seria pomyślana jako ułatwiająca naukę czytania i zachęcająca najmłodszych do samodzielnej lektury jest już dobrze znana wielu rodzicom, od kilku lat stale się rozszerza i zyskuje popularność
od tygodnia J. czyta sobie "Figle w fokarium", a ja kolejną książkę z wyższego poziomu
i rozmyślam nad ich fenomenem
dawno, dawno temu (przed mniej więcej połową Jankowego życia) poznaliśmy Franka - bohatera jednej z opowiastek z poziomu pierwszego, na którym dzieci mogą nauczyć się składać słowa*
*o "Psotnym Franku" napisałam wtedy kilka słów (tu) - mimo ówczesnych uwag co do wydawania tych książeczek w niezbyt poręcznej, "zeszytowej" formie, muszę przyznać, że mimo intensywnego użytkowania nadal jest w idealnym stanie, a treść nadal skutecznie przyciąga uwagę mojego przedszkolaka
od tego pierwszego kontaktu z Czytam sobie, co jakiś czas wracaliśmy do serii
w osiedlowej bibliotece pani Hania proponowała mi w zamian inne książeczki, bo te są "jakieś takie smutne, trochę straszne", ale wyprowadziłam ją z błędu! przyniosłam wówczas miedzy innymi "Sekret ponurego zamku" (poziom 1) oraz "Pokój NIEgościnny" (poziom 3), które co prawda wzbudzają odrobinę emocji, ale dzięki pewnym niedopowiedzeniom doskonale rozwijają wyobraźnię
i oczywiście dobrze się kończą :)
teraz czytamy "Kasztan, tapczan, tralala" (poziom 3) - kolejny horror dla przedszkolaków! - i znów czujnie obserwuję jak oczy J. robią się chwilami podczas lektury coraz większe, ale dostrzegam przede wszystkim, że sprawia ona przyjemność nam obojgu
i tu widzę największą wartość serii - książeczki te warto poznać nie koniecznie z myślą o doskonaleniu umiejętności samodzielnego literowania, czy płynnego czytania (choć pewnie drugi poziom rzeczywiście pomaga "składać zdania", a poziom 3 słusznie opatrzony jest dopiskiem "połykam strony"), ale też dla kluczowej wartości obcowania z książkami - przyjemności czytania! a tę gwarantują wysokiej klasy autorzy tekstów i ilustracji (min. Agnieszka Frączek, Grzegorz Kasdepke, Wojciech Widłak, Zofia Stanecka, Małgorzata Strzałkowska, Daniel de Latour, Joanna Rusinek, Emilia Dziubak, Marianna Oklejak - by wspomnieć najbardziej znane nazwiska, a jest ich wiele, wiele więcej)
obecnie - wraz z książeczką "Figle w fokarium" autorstwa pochodzącego z Pomorza duetu Sendecki - Poklewska-Koziełło poznajemy nowe oblicze serii - historie oparte na faktach
pięciolatka, któremu czytanie, szczególnie tak przystępnego tekstu (duże, czytelne litery na jasnym tle, wyraźnie oddzielone od ilustracji) przychodzi już bez trudu, łatwiej w ten sposób zainteresować treścią - w tym przypadku autentyczną historią bałtyckich ssaków, które azyl i opiekę znajdują w helskim fokarium
z "podserii" Czytam sobie.Fakty. która liczy już sobie sporo tomików (kilka z nich np. tu) wybrałam ten, głównie ze względu na sentyment do opisywanych okolic Trójmiasta (jeździło się z Gdańska wodolotem i rowerem na Hel, jeździło!) i temat dbałości o otaczającą nas przyrodę
niestety nie jestem zachwycona charakterystycznym dla poziomu 1 unikaniem w treści polskich dwuznaków - ot, na przykład zamiast weterynarza, który leczy mamy "medyka" i "kurowanie" - zdaje mi się to po prostu sztuczne
sama nie wpadłabym także na użycie słów takich jak "nadobna", "podwoje", czy "koncertowo" (w odniesieniu do sprawności połykania makrel przez fokę) w książeczce dla małych dzieci, ale być może chodziło o próbę rozszerzania dziecięcego słownictwa, zachęcenie do zwrócenia się do dorosłego, dyskusji?
Jankowi (jak zwykle) żadna z podobnych wątpliwości nawet w głowie nie postała - zafascynowany historią Bubasa, Undy i ich opiekunów czyta z przyjemnością, wypytuje o szczegóły...
i stanowczo zażądał wizyty na Helu :)
fokarium na Helu jest otwarte cały rok, ale najlepiej odwiedzić je poza sezonem letnim, żeby uniknąć tłumu turystów, póki co wstąpiliśmy do gdyńskiego akwarium |
do ilustracji oboje nie mamy żadnych uwag :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz