mniej więcej od roku jesteśmy szczęśliwymi właścicielami gry
Ubongo
pisałam o niej (dość entuzjastycznie) tutaj:
>>KLIK<< - warto zerknąć, bo jest to jedna z gier, co do których początkowy "efekt wow" nie minął i nadal należy do najczęściej przez nas wybieranych do zabawy z nowymi graczami oraz na spotkania w szkołach i bibliotece, gdzie zdobywa fanów w każdej kategorii wiekowej
dziś pochwalimy się nową wersją, która równie błyskawicznie i trwale wkupiła się w łaski całej rodziny
przedstawiamy
Ubongo 3D
trzeba przyznać, że oboje z J. bardzo szybko daliśmy się porwać (pod)tytułowemu "trójwymiarowemu szaleństwu"
co nas tak zachwyciło?
może zabrzmi to banalnie (szczególnie dla tych, którzy wiedzą jaką powierzchnię Jankowego pokoju zajmuje LEGO), ale odpowiedź to:
klocki :)
zacznijmy jednak od początku, to znaczy od instrukcji
kto zna "podstawowe" Ubongo, wie już praktycznie wszystko, jeśli jednak ktoś nie miał okazji wypróbować wcześniejszej wersji (i nie zajrzał jednak do naszej recenzji), pewnie chciałby poznać zasady gry...
na tym etapie nie będzie trudno - instrukcja mieści się na jednej dwustronnie zadrukowanej kartce i nie pozostawia wątpliwości co do reguł
właściwie jedyną różnicę (która, cóż, jakby to powiedzieć, robi różnicę) stanowi fakt, że tym razem w pudełku nie ma płaskich figur, a w ich miejsce pojawiają się kolorowe bryły
jednocześnie grać może maksymalnie 4 graczy, z których każdy otrzymuje zestaw złożony z 8 różnokształtnych 'klocków' oraz 9 z 72 dwustronnych planszetek, z których używa po jednej na każdą z rund
wynik rzutu kostką wskazuje, których klocków powinniśmy użyć w danej rundzie
"na wyścigi" wybieramy odpowiednie z naszej puli i staramy się ułożyć na białym polu planszy tak, by - jak podaje instrukcja - "zapełnione zostały dokładnie dwie warstwy"
tj. mamy za zadanie stworzyć
prostopadłościan graniastosłup o podstawie w kształcie widocznym na planszetce i wysokości odpowiadającej dwu długościom boku zaznaczonych tam kwadratów
"żaden fragment klocka nie może wystawać poza jasne pola ani powyżej drugiej warstwy"
tadam!
i tyle
niby żadna filozofia, faktem jest jednak, że brzmi to dużo łatwiej, niż wygląda w praktyce...
i bardzo dobrze - w tym właśnie tkwi cały urok (albo jego większość) tej logicznej układanki!
frajda polega na konieczności zaangażowania maksimum uwagi, uruchomienia wyobraźni przestrzennej oraz skoordynowaniu pracy wszystkich palców drżących z emocji rąk ;)
autor zadbał o to, by nie było za prosto, proponując plansze o zróżnicowanych stopniach trudności (oznaczonych czterema kolorami), tak, by jednocześnie mogli bawić się gracze o różnych poziomach zaawansowania, a rodzice współzawodniczyć z dziećmi
żeby się nie zniechęcić na starcie, warto jednak zacząć od poziomu pierwszego, czyli podkładek zielonych - dla nas było to w pierwszej chwili i tak spore wyzwanie!
standardowo używa się klepsydry, by ograniczyć czas gry, ale nie ma konieczności stresowania np. najmłodszych presją czasu
dodatkowo mamy do wyboru dwa sposoby punktowania - "uczciwe" wynagradzanie najszybszych "układaczy" najcenniejszymi trofeami, albo wersję dopuszczającą losowanie punktów wśród wszystkich, którym udało się wykonać swoje zadanie
dzięki tej alternatywie również niwelujemy poziom stresu, a każdy kto wytrwale próbuje, ma szansę zostać zwycięzcą i radośnie wykrzyknąć: Ubongo!
zgodnie z zasadami pełna rozgrywka obejmuje 9 rund, co zajmuje około pół godziny, ale można też na przykład bawić się samemu stawiając sobie wyzwanie czasowe i próbować rozwiązać jak najwięcej w ciągu, powiedzmy, 10 minut
wspomnianego wyżej uroku gry dopełniają "gadżety" takie jak stylowa plansza punktacji, plastikowe "kryształki" w czterech kolorach stanowiące nagrodę za wykonane zadania, elegancki woreczek na owe "kosztowności", kostka, klepsydra i wszystkomieszcząca wypraska
Ubongo zdecydowanie robi bardzo pozytywne wrażenie jako dobrze pomyślana całość
ale podstawowa rozgrywka to nie koniec atrakcji!
w każdym razie dla nas zabawa nie kończy się na graniu zgodnie z regułami ;)
72 figury przestrzenne, które znajdziemy w pudełku otwierają nieskończoną przestrzeń stereometrycznych wyzwań
jeśli układanie elementów w trójwymiarze wydaje się trudniejsze niż to na płaszczyznie, z pewnością warto je ćwiczyć = bawiąc się podnosić sprawność mózgu w rzeczywistości 3D
nawet bez planszy możemy dowolnie obracać, przekręcać i układać dostępne klocki, analizować możliwości wynikające z kształtów poszczególnych brył, ich wzajemne "dopełnianie", możliwe układy o różnej "piętrowości" itp.
wiele pomysłów - jak wyzwanie polegające na stworzeniu najwyższej wieży o gładkich ścianach, czy takich samych prostopadłościanów z różnych elementów, skopiowaliśmy z zabaw z klockami Geo (te również nadal szczerze polecamy!
>>KLIK<<), inne - jak choćby próba ułożenia foremnej, przestrzennej wersji flagi państwa europejskiego, przychodzą do głowy na bieżąco :)
bardzo polecam Ubongo - zarówno to pierwsze (ze słoniem), jak nowe, przestrzenne (w pudełku z małpką), jako doskonałą, rozwijającą "zabawkę" dla całej rodziny