Zaczarowany las - kolorowanka nie tylko dla Janka


nikt, kto wędrował kiedykolwiek przez puszczę, poznał z bliska beskidzkie buczyny, poszukiwał grzybów i jagód w splątanym runie nizinnych lasów mieszanych, ugrzązł w buchtowisku, czy choć raz podziwiał poskręcane nadmorskie sosny lub strzeliste tatrzańskie smreki, nie da się oszukać:
zaczarowany las z najnowszej kolorowanki Johanny Basford to wcale nie jest prawdziwy las!
już prędzej założenie parkowe, zagajnik otaczający posiadłość możnowładcy, abo może jakiś ogrodzony (przycinany i pielony) fragment boru, do którego zaganiano zwierzęta tylko na królewskie polowania

inaczej wyobrażałam sobie ten Enchanted forrest
- jako bardziej dziki, niedostępny, tajemniczy -
zabrakło mi w nim stuletnich dębów, chatki Baby Jagi, wieczornej mgły i porannej rosy...
i cóż z tego?
mimo wszystko, podobnie jak te na wstępie wymienione - kusi, przyciąga, zachwyca!

w kolejnej książce do kolorowania wydanej w Polsce przez Naszą Księgarnię, ponownie odnajdujemy to wszystko, co sprawiło, że pierwszy z serii "Tajemny ogród" zyskał tak wielką popularność - ciekawe kompozycje, misterne ornamenty, miejsce na własne rysunki, ukryte niespodzianki
i - przede wszystkim - pretekst do puszczenia w niepamięć wszelkich trosk dnia codziennego i bezkarnego 'marnowania czasu'

uzbrojeni tylko w kredki i własną wyobraźnię, raz jeszcze zanurzamy się w nieznany czarno-biały świat pełen grzybów, roślin, zwierząt i owadów
w "Zaczarowanym lesie" oprócz przyrody króluje jednak także magia!
posplatane gałęzie, kwiaty i liście tworzą niepowtarzalne mandale, układają się w herby, bramy, tworzą zarysy zwierząt, kryją tajne przejścia i domki krasnoludków
a na najbystrzejszych i najbardziej wytrwałych, za zawartymi na dziewięć spustów wrotami czeka, skrywany przed oczyma zwykłych śmiertelników, niezwykły skarb...

nasz "Tajemny ogród" (ten) nie został jeszcze wypełniony nawet w połowie,
(staramy się, ale to bardzo, bardzo czasochłonne!)
a tu
autorka ponownie podsuwa kilkadziesiąt pełnych roślinnych motywów, tajemniczych zakamarków i drobnych detali szkiców, które tylko czekają na to, by ożywić je kolorami


podczas gdy sama natura dostarcza inspiracji
otaczając nas bogactwem barw pięknej, polskiej jesieni








trudno się oprzeć takim czarom!

już kupiłam sobie nowe kredki :)


Czytaj dalej

coś dla małych oczu i nieco większych rączek - mała biała rybka, kolory i pyssla

mam wrażenie, że nikt nie zastanawia się, kiedy zacząć dzieci przytulać, mówić do nich, dawać do ręki grzechotkę, pokazywać z bliska kwiaty i liście na spacerze, uczyć, że piesek robi "hau!", a kotek "miau"...
za naturalne (bardzo słusznie) uznaje się fizyczny kontakt z bliskimi, rozpoczynaną już po narodzinach naukę porozumiewania się - w początkowo wszak zupełnie niezrozumiałym języku - i poznawanie otaczającego świata wszystkimi zmysłami przez niemowlaki
jeśli jednak chodzi czytanie najmłodszym - bywa różnie
ku swojemu zaskoczeniu niejednokrotnie spotkałam się z całkowitym niezrozumieniem idei czytania niemowlętom i opiniami rodzaju "na to ma jeszcze czas", "po co mu czytasz, przecież nic nie pojmuje",
a przecież - podobnie jak plastikowa zabawka, cień na ścianie i "jego własna noga" - książki też mogą być fascynujące nawet dla kilkumiesięcznych dzieci
i są! co pokazują liczne mamy maluchów w ramach projektu Przygody z książką oraz nasz najnowszy nabytek


