cóż bardziej niż ptaki kojarzy się z wolnością i swobodą?
może samotna wyprawa w nieznane? godzinka z książką (najlepiej w hamaku), kiedy wiesz, że nic, ale to nic nie musisz? albo... nocne sam na sam z planszówką, gdy dziecko słodko śpi i na pewno nie wpadnie za chwilę by wszystko na stole poprzestawiać ;)
oto, czemu poświęciłam ostatnio kilka swoich WOLNYCH (nocnych, co potwierdza jakość zdjęcia) chwil:
czy grę
Na skrzydłach
trzeba komuś przedstawiać?
jeśli tak (naprawdę nie słyszeliście?!), najlepiej zrobi to w poetyckich słowach i barwnym filmie oddającym urodę zestawu sam rebel, czyli polski wydawca tego hitu, za granicą znanego jako "Wingspan" >>
KLIKi/lub zauroczeni swoimi egzemplarzami posiadacze (tamże, w ocenach i komentarzach)
dobrze ponad rok temu, napotykając w sieci same zachwyty nad grafikami i wykonaniem (te kosteczki, te jajeczka, budka-karmnik, pudełeczka...) zakupiłam egzemplarz z myślą o grywaniu w towarzystwie zapalonych ptasiarzy
szczwany plan spalił na panewce - ja wiem coraz więcej o ptakach, uczę się je dostrzegać i rozróżniać, daję 'ciągać' na długie spacery, by tylko zobaczyć TE wydrzyki czy płatkonogi, a oni jak nie grali, tak nie grają...
na szczęście gra prócz tematyki i oprawy posiada równie przyjemną mechanikę, więc chętnych na partyjkę (choć już nie koniecznie na zgłębianie podawanych na kartach ciekawostek i wypatrywanie podobieństw amerykańskich kuzynów do naszych gatunków rodzimych*) graczy, mniej czułych na urodę bohaterów kart, nie brakuje
a ostatecznie mogę sobie zawsze ptaszki poukładać samodzielnie
jako że rozgrywka w "Na skrzydłach" polega na kolekcjonowaniu przez każdego gracza indywidualnego zestawu możliwie najlepiej współdziałających kart i gromadzeniu punktów za bonusy (to jest oczywiście zasiedlaniu habitatów własnego rezerwatu cennymi przyrodniczo gatunkami ;) ), a interakcja jest marginalna, granie solo również pozwala dobrze się bawić
tak jak w wersji standardowej (dla 2-5 graczy) gromadzimy zasoby (pożywienie) i zużywamy je na konstruowanie "silniczków" z dobieranych i zagrywanych według własnej strategii kart (ptaków) o wielu zdolnościach
ptaki składają jaja, "zjadają" osobniki o mniejszej rozpiętości skrzydeł, przemieszczają pomiędzy siedliskami itp., nade wszystko przynosząc radość i satysfakcję swoim badaczom/obserwatorom (w postaci bonusów naliczanych po każdej rundzie i na koniec gry za zajmowanie odpowiednich siedlisk, liczbę jaj w danym typie gniazda, czy specyfikę posiadanych gatunków, np. rozmiarów, pochodzenia czy nazw ptaków itd.)
AUTOMA, czyli wprowadzony za pomocą zestawu kilkunastu kart "sztuczny przeciwnik" nieźle imituje konkurencję, wprowadzając pozory rywalizacji i dynamiczne przetasowywanie kart/przerzucanie kostek
pod względem końcowej punktacji jest to natomiast partner wymagający i niełatwy do pokonania
dobrze przygotowany zestaw kart i podpowiedzi pozwala na bieżąco kontrolować przebieg kolejnych rund i uczciwie kontrolować naprzemienne posunięcia AUTOMY, zaś specyfika podliczania rezultatu wymusza walkę do samego końca, bo mamy szanse na choćby remis tylko dobrze realizując maksimum celów
"Na skrzydłach" to nietrudna, choć dość złożona gra
nie da się jej odmówić losowości, ale zaskakująco pozytywnie wpływa ona na różnorodność rozgrywek, gwarantując ich niepowtarzalny przebieg
przystrojenie całości w ptasie piórka dodaje z kolei nieodpartego uroku
polecam zarówno do układania indywidualnie (dołączając wpis do listy 'samograjek mamajanki'
>>KLIK<<), jak i w szerszym gronie
edit: jeśli w powyższym wpisie ktoś poszukiwał pomocy w kwestii ew. niejasności instrukcji do wersji solo, odsyłam do filmu, który mi bardzo ułatwił start, czyli kanału GrAlutki na YouTube
>>KLIK<<powodzenia!
__
* tak, słusznie domyślacie się, że od razu pomyślałam o dodatku z ptakami Europy
a istnieją jeszcze bajeczne, tęczowe "Ptaki Oceanii"! ach, gdyby tylko oni chcieli grać...