lubi, a jednak matkę coraz częściej przy planszy zagina nie tylko takimi tekstami ;)
** nie mylić z budowaniem parku wodnego ze zjeżdżalniami - tamta gra to "Rurka wodna"!


wpis opublikowano w ramach cyklu "Samograjki mamajnki" oraz projektu Grajmy!
egzemplarz gry jest dostępny do wypożyczania w Klubie Grajmy! w Grudziądzu - polecam :)
Czytaj dalej

BITS - jeszcze jedno oblicze 'tetrisa'

zachwalania niewielkich, prostych gier "układankowych" ciąg dalszy!

przed Państwem 

BITS

jeśli kojarzycie nazwę i niektóre elementy ze zdjęcia powyżej z grą FITS (opisywałam tu: >>KLIK<<) - to z całą pewnością celowa "zagrywka" wydawcy :)
podobnie jak tam, mamy do czynienia z zabawą bazującą na najlepszych standardach niezapomnianego tetrisa, przeniesionymi na grunt analogowy
tym razem w wersji 'travel'
nie należy tych planszówek jednak utożsamiać - to nie to samo, w różnym formacie, lecz odmienne gry!

BITS jest gierką równie kompaktową i pomysłową jak jej nazwa
pomyślmy tylko - "fits" znaczy "pasuje", a "bi" to nic innego niż "dwa" - co wychodzi, jeśli to połączyć? ha! genialne w swojej prostocie, czyż nie?
tym bardziej, że wspomniana dwójka także nie trafiła na okładkę bez kozery - wszak każdy z elementów-klocków zsuwanych po planszetkach, składa się z 2 kwadracików

"klocki", "planszetki"?
przydałyby się dwa słowa o komponentach i zasadach...

każdy gracz (od 1 do 4) otrzymuje własny 'zestaw startowy' - sztywną, plastikową podkładkę z papierową kratownicą ułatwiającą orientację na polu gry oraz ,jednakowe dla wszystkich, "puzzle", czyli prostokąciki złożone z dwóch kwadratów w różnie połączonych czterech kolorach
ze wspólnej puli losujemy po jednym elemencie startowym, który jako pierwszy musi znaleźć miejsce na planszy
prostokącik ustawiamy sobie dowolnie  - pionowo lub poziomo, z lewej, centralnie lub z prawej - na górze planszy i zsuwamy do dołu
kolejne posunięcia to dobieranie elementu wskazanego przez karty (dla każdego gracza takiego samego) i stopniowe "zabudowywanie" planszetki, od dołu ku górze, wg powyższego opisu
 
celem gry jest optymalne zapełnienie pola gry tak, by stworzyć jak najwięcej figur złożonych z 4 jednokolorowych kwadratów 
rozgrywamy 3 rundy - najpierw ucząc się gromadzenia punktów za owe "czwórki", następnie szczególnie skupiając na jednym, wskazanym ich kształcie, w końcu dodatkowo starając się uniknąć punktów karnych
 

przy całej losowości tej zabawy, nie można jej odmówić cech dobrej łamigłówki logicznej
fakt, nie zaplanujemy tu wszystkiego, ale wiele możemy próbować przewidzieć, znając pełną pulę elementów i, obok szczęścia, licząc na rozkład normalny prawdopodobieństwa 
 
nawiązanie tematyczne z pewnością przemówi do sentymentalnych miłośników kultowej układanki ery pierwszych gamepadów, ale idea może się spodobać także młodszej młodzieży - nawet tej młodszej niż 8+ (sprawdzono na fanach Minecrafta!)

prostota zasad pozwoli łatwo zaangażować w grę całą rodzinę, ale też nie ma przeszkód, by się nią delektować po prostu sam na sam <3

a poza tym wszystkim, wypełnione po brzegi, lecz wciąż lekkie i poręczne pudełko naprawdę możemy ze sobą zabrać na wiosenny piknik albo - oby znów niedługo! - spotkanie z planszówkowymi znajomymi

ot, sympatyczny drobiazg planszówkowy
nie ma powodu, by nie polecić na krótką chwilę relaksu
albo dwie chwile, bo czasem aż się prosi o drugą próbę i/lub jeszcze jeden rewanż ;)

za egzemplarz dziękuję Egmont.pl



Czytaj dalej

UBONGO Trigo

komu przypadła do gustu "tetrisowa" propozycja z poprzedniego wpisu (>>KLIK<<) lub spodobała się któraś z wcześniej wydanych wersji gry UBONGO (albo one wszystkie >>KLIK<< ;) )?

oto coś nowego specjalnie dla Was!

UBONGO Trigo

to kolejny tytuł w serii układanek z afrykańską fauną na okładce
tym razem do ćwiczenia szarych komórek zaprasza nie za duże pudełko z żyrafami i hasło "trójkątne szaleństwo"

co w środku? podobnie jak w "Ubongo extreme" karty z wyzwaniami i różnokształtne elementy do ich uzupełniania


reguły także podobne:
gracze (od 1 do 4) otrzymują identyczne zestawy siedmiu figur i losują po jednej karcie z wzorami
każda jest dwustronna - kwestia umowy, kto będzie rozwiązywać łatwiejszą, kto trudniejszą zagadkę
równocześnie, zgodnie z opisem (liczbowym), wybieramy 4 lub 6 odpowiednich "puzzli", które umieszczamy na białych polach, starając się je dokladnie zakryć
kto sprawniej sobie z tym poradzi, zwycięża w danej rundzie
ale na jednej się oczywiście nie kończy :)


cala trudność Trigo polega na tym, że elementy zbudowane są na bazie trójkątów
wyobraźnia przyzwyczajona do kwadratów i sześcianów musi się przestawić na inne tory
o ile już przy klasycznym Ubongo wyraźnie było widać, że takie układanki niektórym po prostu idą lepiej, tu pewne predyspozycje jeszcze wyraźniej premiują tych graczy
aczkolwiek pewnie można (i warto!) tę umiejętność "ogarniania przestrzeni" wyćwiczyć

dla samotników cierpliwie dążących do perfekcji, pada w instrukcji wyzwanie, by w ciągu 20 min. rozwiązać wszystkie zadania z trudniejszej strony kart
dam znać, jeśli kiedyś zasłużę na tytuł mistrza ;)
 
 

wpis powstał w ramach Grajmy! i cyklu "samograjki mamajanki"
za egzemplarz dziękuję wyd. Egmont



Czytaj dalej

OGRÓDEK, czyli układanie rabatek

dla wszystkich, którzy nie wyobrażają sobie życia bez swojej działeczki, 
tych, którzy nie mają nawet rabatki, ani kwiatków na balkonie (ale chcieliby mieć), 
a nade wszystko, dla każdego fana tetrisowych układanek* i/lub Uwe Rosenberga,
mam dziś propozycję nie do odrzucenia - 
partyjkę w przepiękną grę planszową:

Ogródek

to według mnie świetny tytuł na rozpoczęcie przygody z nowoczesnymi planszówkami - gra przyciągająca wizualnie, ze starannie wykonanymi komponentami (patrz niezniszczalne planszetki-rabatki) i ekstra gadżetami (elegancka taczka na żetony)
może sprawiać wrażenie zaawansowanej, lecz w gruncie rzeczy, po spokojnym "przetrawieniu" instrukcji, jest bardzo prosta do opanowania, nawet dla początkujących
 
jej ważną zaletę stanowi możliwość gry jednoosobowej, we dwie, trzy, albo, niemal równie dobrze, cztery osoby
istnieje też opcja modyfikacji zasad tak, żeby łatwiej i przyjemniej grało się dzieciom (rekomendowany wiek 8+)