z Jankiem czytam od zawsze - niestety z pierwszych dwóch lat zachowały się tylko nieliczne ślady tego procederu w postaci przypadkowych zdjęć nad "Ulubionymi wierszami babci", czy kartonowym "Kajtusiem" (w tym to ostatnie na nocniku, więc pozostanie głęboko ukryte w domowym albumie)
wbrew planom i marzeniom nie pojawił się w domu kolejny obgryzający okładki młody czytelnik, stąd również tu, na blogu, zieje dziura w temacie książek dla najmłodszych
nieznacznie maskują ją co prawda regularnie powtarzane komplementy dla kartonówek-wyszukiwanek, które kupuję wszystkim znajomym - nawet już rocznym - maluchom, bo wiem, że będą służyć latami (ach, ta ulica Czereśniowa! >>),
ale dziś doczekała się pięknej łatki w postaci prezentu od wydawnictwa Mamania dla najmłodszej w rodzinie:


"Mała biała rybka" to z jednej strony książeczka, jakich wiele - opowiadająca historię dziecka poszukującego swojej mamy
i pokazująca najmłodszym podstawowe kolory
jest jednak także wyjątkowa, gdyż w przeciwieństwie do tych "zwykłych", jej ilustracje stworzono na zasadzie kontrastu, umieszczając proste kształty na czarnym tle
jest to zabieg fatalny dla samej książki, bo jak każda mama wie, małe paluszki nigdy nie są czyste i suche, a na czarnej kartce doskonale odbijają się linie papilarne... ale świetny dla małych oczu
kolorowe elementy podwodnego świata zdecydowanie przyciągają uwagę!




zarówno ilustracje, jak sama historia, choć proste, mogą zachwycić
na kilkunastu stronach dostajemy to, czego chyba wszyscy szukamy w książkach - pełen wachlarz emocji, barwne postaci oraz akcję, która nie stoi w miejscu - w wersji dla początkujących :)
a końcowa scena, emanująca ciepłem, czułością i spełnionym poczuciem przynależności, jest po prostu urzekająca


"Mała biała rybka" zmobilizowała nas do przygotowania dla małej kuzynki J. mobila w kontrastowych kolorach
z drobnych koralików (polecam jako ćwiczenie sprawności palców i cierpliwości!) powstały czarno-biało-czerwone kształty oraz główne bohaterki opowieści




ale, ponieważ książka aż się prosi o stworzenie dodatkowych wycinankowych ilustracji (może kilka zalaminowanych,
 na odpowiednich dla małych rączek niedużych karteczkach, które dzidzia będzie mogła miętosić w czasie lektury?),
mam wrażenie, że to jeszcze nie koniec...


tylko skąd brać czas, gdy tak wiele innych inspiracji czeka wśród bajecznie różnorodnych wpisów w cyklu:


?!


Czytaj dalej

Cuda wianki. Polski folklor dla młodszych i starszych

"cudze chwalicie, swego nie znacie" - ile prawdy jest w tym starym powiedzeniu!
podróżujemy po świecie zachwycając się miejscową kulturą, zwyczajami, regionalnymi smakami,
a często z lekceważeniem mówimy o naszych zespołach ludowych, wiejskich odpustach, koniakowskich koronkach

Marianna Oklejak w swojej książce "Cuda wianki. Polski folklor dla młodszych i starszych." zaprasza do odkrycia na nowo
i docenienia bogactwa naszej rodzimej kultury i sztuki ludowej



Czytaj dalej

do popołudniowej kawy - Cappuccino! (gra oryginalna i DIY)

dawno nie było u nas postów planszówkowych i typu "zrób to sam"
powrócił jednak czas ciemnych i chłodnych wieczorów, wycinania, malowania i dziergania oraz popołudniowych spotkań przy stole

nowy sezon z grami planszowymi zaczynamy od podwieczorku z kawą i gry Cappuccino


Czytaj dalej

Zły Kocurek kontra wujek Muniek, czyli oddam kota w dobre ręce

uwaga!
mamy coś dla miłośników kotów, mocnej kreski i rubasznego humoru!


psiarze, wielbiciele językowych subtelności i kolorowych obrazków czytają dalej na własne ryzyko ;)

Czytaj dalej

trudna język i proste wnioski

muszę powiedzieć, że po czterech latach intensywnej nauki języka mówionego Jane radzi sobie już bardzo (bardzo, bardzo!) dobrze
potrafi powiedzieć WSZYSTKO - często zgodnie z zasadą:

jak to nie ma takiego słowa?
przecież własnie je powiedziałem!

i stale rozbraja mnie swoją dziecięcą logiką

szkoda, że nadal tak niewiele pozostaje mi w pamięci
aby garść migawek z półrocza...

Czytaj dalej

Cecylka Knedelek, czyli książka kucharska dla dzieci

prawda jest taka, że nie lubię gotować
myślę, że to głównie dlatego, że nie bardzo umiem (ale być może jest odwrotnie i gdybym potrafiła, to sprawiałoby mi to większą przyjemność?)
w każdym razie - głównie dlatego, że jeść trzeba - nie zrażam się i co jakiś czas próbuję,
a w celu wykrzesania w sobie entuzjazmu co jakiś czas wertuję książki kucharskie - najchętniej te pięknie wydane, pełne kolorowych, zachęcających fotografii, dzięki którym udaje mi się skupić na celu, nie zniechęcając po drodze tak śmieszno-strasznie brzmiącymi określeniami, jak beszamel, krojenie w piórka, czy blanszowanie...

nie da się ukryć, że jednak najlepiej wychodzą potrawy, do których rękę przyłożą zdolni pomocnicy
znam przynajmniej dwóch takich doskonałych kucharzy - młodszy zawsze z wielkim entuzjazmem kompletuje składniki, wylicza, odmierza i miesza, a jego tata najlepiej doprawia i "dosmacza", nie stroniąc od ryzykownych połączeń
z chłopakami w kuchni zawsze jest wesoło, a i ja powoli przekonuję się do eksperymentowania - szczególnie od kiedy do tej dwójki dołączyła sympatyczna dziewczynka, która jak nikt inny potrafi zachęcić do tworzenia przysmaków, służąc radą i inspiracją
poznajcie i Wy Cecylkę Knedelek
i jej - nie wiedzieć czemu podpisaną nazwiskiem Joanny Krzyżanek ;) - książkę kucharską dla dzieci*


Czytaj dalej

Czytam sobie - o figlach w fokarium i straszeniu dzieci

niedawno pojawiła się na Jankowej półce nowa książeczka z logo Czytam sobie
seria pomyślana jako ułatwiająca naukę czytania i zachęcająca najmłodszych do samodzielnej lektury jest już dobrze znana wielu rodzicom, od kilku lat stale się rozszerza i zyskuje popularność
od tygodnia J. czyta sobie "Figle w fokarium", a ja kolejną książkę z wyższego poziomu
i rozmyślam nad ich fenomenem


Czytaj dalej

w Tatry jesienią

nie widziałam ich jeszcze takich - pozłacanych podświetlonymi przez wędrujące nisko nad horyzontem słońce bukowymi liśćmi i z Czerwonymi Wierchami powoli przybierającymi barwę uzasadniającą ich nazwę

nigdy też nie przemierzałam ich szlaków tak wolno i tak uważnie, prócz tych co zwykle - wysokogórskiej euforii, mocy nabieranej z każdym wdechem chłodnego powietrza i radosnego zmęczenia - czując wielką odpowiedzialność za drugiego człowieka
człowieczka, którego rączka nie opuszczała mojej dłoni

i sama nie wiem, czy bardziej uszczęśliwił mnie widok krajobrazów, za którymi już tak się stęskniłam,
czy widok promiennej buzi przedszkolaka, który na widok rozciągający się wkoło jego pierwszego dwutysięcznika, z tą prostotą, z którą dzieci zwykle wyrażają największe prawdy, wykrzyczał moje myśli
jak tu pięknie! 


Czytaj dalej