piękny dzień się nam dziś trafił - słoneczny, ciepły i... bez kaszlu!
(katar zaniedbywalny :P)
miałam sporo do załatwienia w czasie, kiedy mały był w przedszkolu, ale nie odmówiłam sobie przyjemności jeżdżenia z banku do banku i z banku do urzędu na rowerze :) (może to już ostatni raz w tym sezonie?)
a potem z Jankiem też zrobiliśmy sobie wycieczkę - nazbierał żołędzi (nie wiem czemu, ale wymyślił sobie, ze będzie je nazywał "truskaweczkami") i szurał z radością suchymi liśćmi
a ja podziwiałam kolory i wdychałam niepowtarzalny zapach jesiennego lasu
(myślę sobie tylko dlaczego trzeba tyle pracować, żeby taki "zwykły" spacer był luksusem... a może i nie trzeba?)
Dobre pytanie, dlaczego luksusem jest spacer ... U mnie ostatnio spacery, zawsze są przy okazji: zakupów, załatwiania jakichś spraw, ... i do tego są to spacery po mieście, lub jeszcze gorzej bo po jakimś sklepie/galerii! Marzy mi się wyrwać do lasu na grzyby, pogoda sprzyja, ale jak tylko wspomniałam jednej i drugiej mamie czy nie popilnowałaby Wiki, bo chcemy do lasu na grzyby, to obie tak samo chcą jechać z nami, nie ma chętnej żeby się dzieckiem zaopiekować :)
OdpowiedzUsuń