ćwiczymy spostrzegawczość z Kameleonem Leonem

oto kameleon Leon:

a to setki jego podobizn, w 40 różnych konfiguracjach: 
żaden układ się nie powtarza? zgodnie z teorią prawdopodobieństwa - to możliwe, ale w praktyce ciężko sprawdzić...
patrząc na mieniące się wzorami i kolorami karty z jego wizerunkiem, można dostać zawrotu głowy (tak, że wszędzie zaczyna się widzieć małe muszki, a barwy kameleoniej skóry mienią się przed oczyma),
albo... skupić się, zastanowić, wytężyć wzrok i poćwiczyć koncentrację!
a przy okazji dać się ponieść emocjonującej zabawie,
w zgrabnym pudełeczku przypominającym walizkę zamknął bowiem kolorowego gada Kapitan Nauka, znany z łatwości przemieniania tego, co trudne, w interesujące, a nauki - w przyjemność


choć kartonik nie jest wielki, Leon zdołał  podzielić się w nim miejscem z książeczką

w czasie gdy dzieci po raz pierwszy przeglądają, układają, grupują według sobie tylko znanych zasad i/lub głaszczą przyjemnie gładkie, błyszczące karty, rodzic może w spokoju poszukać w niej informacji co to, po co i do czego...
przy okazji dowie się wiele na temat wpływu zmysłów i emocji na spostrzeganie, ile spostrzegawczość ma wspólnego z inteligencją i kreatywnością, czy też jak można radzić sobie z problemami z koncentracją uwagi
w broszurce znajdzie także przykłady na to, że każdy z nas czasami ulega zaburzeniom postrzegania i zniekształca odbieraną rzeczywistość ulegając złudzeniom
bardzo prawdopodobne, że spodoba mu się bezpośredni kontakt, jak próbuje nawiązać z nim autorka ("zagadując" na przykład: "Czy zastanawiałeś się kiedyś...?", "Być może będzie to dla ciebie zaskakujące, ale..."), ale także jej profesjonalizm (jest w końcu doświadczonym psychologiem i trenerem umiejętności społecznych!), umiejętność "kondensowania" informacji, czy zgrabne przeplatanie treści naukowych z ciekawostkami i praktycznymi sugestiami
jeśli jest podobny do mnie, doceni także przypisy z podaniem bibliografii oraz wyraźne podkreślenie celowości wszelkich rodzicielskich działań, prowadzących do kształtowania pewności siebie, ciekawości świata i wszechstronnego rozwoju potomka
a w końcu, być może, wyciągnie wniosek, że spostrzegawczość to cenna zdolność, która przydaje się w życiu i warto ją ćwiczyć, a nawet zaznaczy sobie kilka akapitów, z podpowiedziami jak to zrobić...


dzieci (niektóre) na pewno szybko zniecierpliwią się oglądaniem, przekładaniem i polerowaniem śliskiej powierzchni kart, tak, że zaczną nalegać na rozpoczęcie prawdziwej rozgrywki
dzięki temu, że do tej pory poznają już karty na pamięć (a także dostrzegą, że kameleon nie tylko zmienia kolor, ale także chowa i pokazuje zęby oraz wodzi wzrokiem za krążącą nad nim muchą), szanse rodzica na wygraną prawdopodobnie znacznie spadną, a perspektywa nierównej walki skutecznie zachęci je do gry :)

cóż jednak robić - dorosły, który właśnie przypomniał sobie, że spostrzegawczość warto rozwijać w każdym wieku i na różne sposoby, wyjawi prawdopodobnie młodzieży tajniki instrukcji, którą znalazł na końcu załączonej książeczki i dołoży wszelkich starań, by zwyciężyć w jednej choć konkurencji
czy wykaże się bystrością i refleksem w partii pod hasłem: "Który kameleon zniknął?", będzie w stanie sprawnie ustalić "Który kameleon się powtarza?", ogarnie wersję wymagającą skojarzenia wymaganej akcji z rzutem monetą lub liczbą oczek wyrzuconych na kostce?
ważne, by nie poddawał się nawet jeśli zauważy, że nie ma większych szans z bystrzakami z pierwszych klas podstawówki,
bo choć wszystko sprowadza się do tego, by jak najszybciej wskazać kartę główną z pojedynczym kameleonem określonego umaszczenia, w odpowiedzi na brak/powtórzenie się/określone położenie Leona na ośmioelementowej karcie dwustronnej, nie zawsze jest to takie łatwe :)
ze względu na to, że podstawowe zasady nie są skomplikowane, a w zabawie może z powodzeniem brać udział kilku(nastu) równolatków, może ostatecznie niepostrzeżenie (sic!) wycofać się na z góry upatrzoną pozycję, pozwalając rozwijać kompetencje całej grupie przedszkolaków lub uczniów...

zapowiadane na obwolucie 5 wariantów rozgrywki to według mnie liczba nieco naciągana,
ale kameleonowe karty niosą w sobie potencjał...


zgodnie z zachętą wydawcy warto pomyśleć nad tworzeniem własnych reguł i dodatkowych zastosowań
na początek proponuję trzy:
1. wersja jednoosobowa:
uszereguj karty według zasady - na kolejnej dołożonej musi brakować kameleona, który na poprzedniej występuje dwa razy
2. wersja hałaśliwa:
każdemu kameleonowi nadajemy inne imię, traktując różnobarwne stwory jako krewnych i znajomych Leona, a w trakcie rozgrywki opartej na podstawowych zasadach, zamiast wybierać odpowiednią kartę-odpowiedź, wywołujemy - kto pierwszy ten lepszy! - odpowiednio Mariana, Miszę, Sarę, Dżona...
3. wersja dynamiczna:
gramy według zasad podstawowych, z tym, że zamiast łapać kartę z wybranym kameleonem, wykonujemy określoną czynność/zadanie dodatkowe przyporządkowane do prawidłowej odpowiedzi: przysiad, podskok, minę, gest..

sporo innych pojawi się na pewno w ciągu najbliższego miesiąca w kolejnych wpisach uczestników projektu Grajmy! w ramach współpracy
już dziś zapraszam więc Was serdecznie do udziału w konkursie na fb @projektGrajmy, w którym będziecie mogli wygrać własną walizeczkę z książką i kartami do gry  
sami odpowiedzcie na pytanie dlaczego warto :)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz