filcowo-kartonowe zwiedzanie miasta i farmy dla najmłodszych

Akademia Mądrego Dziecka to seria książeczek dla najmłodszych, która nieodmiennie zachwyca mnie kreatywnością

serce mi się łamie, bo chyba po raz ostatni pokazuję tu nowości z tym znakiem, ale pora spojrzeć prawdzie w oczy - ma jedną wadę:
dzieci za szybko z niej wyrastają :(

cieszę się zatem, póki mi jeszcze (od biedy) wypada, najnowszym odkryciem - filcowo-kartonowymi książko-zabawkami

pt.

"Dzień na farmie" i "Zwiedzamy miasto"

nowa 'seria w serii' nazywa się, nie bez kozery, "Akademia Mądrego Dziecka Czytaj i baw się"

jak głosi zapowiedź wydawnicza:

"Książeczki z tej serii zachęcają do wspólnej zabawy. Duże, lekkie strony są idealne dla małych rączek do oglądania i przekładania, a stojący pojazd umili zabawę i wspólne czytanie. Na każdej stronie mały czytelnik ma krótkie pytanie wymagające pokazania lub policzenia."

i faktycznie - są to książeczki, którymi można się bawić

dokładniej, da się manipulować pojazdem na tasiemce, który nawet maluch będzie umiał wyjąć z okładki i postawić pionowo

w zamyśle twórców należy go wstawić w odpowiednie miejsce na środku książki, dzięki czemu będzie 'wirtualnie' przesuwał się na trasie w miarę przewracania sprytnie pomyślanych, "dziurawych" stron

do wyboru jest kilka książek z pojazdami zarówno dla młodych rolników płci dowolnej, jak i typowych księżniczek (z karetą!)

swój "Dzień na farmie" pokazuje nam traktorek, "jadąc" przez gospodarstwo i pole

dzieci - odpowiadając na pytania z treści - mogą poznać kilka gatunków zwierząt hodowlanych, ich nazewnictwo, zachowanie i znaczenie dla człowieka 



"Zwiedzamy miasto" to zapis krótkiej podróży autobusemu przez ulice miasta

mały czytelnik, prócz pojazdów na jezdni i dzieci na chodniku, zobaczy tu ulubione miejskie atrakcje, jak park, plac zabaw



w obu książkach tekstu jest niewiele, ale obejmuje on m.in. zachętę do odpowiedzi na pytania, odnalezienia, czy policzenia niektórych elementów (maksymalnie 5)

książeczki są spore i zwracają uwagę dzięki oryginalnemu wykorzystaniu filcu dla pogrubienia oprawy
dzięki temu rogi są też miękkie i bezpieczne 
idealne dla, powiedzmy, dwu- trzylatka

pewnie i te nasze wkrótce do jakiegoś trafią....
na pewno będzie miał frajdę!

__

egzemplarze recenzenckie przekazało wyd. HarperKids

dziekuję


 

Czytaj dalej

świąteczne DIY J&S 2022

skąd się bierze świąteczna atmosfera w domu?
u nas m.in. ze współdziałania i kreatywnego DIY


w tym roku z pomysłów i pracy rąk J. i S. (i trochę mamy) powstały:

  • gwiazdki i wieńce z rolek po papierze toaletowym



  • nieszablonowe Mikołajki z elementów zestawu kreatywnego (kto ma fantazję, nie potrzebuje instrukcji!)
  • "piaskowa bombka" - z dekoracją z taśmy dwustronnie klejacej i resztek kolorowego piasku z zestawu Piaskowe malowanki
  • oryginalne, smaczne i zdobne pierniczki - mnogo a mnogo! w wersji bez glutenu na mące kukurydzianej, ludzikowo-misiaczkowe z miodem i kakao, kruche "z pudełeczka" oraz lukrowane (i posypywane) gotowe dzwoneczki


  • listy do M.
  • tradycyjne to i owo z planszówkowych wytłoczek i bibułki oraz na szydełku (tym razem ze sznurka)
  • malowanki i kolorowanki (w rozpoznawalnym już stylu autora <3)
 

 
  • okołoświąteczne mozaiki i układanki z elementów gier 


  • choinka udekorowana bez ładu i składu, ale z pasją i rozmachem :) (z obrazem pt. "Świąteczne jezioro" w tle)

jako że właśnie skończyłam smażyć krokiety, J. wcześniej zrobił z babcią klopsiki, a S. kupił dziś zapas żelków, można powiedzieć, że jesteśmy gotowi na najbliższe trzy dni ;)

oby były spokojne, spokojem wspólnego 'nicniemuszenia' i radosne, radością dawania i otrzymywania
czego i Wam życzymy!





Czytaj dalej

Parki - samotne wędrówki po zmierzchu

moje najpiękniejsze i najbardziej ukochane gry planszowe to te o tematyce przyrodniczej*

kiedy (już dość dawno temu) dowiedziałam się o grze bazującej na grafikach stworzonych w ramach projektu 59 parks, czułam, że to będzie hit 
wystarczy spojrzeć na te plakaty!
amerykańskie parki narodowe widziane oczyma artystów robią niesamowite wrażenie**
ach, gdyby tak umieścić je w planszówce, która połączy urok wędrówki, ideę ochrony i podziwiania piękna przyrody, intelektualne wyzwanie i reguły przystępne dla gracza rodzinnego - to przecież byłoby spełnienie marzeń!

trudno uwierzyć, ale oto są:

PARKI


w niewielkim pudełku kryje się wiele dobra
w idealnie zaprojektowanej wyprasce, z oznaczonym miejscem przewidzianym na każdy element znajdują się
  • śliczne drewniane znaczniki (słonka, krople wody, góry, drzewa i zwierzęta-jokery - każde inne!),
  • malutkie kartoniki imitujące zdjęcia,
  • pionki w kształcie wędrowców (ciekawostka - obu płci),
  • dwustronne kartoniki ognisk i aparatu fotograficznego w stylu retro,
  • metalowy, emaliowany znacznik pierwszego gracza 
  • dziesiątki kart (płótnowanych!) i pozostałych komponentów pełnych wspomnianych artystycznych grafik
  • kolorowa instrukcja, z dodatkową, uproszczoną kartą pomocy 
po prostu cacuszko! 
samo w sobie (błyskawiczne) przygotowanie do gry stanowi przyjemność :)


zasady nie są skomplikowane

przez gwarantujący niepowtarzalność rozgrywek setup, obejmujący przygotowanie modułowego toru-planszy, ustalenie aktualnej pogody (zgodnie z kartą sezonu), przyznanie graczom pomocnego wyposażenia w postaci menażek oraz indywidualnych celów, bezboleśnie prowadzi czytelna instrukcja
następnie naprzemiennie przemieszczamy swoje pionki, gromadzimy zasoby i ułatwienia na przyszłość (karty ekwipunku) i zwiedzamy parki, przez cztery kolejne rundy gromadząc punkty i doświadczenia 

co prawda w każdym kroku mamy kilka decyzji do podjęcia, trzeba umieć coś zaplanować, przeliczyć zasoby i mądrze nimi gospodarować, ale jest to raczej pozytywne kombinowanie, niż żmudne obliczanie szans
nawet w większym gronie, choć konkurencja czasem rujnuje dalekosiężny plan, gra toczy się dynamicznie, bez przestojów
niemniej warto zawierzyć wydawcy - to gra 10+ = dla gracza średniozaawansowanego, a nie małego dziecka, czy zupełnego nowicjusza


jak mówią "lepsze jest wrogiem dobrego"
choć sama wersja podstawowa "Parków" już jest niezła, dopiero dodatek "Parki. Po zmierzchu" czyni ją w pełni dopracowaną 

cele indywidualne są tu lepiej zbalansowane i realnie wpływają na rozgrywkę, biwakowanie poszerza spektrum możliwości, dodatkowe karty z akcjami natychmiastowymi dodają grze dynamiki
dodatek z pewnością nie ułatwia rozgrywki, ale czyni ją bardziej wymagającą, a co za tym idzie - wciągającą
trzeba słono dopłacić, ale prócz kolejnych ładnych kart, kilku drewnianych zwierzątek i namiotów, zyskujemy nową jakość gry
osobiście bardzo, bardzo lubię wędrować "Po zmierzchu"!

również samodzielnie...

