AZUL Letni Pawilon

oto jedna z najpiękniejszych gier na naszej półce 
a jednocześnie prawdopodobnie jedna z lepszych (w kategorii abstrakcyjnych gier logicznych)
 
poznajcie

AZUL Letni Pawilon

"uroda" planszówki jest oczywiście zawsze kwestią gustu, spójrzcie jednak na te fotografie:

czy nie chce się wziąć do ręki tych "cukierkowych" żetonów? 

czy plansze graczy same nie proszą się o uzupełnienie barwnymi elementami mozaiki?

i w końcu

czy tak trudno zrobić ładną, funkcjonalną wypraskę i idealnie pomieścić elementy w pudełku?
(z tym pytaniem zwracam się do wydawców jakże często pomijających te, może nie najważniejsze, lecz wiele ułatwiające i uprzyjemniające grę aspekty "organizacyjne")
tu owe kwestie rozwiązano perfekcyjnie!

u nas całość błyskawicznie przyciągnęła graczy w wieku 8+ *
dwóch, trzech, czterech
i żaden większość nie żałowała spędzonych przy rozgrywce 30-40 minut (razy dwa, trzy, cztery...) 
spróbujmy odpowiedzieć sobie - dlaczego?
 
w klimat gry wprowadza krótka notka historyczna (zachęcająca nota bene do zgłębienia tematu pięknej średniowiecznej architektury portugalskiej) 
na tej bazie łatwo wyobrazić sobie, że stajemy się budowniczymi kolejnego pałacu w stylu mannuelińskim - oby jak najbardziej wystawnego!

cel gry to zebranie jak największej liczby punktów za odpowiednie uporządkowanie elementów mozaiki
dróg do jego zdobycia - wiele
decyzji do podjęcia bodaj jeszcze więcej...
 
w każdej turze kolejno wybieramy, które "cegiełki" pobierzemy z warsztatów naszych dostawców, a na koniec, w jaki sposób je zużyjemy 
niezależnie, każdy według własnej, odpowiednio elastycznej strategii, uzupełniamy identyczne planszetki, starając się zapełnić jak najwięcej pól w kształcie gwiazdy, "po drodze" zdobywając bonusowe surowce
pełną instrukcję w wersji .pdf można przeczytać online tutaj: >>KLIK<<
 
jako że każdy kolejno wykonuje swój ruch i stale zmienia się pula dostępnych surowców, wszyscy wpływają na dynamikę rozgrywki - osobiście, pod presją innych zawodników, musiałam zdecydowanie poprawić swoje tempo podejmowania decyzji ;)

jest sporo kombinowania

można skupiać się tylko na swoich planszach, można próbować szkodzić przeciwnikom, trzeba wypośrodkować taktykę miedzy zbieraniem punktów na bieżąco i planowaniem działań długofalowych, warto dopasowywać strategię kolejnych etapów do obowiązującego atu, a jeszcze bardziej 'geek' byłoby pewnie dodatkowo śledzić, które płytki zostały już pobrane lub usunięte z gry i próbować przewidzieć szanse na dobranie tych najbardziej pożądanych...

dla najbardziej wymagających, poszukujących dodatkowych wyzwań, przewidziano wariant alternatywny - drugą wersję posadzki na rewersie planszetki, do wypełnienia na nieco innych zasadach


niezależnie od wieku/umiejętności/metod graczy, jedno jest pewne: na stole cały czas coś się dzieje, więc nikt nie zdąży się rozgrywką znudzić, a ostateczny efekt, nawet jeśli nie do końca zamierzony, na pewno będzie śliczny :)


nie znam (jeszcze) wcześniej wydanych "Azuli" (a są jeszcze 2 + 1 dodatek!), ale ten mnie urzekł - i wizualnie, i jako gracza
polecam bez wahania!


za egzemplarz dziękuję księgarni taniaksiażka.pl
brawa dla nich, za bogaty asortyment planszówek, które choć nie zawsze takie tanie, nie raz uzupełniały mój zakupowy koszyk online ;)


