tym razem nasza "lekcja" miała aromat kwiatów czarnego bzu i smak truskawek
te pierwsze warto wyszukać w połowie czerwca, w oddalonej od ruchliwych ulic okolicy, by przyrządzić jedyny w swoim rodzaju, słonecznym kolorem i miodowym zapachem zapowiadający coraz bliższe lato
syrop z kwiatów czarnego bzu
baldachy pełne pachnących drobnych, białych kwiatków najlepiej zrywać w suche przedpołudnie, w pełni kwitnienia,a następnie (oczywiście!) przeliczyć, tak, by uzyskać proporcje:
20-40 baldachów czarnego bzu / 1 kg cukru / 1 litr wody
dodatkowo przyda się sok z 1 cytryny
i trochę cierpliwości, bo zalane syropem kwiatostany powinny odczekać przynajmniej kilkanaście godzin, zanim przefiltruje się go przez gazę i zamknie w słoiczkach,
albo od razu rozcieńczy kilka łyżek dużą ilością zimnej wody - z lodem, limonką, miętą, kto co lubi - by poczuć słodko-kwaskowate orzeźwienie
--
po krótkim wyjaśnieniu co to brutto, netto i tara (pewnie nie raz będzie trzeba powtórzyć, ale wiadomo już, że najpierw zawsze "zeruje" się masę pojemnika), odpowiedzieliśmy sobie na pytania:
- ile waży kilo truskawek? (1 kg? jasne, ale także 1000g, 35,27 uncji i 2,2 funta!)
- a bez szypułek?
- a umyte?
- a pokrojone?
- ile cukru potrzeba, jeśli robimy dżem wg przepisu 1:1? (przy okazji - tej proporcji nie polecam, wyszedł zdecydowanie za słodki!)
inny (gorący) dzień przyniósł kolejny truskawkowo-matematyczny temat: więcej-mniej
otóż w zależności od tego, czy zmiksujemy same czerwone owoce, czy też dodamy banany lub jeszcze dodatkowo śmietankę otrzymamy lody o różnej barwie i twardości - im więcej "bladych" dodatków, tym jaśniejsze :)
--
a co, gdyby połączyć dwa wspomniane wyżej czerwcowe smaki i zapachy?
pół kilo truskawek + szklanka cukru + dwa litry wody + 4-5 baldachów bzu + jeden garnek
po drugiej stronie równania wyszedł nam pyszny, aromatyczny kompot! *
a przy okazji moje pierwsze (i jak sądzę ostatnie) zdjęcie stylizowane na modłę blogów kulinarnych ;)
voila:
--
Janek miał dodatkowo własne kulinarno-geometryczne pomysły - pewnie dla równowagi stworzył sobie przy pomocy linijki, cyrkla i ołówka trochę mniej zdrową żywność...
do powtórki z podstaw dzielenia i ułamków się wszak świetnie nadaje :)
mało "prawdziwej" matematyki w tej naszej odsłonie projektu
cóż... lato idzie!
nie będę mędrkować o liczebności receptorów na kubkach smakowych (kilka liczb w tym temacie podaje definicja Wikipedii), ani fascynującej roli konformacji cząsteczek, pobudzających te receptory (chociaż osobiście zaświadczam, że wystarczy raz poczuć smak [smaki! to są dwa różne smaki!] L- i D-tryptofanu, by chcieć dowiedzieć się więcej o "asymetrii życia"**)
zakończę prezentacją prostej (matematycznie rzecz biorąc - wprost proporcjonalnej) zależności:
smak ~ zapach
polecamy z J. eksperymentalnie sprawdzić, z zamkniętymi oczyma i zatkanym nosem, słuszność powiedzenia "smak jest tylko cieniem zapachu" - fajna zabawa!* zrobiliśmy także dżem truskawkowy z aromatem bzu wg podpowiedzi z bloga Bea w kuchni - polecam, pycha!
** krótko na temat chiralności (i kilku innych chemicznych ciekawostek) - TU
"naleśników" z kwiatostanami bzu w tym roku nie było, bo nam nie smakują, ale na wypróbowanie czeka jeszcze przepis na ciasteczka - wrzucam, żeby nie zapomnieć:
2,5 szklanki mąki / 4 łyżki cukru / 1 kostka margaryny lub masła / 1 łyżka oliwy (lub 1 żółtko) / 1 łyżka soku z pomarańczy / 1 łyżeczka stratej skórki pomarańczowej / 4 kwiatostany dzikiego bzu lub 4 łyżki suszonych kwiatów bzu (>> pinkcake)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz