przedszkolne popisy i Festyn Rodzinny


"Ze wszystkich kwiatów świata, chciałbym zerwać słońce
i dać je potem Tobie, Mamusiu, złociste i gorące!"




"Dzisiaj, mój Tatusiu, dam Ci piękny kwiat
mocno Cię przytulę i buziaka dam"

takie wierszyki, upominki i wspaniałe życzenia przygotował dla nas synek ♥

z okazji zbliżających się świąt - Matki, Dziecka i Ojca - Biedronki wyszkolone przez panią Hanię zaprezentowały pełen ruchu, muzyki i rymowanek program artystyczny,
a na placu zabaw Jankowego przedszkola, podobnie jak w zeszłym roku, zorganizowano Festyn Rodzinny



generalnie nie lubię takich imprez - kojarzą mi się z wymuszonymi popisami, tłokiem, hałasem i przepychankami do stoisk ze słodyczami - ale muszę przyznać, że tym razem nawet mi się podobało!

przede wszystkim występ był tak skomponowany, że nawet Jan-wiercipięta niemal dał się opanować
dzięki marszom, tańcom z pokazywaniem i dynamicznym zmianom deklamujących nikt nie zdążył się znudzić i zniecierpliwić w czasie popisów kolejnych przejętych maluchów
moim zdaniem wyszło super :)
przedszkolaki zdecydowanie zasłużyły na oklaski, których im nie szczędziliśmy
(tata Janka obiecał zmontować film z występów - będzie piękna pamiątka!)

na zewnątrz czekały dodatkowe atrakcje - sympatyczny kowboj zapraszający do zabawy przy muzyce, loteria fantowa, malowanie twarzy, karuzela, dmuchana zjeżdżalnia, basen z piłkami, trampolina, kiełbaski z grilla i kawiarenka ze słodkościami
dzieci były pełne entuzjazmu, więc postanowiłam za ich przykładem wyluzować i podejść do sprawy z uśmiechem
zdj. ze strony przedszkola
głośniki tym razem nie zagłuszały myśli, a animator zaproponował całkiem sporo zabaw ruchowych i zręcznościowych, w które - podobnie jak całkiem spora grupa innych dzieci i rodziców - daliśmy się z J. wciągnąć
szczególnie podobał mi się pomysł na fantazyjne ozdabianie strojów klamerkami + przepinanie ich potem na linkę na czas - prosta zabawa z banalnymi rekwizytami, a ile frajdy!

dzieciom, oprócz "wesołego miasteczka", najbardziej spodobała się duża kolorowa chusta (Justysia odważyła się nawet pobiegać na podniesionej - brawo!), bańki mydlane i poskręcane baloniki


pogoda i humory dopisały, wróciliśmy do domu nieco zmęczeni, ale w doskonałych nastrojach
organizatorom należą się wielkie podziękowania - oby jak najwięcej takich radosnych inicjatyw!


PS. tacie za to najbardziej spodobało się wyjaśnienie czemu J. tak krzywo siedział na karuzeli i cały czas patrzył do góry - otóż rozpracowywał mechanizm!
to pudełeczko automatykuje małe kółko, co porusza pasek i duże kółko, ono kręci kijkiem z zębatką i ona porusza tym dużym kołem zębatym i ono całość obraca... w lewo!
co tam wierszyki - taki mały inżynier to dopiero powód do dumy :D

4 komentarze :

  1. Cudownie! Sama pamiętam takie imprezy z czasów przedszkola, a potem szkoły, jak bardzo przejęta byłam, jakie to było emocjonujące. Wspaniale uczestniczyć w czymś takim z własnym dzieckiem. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja uważam że takie występy są urocze, ale mój mąż też ich nie lubi.

    OdpowiedzUsuń
  3. fantastycznie, uwielbiam takie akcje :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Taka impreza to pewnie dla większości miłe przeżycie :)

    OdpowiedzUsuń