* uwaga! gra przyciąga i młodszych, ale ci zwykle chcieli tylko bawić się klocuszkami lub co gorsza ich smakować!
nie obyło się jednak bez zabaw poza planszą, zatem c.d.n ;)
Czytaj dalej

czerwony zygzak

 
tak popularna ostatnio *czerwona błyskawica*, nam towarzyszy już od kilku miesięcy
oglądam ją codziennie w zupełnie innej, całkiem niewinnej odsłonie, bo... "najlepszy przyjaciel" S. to Zygzak McQueen! :)


a że kredki, pisaki, długopisy i farby ostatnio budzą coraz większe zainteresowanie, bawimy się z nim także tak:
 
 
słynna animowana (tzn. renderowana, wiem) wyścigówa w podstawowym malowaniu jest oczywiście czerwona,
ale my stawiamy na doWOLNOŚĆ


również w kwestiach technicznych
S. (lat omc 2) poleca na przykład przybijanie kartce dynamicznej piątki dłonią starannie pomalowaną do samego łokcia oraz szlaczki traktorem ;)


zabawę kolorem (dziś szczególnie czerwonym) i wspieranie twórczej niezależności od najmłodszych lat proponujemy w ramach projektu Pod kolor

kolorowanka pochodzi ze strony e-kolorowanki.eu


---
nie tworzę tu bloga "lajfstajlowego" i zwykle nie piszę, by dzielić się swoim światopoglądem  
tym razem jednak uznałam, że warto, jako mój kamyczek w tej lawinie i ku pamięci na przyszłość, "przemycić" w zabawie *symbol protestu tysięcy Polaków przeciw podważaniu tzw. ustawy antyaborcyjnej*
ingerencja w istniejący kompromis i decyzja Trybunału Konstytucyjnego, naruszająca podstawowe prawa człowieka (tu: kobiety w ciąży patoembrionalnej) nie pozwalają pozostać obojętnym nawet mamuśce z bloga rodzinnego
i nie chodzi tu o żadną politykę, lecz obronę zagrożonych swobód obywatelskich 
chcę wraz z rodziną żyć w wolnym kraju i mieć prawo do decydowania o sobie!
przyłączam się do protestów, bo ludziom wolnym, Polkom, Polakom, mnie i moim synom, w ważnych życiowych kwestiach po prostu należy się WYBÓR, NIE ZAKAZ!







Czytaj dalej

podróż do świata zmysłów

ile ja się zbierałam do napisania tej opinii!

oto książka, która rzuciła mi poważne wyzwanie:

Wzrok, słuch, smak dają znak, czyli podróż do świata zmysłów

zamówiłam dla nas ten tytuł, zaintrygowana zapowiedzią obiecującą odpowiedzi na pytania takie jak:

 Po co owady wysyłają zapachowe esemesy?
 Co to jest kubek smakowy?
 Gdzie jest ukryty twój własny GPS?
 Czym się zajmuje papuga przeciwlotnicza?
 Dlaczego łokieć jest nieczuły?
 Które zwierzę używa ogona jako klimatyzacji?
 Po co ptakom żelazne kulki w uszach?
 Kiedy pies zachowuje się jak kompas? 
 Dlaczego ryby płynące w ławicy nie zderzają się ze sobą?
 Jak ludzie i zwierzęta odbierają sygnały z otoczenia i z głębi ciała?

dzięki współpracy M. Maruszczak (biolog, antropolog) i A. Gulewicza (ilustrator, absolwent ASP) odpowiedzi na powyższe pytania przybyły w ferii barw i rozmaitości kształtów czcionek i tła

prócz zwięzłych ogólnych informacji na temat funkcjonowania zmysłów ludzkich i zwierzęcych (tak, nie wszystkie mamy takie same!) znalazło się tu wiele ciekawostek

a - co szczególnie ważne dla młodego czytelnika - poza suchą teorią, liczne zachęty do samodzielnego eksperymentowania i zgłębiania istoty odczuwania smaków, analizy dźwięków, złudzeń optycznych itp.




jak zatem widać (zmysły dają znak ;) ), książeczka niczego sobie...

kłopot w tym, ze u nas nie bardzo było ją komu poczytać:
mały (lat 2) za mały, duży (lat 9) - jak sam stwierdził! - za duży :o
nie jestem zatem pewna, jakiej grupie wiekowej ją przypisać

przeczytałam w końcu sama (lat 30++) i przynajmniej wiem już o co chodziło z tymi kulkami w ptasich uszach ;)

na naukę, szczególnie w tak oryginalnej formie, nigdy nie jest za późno!

 

za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia


za

Czytaj dalej

Kartografowie - gra w rysowanie map

Królowa Gimnax nakazuje odzyskanie ziem północnych. Jako kartograf na usługach dworu, zostajesz wysłany by narysować mapę spornego terytorium i włączyć je do królestwa Nalos. Dzięki królewskim edyktom dowiesz się, które ziemie będą dla królowej najcenniejsze, a jeżeli uda Ci się spełnić jej oczekiwania, Twoja reputacja wzrośnie znacząco.

 
powyższy wstęp do instrukcji, podobnie jak podtytuł gry

Kartografowie

Opowieść ze świata Roll Player  

 
zachęci do niej, być może, fanów fantastycznych historii, RPG i planszówkowiczów poszukujących "klimatu"
niech pozostali (na przykład lubiący "suche" łamigłówki logiczne) się jednak nie zniechęcają!
przygotowanie do rozgrywki nie obejmuje konieczności zgłębiania uniwersum Roll Player (która stanowi całkowicie odrębną grę) i może ograniczyć się do zapoznania z krótką, jasną instrukcją
oraz, ewentualnie, naostrzenia kredek :)
 
to gra, w którą z równą przyjemnością 'porysują' mniej i bardziej zaawansowani - u nas począwszy od 8-latków, na seniorach skończywszy
i już po kilkunastu, góra 20-30 minutach, zabawy każdy z nich może osiągnąć (mniej lub bardziej) barwny efekt [patrz zdjęcie poniżej]
a jeden, dodatkowo, satysfakcję z wygranej i tytuł największego kartografa w królestwie!


nawet jeśli nie użyjemy kredek (załączono ołówki), kolorów w grze nie brakuje za sprawą tworzących ją kart - szczególnie Pór Roku, Odkryć i Zasadzek

według mnie taka oprawa bardzo przyciąga do gry
 
pozostałe zalety, które przekonały mnie do zakupu własnego egzemplarza już po pierwszej rozgrywce to min.:
  • znikoma powtarzalność rozgrywek gwarantowana specyfiką oryginalnej mechaniki
  • niski próg wejścia, pozwalający szybko wtajemniczyć nawet tych mniej grających
  • czytelność instrukcji (można ją pobrać ze strony wydawcy >>KLIK<< i przekonać się samemu)
  • ciekawe połączenie gry indywidualnej (istnieje też tryb solo) i odrobiny interakcji
choć nie bez znaczenia pewnie był też fakt, że "rysowanki" (czyli tzw. gry roll&write) ogólnie dobrze się u nas sprawdzają, więc było pewne, że nie wyląduje zapomniana w kącie...
 
ok, dość ogólników!
rozdajemy każdemu pusty arkusz mapy (w bloczku jest 100, dwustronnych, a za jakiś czas można dodrukować nowe) 
i stawiamy się na rozkaz królowej

W grze Kartografowie gracze rywalizują ze sobą przez 4 pory roku o gwiazdki reputacji. W trakcie każdego sezonu gracze będą rysować na swoich arkuszach mapę i zdobywać punkty za jak najlepsze wypełnienie królewskich edyktów.

Zwycięzcą zostanie gracz, który do końca zimy zdobędzie największą liczbę gwiazdek reputacji.

droga do osiągnięcia celu, czyli stworzenia gwarantującej największy prestiż mapy, będzie się za każdym razem nieco różnić, ponieważ na początek losujemy treść obowiązujących Edyktów, czyli 4 spośród 16 kart Punktacji, określające najważniejsze, kolejno punktowane w trakcie rozgrywki wyzwania

trochę szkoda, że nie ma na nich "klimatycznych" dopisków, jakie znajdziemy na ostatnich stronach instrukcji, ale połączenie schematycznego rysunku i opisu czytelnie wyjaśnia każde zadanie


 
rozgrywamy 4 Pory Roku, których długość i przebieg determinuje (znów zależne od losu) odsłanianie kolejnych kart Odkryć, wskazujących rodzaj i kształt terenu, który możemy w dowolny (dozwolony - patrz instrukcja) sposób umieścić na naszej mapie
co rusz decydujemy, gdzie i ile rozrysować pól lub wód, postawić osadę, czy zostawić las
 
raz na jakiś czas zdarza się Zasadzka... 
wówczas każdy ma obowiązek narysować wrogie Potwory na arkuszu sąsiada, psując mu plany (i krew)
ot, taka odrobina negatywnej interakcji, dla smaku
 