na i wokół dostępnej dla wszystkich planszy czekają różnokształtne, kwieciste elementy, których używamy do wypełnienia indywidualnych planszetek (czyli samodzielnie uprawianych grządek)
instrukcja, nakazująca odpowiednie obracanie kostki - ogrodnika, oraz oznaczenia na planszy podpowiedzą, kto, kiedy i ile razy będzie mógł posadzić u siebie wybrane kwiatki  
interakcja ogranicza się do ewentualnego (zwykle niezamierzonego) podebrania sobie upatrzonego elementu
każdy skupia się na własnym poletku, które stara się dokładnie wypełnić, nie zakrywając przy tym doniczek i kloszy, które przynoszą cenne punkty
"zbiory" owych następują za każdym razem, gdy w "fazie sadzenia" komuś uda się wypełnić całą planszetkę-rabatkę
umiejętne gospodarowanie pozwala uzyskać bonusowe doniczki, koty, ule i dodatkowy skok punktowy na końcu skali
prócz optymalnego dobierania i łączenia kształtów możemy zatem próbować "podkręcić" wynik sprytnie łącząc 'promocje'

 
 
dodatkowy twist stanowi specyficzna punktacja w ostatniej rundzie
zbyt opieszali ogrodnicy, którzy nie ogarnęli działeczki na czas, mogą stracić część cennego plonu (każdy kafelek dokładany w finale okupiony jest utratą dwóch punktów)
poza tym drobnym "udziwnieniem" większość reguł jest prosta, wręcz intuicyjna
ot, dobieramy kwiatki, układamy rabatki i gromadzimy punkty za klosze i doniczki, od czasu do czasu korzystając z pomocy sympatycznych zwierzaków

słowem: sielankowy temat, piękna oprawa, nieskomplikowana mechanika, puzzle, kwiatki i kotki -
bardzo dobry patent na wieczorny relaks w pojedynkę, w parze lub grupie

"gracz rodzinny" który nie kupił, gdy gra była szeroko dostępna w bardzo promocyjnej cenie, może tylko żałować
albo pożyczać od 'grodzinkowych' znajomych! Kasiu - dziękuję :)

 
 
opublikowano w ramach cyklu "Samograjki mamajanki" >>KLIK<<
Czytaj dalej

criss cross / kostka i krzyżyk

jakie gry są najlepsze na wiosnę i lato?
małe! czyli takie, które można wszędzie ze sobą zabrać

Criss cross

zmieści się nawet do bardzo skromnej torebki...

a jeśli weźmiemy tylko to co niezbędne, czyli kartkę, kostki i ołówek, wystarczy i kieszeń

wielką zaletą tego maleństwa jest fakt, że wytłumaczenie reguł trwa krotką chwilę, 
drugą, iż pojmą je bez trudu nawet dzieci i początkujący gracze,
trzecią, że grać może jednocześnie dowolna liczba osób: od jednej, przez kilka, do 6 - zgodnie z opisem i liczbą załączonych ołówków - a de facto nawet całe rodziny, zastępy, klasy, kluby, czy grupy, jeśli tylko posiadają własne
ba, bawić można się tak nawet "zdalnie"!

w pudełku, prócz wspomnianych ołówków i krótkiej instrukcji, znajdują się dwa notesy z kartami graczy oraz oryginalne kostki sześcienne z sześcioma symbolami umieszczonymi w miejsce standardowych kropek

 

każdy z graczy otrzymuje swój arkusik z bloczku 
jest ich tylko(!) 100, ale szablon do wydruku dodatkowych znajdziemy na stronie wydawcy, a ostatecznie bez trudu zaadaptujemy do gry także zwykłą kartkę w kratkę
w górnej lewej kratce każdy wrysowuje O, X, III, /, # lub trójkąt - do wyboru
następnie, rzucając kostkami, określamy jaką parę symboli należy umieścić na dwóch kolejnych polach
wszyscy rysują to samo, koniecznie oba symbole jako sąsiadujące w pionie lub poziomie, ale w indywidualnie wybranej kolumnie lub rzędzie
i tak 12 razy

cel? zdobyć jak najwięcej punktów, tworząc szeregi powtarzających się znaków

cały czas niby tylko malujemy co się wyturla, ale faktycznie chodzi o ciągłe szacowanie korzyści, przeliczanie sum w pionie, poziomie i po skosie
dr Knizia kolejny raz najprostszą matematykę zamienia w złoto - trzeba liczyć na szczęście, ale przy okazji nie zaszkodzi też myśleć ;)

bez odrobiny skupienia na wyszukiwaniu/przewidywaniu najkorzystniej punktowanych grup i układów, pozostaje tylko dość losowe kolorowanie karteczek (stąd pewnie ograniczenie wiekowe 7+), jeśli jednak skupimy się na optymalizacji punktacji, bój staje się zacięty i emocjonujący

w "Criss cross" chętnie grywam sama i w różnym towarzystwie, najchętniej w wariant z "karną" punktacją - równie nieskomplikowany jak podstawowy, a jeszcze ciekawszy
w bardziej wiosennej scenerii zdarzyło nam się pograć także innymi, kolorowymi kostkami, przy użyciu kredek
bardzo przyjemnie tworzy się w ten sposób barwne pisanki i kwietne łąki :)
 
 
z punktu widzenia wydawcy najpoważniejszą wadą gry może być zatem fakt, że wcale nie trzeba jej kupować...
wystarczy kartka, dwie kostki i coś do pisania!
niejednokrotnie zdarzyło mi się jednak, że trudniej było przekonać kogoś do gry w zwykłe karty, czy kości, albo na kartce w kratkę, niż w ładnie wydaną planszówkę lub "wykreślankę"
w takiej sytuacji "wszystkomające" pudełeczko ze specjalnym bloczkiem i zaostrzonymi ołówkami sprawdza się idealnie
 
'kostkę i krzyżyk' polecam jako przerywnik między innymi grami czy zajęciami, wypełniacz czasu oczekiwania, szybką rozrywkę delikatnie pobudzającą zwoje mózgowe, gdy nie ma czasu na poważniejsze "rozkminy" 
 

ponieważ grać można także wyłącznie we własnym towarzystwie, wpis kwalifikuję do cyklu "samograjki mamajanki" - patrz tutaj >>KLIK<<
za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Egmont

Czytaj dalej

samograjki mamajanki, czyli gry planszowe dla jednego gracza

uwaga, uwaga!
ogłaszam nadchodzący tydzień dNiaMi SAMoGRAnia 

przez 7 dni opublikuję >>x<< tekstów na temat gier planszowych, w które można (a może i warto?) grać samemu

trochę to ryzykowne, biorąc pod uwagę aktualną częstotliwość ukazywania się tu nowych wpisów, ale postaram się pokazać co najmniej kilka dobrych planszówek posiadających opcję gry solo ;)


w izolacji, ale bez komputera, pograć da się w całkiem sporo gier-łamigłówek, wykreślanek czy układanek

spośród do tej pory, wśród opisanych na blogu planszówek, rozgrywkę jednooosobową umożliwiają:

  
w najbliższym czasie przeczytacie tu o kolejnych takich grach-samograjkach:

CRISS CROSS

II  OGRÓDEK

III UBONGO TRIGO

IV BITS

V MI PASUJE

VI  ŁĄKA

 

na opisanie czekają także:

Robaczki, Bukiet, Robinson Crusoe, Terraformacja Marsa, Osadnicy Wykreślane Imperium, układanka Motocykle, Blokada (smart), Metro (smart), Na skrzydłach, Rzuć na tacę, Pandemia...

ale lista jest otwarta

coś szczególnie polecacie? może warto będzie przedłużyć/rozszerzyć tę akcję ;)

 
P.S.: "dopisały się": układanka ExitPuzzle, Sagrada
c.d.n.
Czytaj dalej

roszada wśród zwierząt

takie kafelki sobie ostatnio układamy:

jednak to nie bajkowa układanka dwuletniego S.!
te piękne, kolorowe krajobrazy, przywodzące na myśl pełnię lata, stają się tłem dla brutalnej walki o pozycję...
 
to elementy tworzące planszę gry

Roszada wśród zwierząt

 
podobnie jak kartonowe pionki i duże sześciokątne żetony z fistaszkami, rybami i ziarnem, ukrywają się w pudełku na pierwszy rzut oka wyróżniającym się wśród naszych pozostałych planszówek
szara tektura i czcionki przywołują lata mojego dzieciństwa (tak, to było w ubiegłym stuleciu ;) ) - przywodzą na myśl żółknące z czasem gazety i niezapomniane "Poczytaj mi mamo"
nawet sam tytuł kojarzy się z oglądanym wówczas w TV "Z kamerą wśród zwierząt" :)
same sympatyczne wątki z dawnych lat...
ale to tytuł nie tylko dla sentymentalnych "staruszków"!
rekomendowany wiek graczy to już 8+, a logo "eco friendly game"*, czy szachowe nawiązanie w tytule (i to w dobie popularności netflixowego "Gambitu..."!) są jak najbardziej na czasie
sama gra natomiast z pewnością nie ustępuje nowoczesnym planszówkom ani wykonaniem, ani pomysłem**

 
gracze (od 2 do 4) budują odpowiedniej wielkości planszę i rozkładają na niej kafle z pożywieniem
będą o nie walczyć odpowiednio rozstawiając i przesuwając swoje pionki
każdy otrzymuje po trzy w jednym kolorze - jeden z wizerunkiem słonia, drugi - kota i trzeci - myszy
słonie będą dla nas zdobywać orzeszki ziemne, koty - ryby, a myszy ziarna zbóż
ruch na planszy to jeden "krok" z sześciokątnego pola na sąsiednie, ale też... ucieczka na najbliższy dostępny heks
zwierzęta straszą się nawzajem, bo, jak wiadomo, myszy boją się kotów, koty słoni, a słonie myszy i dlatego nie mogą przebywać w swoim bezpośrednim sąsiedztwie
 
do zapamiętania mamy zasadniczo jedną podstawową regułę (vide dozwolone ruchy figur szachowych), ale kombinowania - jak rozstawić na starcie swoje zwierzęta, w którą stronę przesunąć, kogo postraszyć, gdzie optymalnie uciec - mnóstwo 
clue rozgrywki to ciągłe przepychanki (roszady?) do momentu, gdy jeden z graczy zgromadzi 5 żetonów z przysmakami  
przydaje się umiejętność "myślenia w przód", planowania strategii, rozważnego wybierania między chwilowym zyskiem a kontrolowaniem ruchów przeciwnika
 
a gdy już opanujemy tę podstawę, gra oferuje wariant dodatkowy 
po zdobyciu pożywienia odkrywamy tunele, którymi mogą przemieszczać się myszy, łany zbóż, którymi czmychają koty i rzeki, zwiększające zasięg ruchu słonia
to ciekawe urozmaicenie, ale zaręczam, już wersja podstawowa nieźle ćwiczy szare komórki

 
"Roszada..." to świetne połączenie przystępności zasad i wymogu taktycznego podejścia do rozgrywki
dzieci (gram m.in. z 10-latkiem) podstawy łapią błyskawicznie 
później tylko - podobnie jak dorośli - z rozgrywki na rozgrywkę uczą się coraz skuteczniejszej strategii

a wszystko to w doskonałej jakości wykonania i barwnej, "komiksowej" scenerii  
kto błędnie oceni po okładce, tego ominie czysta przyjemność obcowania z dobrą grą!



gra przyjechała do nas od wyd. Muduko (dziekujemy!) i przy najbliższej okazji zostanie zaprezentowana na spotkaniu seniorów w Klubie Gier Planszowych Grajmy w Grudziądzu 
nim to nastąpi, będzie dostępna do wypożyczania, tamże
polecam!

* więcej o eko-polityce wydawcy - tutaj >>KLIK<<
** to pierwsze wydanie, "światowa premiera" gry, wróżę jej także zagraniczną karierę! 
Czytaj dalej