fakty są takie, że przedszkolaki bardzo dużo kolorują
z jednej strony - pewnie powinny, bo ponoć ćwiczą w ten sposób sprawność motoryczną dłoni i przygotowują się do nauki pisania, z drugiej - często po prostu to lubią
nie ma się co dziwić! dodawanie biało-czarnemu obrazowi barw, niczym tworzenie czegoś z niczego, niepewność finalnego efektu, który do ostatniej chwili pozostaje niespodzianką, to wielka przyjemność, którą odkrywam na nowo dzięki oryginalnym, pełnym szczegółów malowankom, którymi od jakiegoś czasu się z Jankiem dzielimy
z własnego dzieciństwa nie pamiętam jednak ani jednej tradycyjnej kolorowanki
dużo większą atrakcję stanowiły książeczki z zadaniami, w których obok ilustracji do wypełnienia kolorami znajdowały się kropki do połączenia, wykreślanki, siatki ułatwiające kopiowanie prostych obrazków, xxx szczegółów różniących obrazki do wyszukania
dziwne, ale własnie znalezienie jednej z takich książek (wraz z szachami) pod choinką, stanowi jedno z moich pierwszych sentymentalnych wspomnień z czasów przed-szkolnych...
bardzo się cieszę widząc, że moje dziecko również bawią podobne wyzwania!
sama nie wiem, które z nas miało większą frajdę po raz pierwszy otwierając "Wytęż wzrok, czyli ukryte obrazki" - ja, czy Jan?
autorska książeczka Magdy Wosik to zdecydowanie nie jest standardowa kolorowanka
dla mnie główną atrakcję stanowi jej treść (o tak! całkiem sporo w niej liter, jak na malowankę!), Jankowi podoba się, że dzięki niej może pobawić się w detektywa
co znaleźliśmy w środku?
absurdalne rymowanki i wierszowane zagadki,
dwadzieścia odmiennych lokalizacji przedstawionych na misternie uplecionych z giętkich linii obrazkach,
setki drobnych symboli "zagubionych" między ludźmi, roślinami, przedmiotami, pojazdami (itp.), które idealnie (a niejednokrotnie bardzo zaskakująco) wtapiają się w tło i zaczynają stanowić fragment większej całości
słowem - każdy przedszkolak znajdzie tu (sic!) coś dla siebie
co nas urzekło?
- zabawa słowem w warstwie tekstowej i graficznej,
- ogromna różnorodność przedstawionych sytuacji (od rodzinnego pikniku, przez przedszkolny bal przebierańców, po łazienkę pełną książek)
oraz...
nieszablonowe spojrzenie na komunikację miejską i transport szynowy
mimo bogatych doświadczeń w tym temacie, muszę przyznać, że nie spotkaliśmy się dotąd w żadnej książce z tak artystycznym i głęboko prawdziwym przedstawieniem problematyki podróżowania komunikacją publiczną z punktu widzenia pasażera - brawo!
niewiarygodne, ile ruchliwy pięciolatek możne spędzić czasu nad zaledwie dwiema stronami:
"Wytęż wzrok" stanowi widomy dowód, że liczy się kreatywność, podejście do tematu i otwartość na zabawę -
bardzo ją polubiłam, mimo że, przyznam się po cichu, kreska autorki zupełnie nie trafia w moje gusta...
całkiem podobnie (czyli zupełnie) mijają się z moim poczuciem estetyki obrazki z drugiej książeczki, która ma w tej chwili u nas swoje pięć minut
mowa o pełnej łamigłówek, tajnych kodów i labiryntów "Krainie zagadek"
w porównaniu do wyżej opisanej zupełnie pozbawiona artyzmu i dużo mniej dowcipna, ma jednak nad nią pewną przewagę - oprócz spostrzegawczości promuje logiczne myślenie i pomysłowość, niepostrzeżenie wprowadza w magiczny świat matematyki, zachęca do zabaw słownych
znajdziemy tu całe spektrum zadań pobudzających do pracy lewą półkulę mózgu, które dzięki przedstawieniu w postaci kilkudziesięciu różnorodnych tematycznie wątków przybrały ciekawą, angażującą uwagę formę
w wielu miejscach jest jeszcze za trudna dla J.(polecałabym uczniom wyższych klas szkoły podstawowej), ale za to moim starym szarym komórkom zapewnia dawkę ożywczej gimnastyki :)
* co ciekawe, z zadaniem z zębatkami i paskami Janek, w przeciwieństwie do mnie, nie miał żadnych problemów - nie zawahał się ani na chwilę!
obie książeczki gwarantują długie godziny rozwijającej zabawy, ale - uspokoję tradycjonalistów - całkiem sporo w nich też obrazków czekających na pokolorowanie
osobiście bardzo polecam takie połączenie zabawy z kredkami i stymulacji intelektu
za egzemplarz "Wytęż wzrok" dziękujemy wydawnictwu Nasza Księgarnia