 
punktacja podliczana jest kilka razy w trakcie gry i za każdym razem uwzględnia różne warunki, co pozwala dogonić przeciwników na kolejnym etapie wyścigu po sławę, a jej pojęcie i zapisywanie ułatwiają tabelki na karcie gracza
wszyscy malują równocześnie, dzięki czemu nie ma przestojów w grze
stałe zasady są konkretnie zdeterminowane, a jednocześnie zawsze mamy jakieś pole manewru i dzięki osobistym wyborom szansę stworzenia oryginalnej, najprecyzyjniej wypełniającej zadane wymagania mapy
odrobina losowości nie przeszkadza cieszyć się urokami kreatywnego "kombinowania" 
a przy tym całość jest ładna, zgrabna i nie wymaga uciekania się do podstępów, żeby przekonać krewnych i znajomych do gry, co całkowicie wystarcza, żeby znalazła u nas stałe miejsce na centralnej półce
(oraz szczytny tytuł 1 z 3 naszych gier lata 2020)

podsumowując - polecam!

oczywiście w ramach projektu Grajmy!

Czytaj dalej

tworzyć każdy może

tak rysuje J. (lat 9) na temat dowolny:

 

tak na temat dopuszczający wariacje:

napis "wakacje" + to, co się z nimi kojarzy

tak na temat zadany:

komiks, ilustracja do tekstu "Duch starej kamienicy" (fragment tu: >>KLIK<<)
 
tak w komputerze:

LEGO-ilustracja do wiersza "B jak BARAKUDA" (tekst >>KLIK<<)

 tak tworzył w ważnej sprawie:

"Dziękujemy, że walczycie dla nas"

a tak dla wielozmysłowej przyjemności :)

publikuję, bo dzieła to cenne i wyjątkowe, a dla mamy oczywiście piękne
szkoda, żeby zginęły wśród makulatury lub w e-bałaganie
 
 
z myślą, że warto dostrzegać i doceniać dziecięce próby artystyczne, 
m.in. dlatego, że to niesamowita przyjemność obserwować punkt widzenia i rozwój młodego twórcy, a każdy nowy obrazek zamocowany magnesem na lodówce (czy przypięty klamerką na sznurku, jak u nas) dodaje kolorów codziennemu życiu,
zgłaszam Jankową barwną galerię do projektu Pod kolor

Czytaj dalej

DRAFTOZAUR

łaaał! jakie one ładne!

 
trzeba przyznać, że nawet mimo że nie ma u nas w rodzinie małych (ani dużych) wielbicieli wielkich gadów,
te kolorowe drewienka zrobiły furorę

przyjechały w takiej paczce:

czyli pudełku z grą planszową pt. "DRAFTOZAUR"

i bez trudu przekonały do siebie (czyt. nie tylko zabawy w mieszanie, segregowanie i prehistoryczny teatrzyk oraz pstrykania fotek, ale też rozgrywek zgodnie z zasadami!) nawet tych, którzy dotąd nie mieli pojęcia co może znaczyć słowo DRAFT*
* jeśli także do nich należycie, spieszę z pomocą: chodzi o dobieranie kart, tudzież innych elementów gry, z danej puli - po jednym - i przekazywaniu jej następnemu graczowi, aż do ich wyczerpania

nawet niedzielnym graczom, w wieku 8-108 lat (wg określenia wydawcy, ale prawdopodobnie także 6- i 7- latkom), w tej grze spodobać mogą się:
  • kolorowe, drewniane figurki w kształcie dinozaurów (tak, wiem, już wspominałam ;) ) - łącznie aż 60 - po 10 czerwonych tyranozaurów, różowych diplodoków, żółtych triceratopsów, pomarańczowych spinozaurów, niebieskich stegozaurów i zielnych parazaurolofów
  • ciekawe, niemal równie barwne, dwustronne plansze obrazujące gotową do zasiedlenia krainę w dwóch porach roku - po jednej dla każdego z maksymalnie pięciu graczy
  • zgrabne pudełeczka/miseczki i zamszowy woreczek na figurki
  • duża drewniana kostka z tajemniczymi symbolami 
oraz - uwaga! -
  • zasady, które dobrze się czyta, szybko tłumaczy i łatwo sobie przypomina dzięki prostym oznaczeniom na kostce i planszy

instrukcja jest przejrzysta, dobrze zilustrowana przykładami (możecie sprawdzić tutaj >>KLIK<<)
aż się chce zacząć wyciągać dinusie z woreczka, turlać kostką, wybierać i ustawiać figurki na swojej planszy!

gra trwa dwie rundy, każda po 6 tur
każdy zaczyna z pustą planszą "lata" lub "zimy" (wspólnie wybieramy jedną z opcji) i sześcioma dinozaurami dobranymi "w ciemno" z woreczka
w danej turze jeden z graczy rzuca kostką wyznaczając pozostałym zasadę, wg której będą mogli ustawić wybranego z puli -zaura na prawym lub lewym brzegu rzeki, w lesie lub w górach, tam, gdzie jeszcze nie ma innego dinozaura lub gdzie nie stoi tyranozaur
następny krok to przekazanie swojej miseczki z pozostałymi figurkami i kostki graczowi siedzącemu obok

"W przemyślany sposób należy umieszczać dinozaury na polach swojej planszy. Niektóre pola pozwolą zdobyć punkty za stojące na nich dinozaury tego samego rodzaju, inne za dinozaury w różnych rodzajach. Siejący postrach tyranozaur zagwarantuje graczom dodatkowe punkty." 

sama plansza podpowiada, jak nasz układ będzie na koniec punktowany - gdzie warto umieścić kilka takich samych pionków, gdzie pary, gdzie każdy inny...

zarówno specjalna kostka, jak losowanie puli dinozaurów do każdego pojemnika oraz krótki czas rozgrywki powodują, że raczej nie zaplanujemy tu żadnej długofalowej strategii
nie jest to jednak zabawa oparta wyłącznie na szczęściu i indywidualnym poczuciu estetyki
ponieważ miseczki przeciwników powinny być cały czas zasłonięte (to bodaj największe wyzwanie w całej rozgrywce!), a wynik rzutu na bieżąco determinuje ograniczenia, w każdym ruchu musimy podejmować taktyczne decyzje tak, by osiągnąć maksimum korzyści
komu poszło najlepiej, najczęściej pozostaje niespodzianką do samego końca!

ostatecznie, choć ciężko tu o pełną kontrolę i ten specyficzny rodzaj satysfakcji z dobrze zaplanowanej od początku do końca rozgrywki, w "Draftozaura" gra nam się bardzo przyjemnie
ogromną zaletę stanowi fakt, że naprawdę chętnie siadają do niego starsi i młodsi, nikt się nie nudzi i każdy ma szansę na zwycięstwo
...a plansze, niezależnie od indywidualnego planu, przemyślnych strategii czy umiejętności graczy, na koniec zawsze wyglądają uroczo ;)

warto dodać, że - co nie zawsze udaje się w draftach - całkiem nieźle działa tu także tryb dwuosobowy
mając ostatnio [strefa czerwona :(] głównie J. za partnera, bardzo to doceniam!

nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła pokazać tę grę jego kolegom, znajomym z Grodzinki i naszym seniorom w klubie Grajmy!...

póki co, na zachętę, jeszcze raz: pstryk!

 btw, czy te pionki nie pasują idealnie do akcji Pod kolor? :)

i oczywiście, projektu Grajmy!

za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia
Czytaj dalej

Ilustratorki, ilustratorzy

czytam, oglądam, wspominam...

drodzy dorośli czytelnicy, pomyślcie, co kojarzycie ze swoich pierwszych spotkań z książkami
może poniższe zdjęcia nieco odświeżą pamięć?
 

znacie skądś te ilustracje?
nawet jeśli nie, na pewno przychodzą Wam na myśl jakieś inne...

jeśli chodzi o mnie, nawet jeśli (może poza Butenką i Szancerem) nie potrafiłabym powiązać obrazu z nazwiskiem, kilkanaście osób, bohaterów książki którą właśnie czytam, okazało się moimi dobrymi znajomymi z dawnych lat

Wielu z nas najpierw kojarzy ilustrację Szancera, a potem baśń o Królowej Śniegu. Ferdynand Wspaniały już zawsze będzie wyglądał jak z ilustracji Kazimierza Mikulskiego, a jeże u Wandy Chotomskiej jak jeże Mieczysława Pokory. Koty Marii Konwickiej każdy chciałby mieć w domu, tak jak „Świerszczyki” i „Misie” pełne rysunków Bożeny Truchanowskiej czy Hanny Krajnik.

to oni kolorowali kiedyś nasz świat, tworzyli dla dzieci, często swój zawód traktując bardzo poważnie
dziś mamy okazję poznać ich bliżej

O swoich fascynacjach opowiadają m.in. Elżbieta Gaudasińska, Zdzisław Witwicki, Bożena Truchanowska, Teresa Wilbik, Józef Wilkoń. Tych, których już nie ma – Olgę Siemaszko, Janinę Krzemińską, Zbigniewa Rychlickiego Janusza Stannego czy Adama Kiliana – wspominają najbliżsi.

i raz jeszcze poprzeglądać prace, które były tłem naszego dzieciństwa

warto, żeby "uczłowieczyć" sobie w myślach twórcę, a w przyszłości także brać pod uwagę, jak istotna bywa warstwa graficzna książeczek, które dziś podsuwamy swoim dzieciom...

 
"Ilustratorki, ilustratorzy. Motylki z okładki i smoki bez wąsów" Barbary Gawryluk - polecam jako sentymentalny powrót do czasów pierwszych czytelniczych zachwytów
(prawie tak samo mocno jak kiedyś książkę "Wielkie małe książki" prof. Leszczyńskiego - tu >>KLIK<<
też w zasadzie pełną obrazków ;) )


Czytaj dalej

Gorzka czekolada tom 2

już ponad dwa lata temu otrzymałam do zaopiniowania zbiór opowiadań pod tytułem

Gorzka czekolada

spodobał mi się na tyle, że polecałam go wówczas bardzo entuzjastycznie (tu >>KLIK<<

wydawca, czy to zachęcony powodzeniem pierwszej części, czy widząc potrzebę uzupełnienia zbioru o kolejne palące tematy, "poszedł za ciosem"
mam zatem przed sobą drugi tom o tym samym tytule

czy będzie podobnie 'smakował'?

lista nazwisk autorów, ponownie, brzmi znajomo: Ryrych, Szymeczko, Majgier, Beręsewicz, Terechowicz - każdy z nich nie pierwszy raz pisze dla młodzieży

tym razem tematy, które poruszają wydają mi się jeszcze trudniejsze niż w tomie pierwszym, bardzo współczesne i pełne trudnych relacji
traktują o ważnych dylematach, wyborach i emocjach, z którymi młodzież mierzy się na co dzień 
manipulacja, mechanizm kozła ofiarnego, upokorzenie, przemoc emocjonalna, niebezpieczeństwa czyhające w sieci, wrażenie fałszywej bliskości, ciągła potrzeba potwierdzania własnej wartości - malowany tu obraz świata współczesnych nastolatków zdaje się uzasadniać kolorystykę okładki...
 
uzupełnieniem treści są nawiązujące do poszczególnych opowiadań rozmowy z psychologami, Teresą Jadczak-Szumiło lub Jackiem Masłowskim zamieszczone po każdym z nich oraz przybliżający trudniejsze pojęcia psychologiczne słowniczek, na końcu
najlepiej, gdyby lekturę uzupełniły też rozmowy młodych czytelników między sobą, z rodzicami, wychowawcami
tak, to lektura nie tylko dla młodych!
 
 
graficznie i edytorsko, według mnie i tym razem piątka
chce się czytać, chce się zatrzymać na książkę na półce do czasu, kiedy dziecko do niej dorośnie
(chociaż myśleć o tym, że już niedługo zetknie się z tematem odrzucenia, samobójstwa etc., ciężko)
 
"Każde opowiadanie podejmuje inny temat: skomplikowanych relacji oraz emocji, które czasem trudno opanować, konsekwencji naszych zachowań, więzi, które tworzą się w rodzinie i w grupie rówieśniczej. Znajdziemy tu historie o miłości, rywalizacji, brawurze i jej konsekwencjach, braku akceptacji dla odmienności i o poczuciu odpowiedzialności. Każda z nich to epizod z życia nastolatków i osób z ich otoczenia. Bohaterowie opowiadań są tak realistyczni, że mamy wrażenie, jakby żyli obok nas. A może nawet ich znamy?"

"Gorzka czekolada tom 2. Nowe opowiadania o ważnych sprawach." powstał z inicjatywy Fundacji "ABCXXI - Cała Polska czyta dzieciom, we współpracy z Prószyński i S-ka
za egzemplarz dziękuję wydawcy



Czytaj dalej

Poczytaj ze mną - Kociołek opowieści

"mamo, przyszła nowa książka" - zaanonsował Syn Starszy - "nie pamiętam tytułu, ale czarodziejski ogród mi się kojarzy, albo jakiś magiczny garnek"
dobrze się kojarzyło!

Kociołek opowieści 

który krył się w owej przesyłce, ma w sobie coś z jednego i drugiego :)

najnowsza pozycja na naszej półce to zbiór historii opowiedzianych przez znanych i lubianych współczesnych twórców literatury dziecięcej: Emilię Kiereś, Agnieszkę Frączek, Jarosława Górskiego, Ewę Nowak, Joannę Olech, Zuzannę Orlińską i Zofię Sarnecką
każda z nich jest inna - zarówno pod względem treści, jak formy literackiej - i na tym między innymi zasadza się "magia" owego zestawienia 
 
"Kociołek.." to wybór tytułów wydanych wcześniej w ramach cyklu "Poczytaj ze mną"
 
o dwóch książeczkach z tej serii wspominałam już we wcześniejszych wpisach >>KLIK<< 
w skrócie, ma ona na celu przybliżenie dzieciom rozpoczynającym samodzielne czytanie odmiennych form literackich, np. reportażu, baśni, bajki, eposu, kryminału, opowiadania fantasy, biografii etc.
nie zmieniłam zdania na temat idei, która przyświecała jego twórcom - to super pomysł, żeby czytelnikom na początku ich przygody z książką w przystępnej formie pokazywać różne rodzaje i gatunki, uczyć mimochodem, na ciekawych przykładach i zachęcać do odkrywania ulubionych 

"Po czym poznać, że czytamy baśń, opowiadanie, kryminał, czy przypowieść?" - pyta autorka wstępu
po lekturze "Kociołka..." J. już wie!
każda z opowieści poprzedzona jest tu krótką notką przybliżającą cechy charakterystyczne danego utworu, w przystępnej formie dalekiej od suchej definicji
w sumie mamy ich tu aż siedem
 
 
baśń o kradzieży księżyca, epos o ptasiej walce o wolność, opowiadanie o czarodziejskim zębie, bajka o mamutku, reportaż o zagubionym kocie, opowieść o świecie równoległym i przedszkolna historia kryminalna tworzą niesamowitą literacką mieszaninę 
każda z tych opowieści nieco inaczej opisuje świat (faktyczny lub fantastyczny), każda przyciąga swoją odmiennością
Janek szczególnie poleca historie o kotach - tym całkiem realnym, podróżującym wraz z rodziną emigrantów z Iraku (true story!) i drugim, absolutnie niestandardowym, z różdżką i fotelem dentystycznym
 
 
prócz słowa pisanego, do młodego czytelnika przemawia też oczywiście obraz
tu - równie intensywnie i różnorodnie

za ilustracje odpowiadają Magda Kozieł-Nowak, Joanna Rusinek, Joanna Olech, Aleksandra Krzanowska, Adam Pękalski, Jola Richter-Magnuszewska
w wielu przypadkach bez nich byłyby to zupełnie inne, dużo mniej barwne opowieści!



 podsumowując, że zacytuję słowa ze strony wydawcy, "Kociołek opowieści. Poczytaj ze mną” to:

● siedem niezwykłych opowiadań autorstwa uznanych pisarzy  
● świetne wprowadzenie do różnych gatunków literackich dla młodych czytelników; 
● duża czcionka zachęcająca dzieci do samodzielnego czytania; 
● wciągające opowieści i sympatyczni bohaterowie; 
● piękne ilustracje wybitnych polskich ilustratorów.

innymi słowy: doskonały zbiór historii o odmiennej tematyce i formie, który przybliża dzieciom różnorodne oblicza literatury 
zestawienie idealne dla wszystkich, którzy nie mieli okazji ich poznać w postaci pojedynczych zeszytów, albo, tak jak ja, po prostu lubią antologie :)

pozostali wybrane (albo każdą z wyżej wymienionych) opowieści mogą nabyć oddzielnie, a kolekcję uzupełnić jeszcze o baśń, przypowieść, biografię, dziennik...

"Gdy najlepsi kucharze przygotowują dla Ciebie kociołek parującej zupy, masz pewność, że wszystko, co z niego wyłowisz, będzie przepyszne"
jako że osobiście uwielbiam zarówno krótkie formy literackie, oryginalne kompozycje i mieszanki rozmaitości, jak wszelkiego rodzaju zupy, być może moja ocena będzie nieobiektywna, ale ta lektura bardzo mi "zasmakowała"

polecam!

 

za egzemplarz książki "Kociołek opowieści" dziękuję wydawnictwu Harper Collins

Czytaj dalej