tak, w super zorganizowanym pudełku "Parków" znalazło się też miejsce na talię "samotnego wilka", a w instrukcji - na krótki opis trybu solo
dzięki nim wprowadzamy do rozgrywki wirtualnego przeciwnika w postaci parkowych strażników i możemy odkrywać cuda amerykańskiej przyrody w pojedynkę

to rozwiązanie wprost idealne na kilka(naście) pierwszych rozgrywek!
nikt nie będzie poganiał, nawet jeśli zagłębimy się w lekturę opisów na kartach :) (nie wspomniałam wcześniej, że każdy park sportretowany w talii wielkości tarota jest podpisany i w dwóch zdaniach opisany? znajdziemy tu też nazwisko twórcy obrazu), albo zapragniemy natychmiast wygooglować coś więcej o danej lokalizacji czy autorze...

a całkiem serio, ze strażnikami gra się zupełnie inaczej
generowane losowo posunięcia "konkurencji", a tym samym tempo rozgrywki, są zmienne, dostępny ekwipunek zmienia się błyskawicznie, pojawia się zagrożenie utraty zebranych zasobów...
strażnicy przemieszczają się zawsze według określonego schematu, trzeba więc brać pod uwagę, czym mogą zagrozić w kolejnym kroku, nie wolno też zostać za daleko w tyle na szlaku, bo wówczas zakończenie sezonu obu wędrowców "ściąga" na koniec i powoduje utratę akcji jednego z nich
ostatecznie liczy się wynik punktowy oceniany według podanej skali

niby te same "Parki", ale myśleć trzeba trochę inaczej


jakby nie spojrzeć, z każdej strony i przy każdej rozgrywce wygląda to pięknie...


a najlepsze, że nie tylko relaksujący tryb solo jest tak przyjemny 
choć w większej grupie graczy da się odczuć pewną rywalizację i większą dynamikę zmian na torze, w gronie od 2 do 5 osób jest równie ciekawie i satysfakcjonująco
 

"Parki" to dla mnie niesamowita gra, łącząca przyjemność obcowania ze sztuką i naturą, dbałość o wykonanie, walor edukacyjny i wszelkie zalety dobrze zaprojektowanej, regrywalnej planszówki
może mi się kiedyś znudzi... póki co - uwielbiam
<3


grę w pojedynkę polecam w ramach minicyklu "samograjki mamajanki" >>KLIK<<
a "Parki" jako takie, generalnie, w ramach akcji Grajmy!


__
dzięki hojności wydawnictwa Albi, gra "Parki" będzie dostępna w Klubie Grajmy! i na wydarzeniach Stowarzyszenia Grajmy - dziękujemy za ten egzemplarz!
indywidualnie zakupiony dodatek także jestem gotowa udostępniać do wspólnej gry :)


* moje ulubione planszowe i karciane perełki przyrodnicze to m.in. Naturalnie, Kaskadia, Łąka, Na skrzydłach, Żywioły lasu, Spór o bór, Ogródek, Ekosystem, Pszczoły i... Terraformacja Marsa ;)

** parki USA są niesamowite także "na żywo", ale póki co miałam szczęście odwiedzić zaledwie kilka z nich
wycieczka do ponad 50 pozostaje w sferze fantazji...


Czytaj dalej

wyzwanie dla dwojga - Ubongo Duo

w poprzednim wpisie planszówkowym pod hasłem "zrób to sam" (tu: >>KLIK<<) pojawiła się ciekawa kostka w rękach czterolatka

dziś - więcej niepowtarzalnych elementów z oryginalnej gry 

Ubongo Duo

w skład zestawu wchodzą:

  • kostka dwudziestoscienna, dwa pionki i mała plansza do liczenia punktów
  • dwa zestawy po 21 tekturowych figur poliomino* w różnych kolorach

* poliomino = płaska figura geometryczna utworzona przez połączenie równych kwadratów krawędzią do krawędzis
kształty w Ubongo Duo to pento- i hexomino, złożone z 5- lub 6- kwadracików o boku ok 1,5 cm

  • dwa zestawy plansz dla graczy (po 9 dwustronnych arkuszy)
  • pudełko i instrukcja wyróżniające się intensywnym odcieniem fuksji, a spośród innych gier z serii Ubongo - grafiką z nosorożcami i wielkością (zgrabnym 20x20x4 cm)


kluczowe elementy są parzyste, ponieważ to gra dla dwóch graczy

sugerowany wiek 8+ zapowiada nie najłatwiejsze wyzwanie, a pozycja nosorożców na okładce przywodzi na myśl zacięty pojedynek 
słusznie!

każdy z graczy otrzymuje jednakowy zestaw startowy - figury i plansze
oboje wybieramy 'podkładki' z tymi samymi oznaczeniami w górnym rogu - A1-A9 lub B1-B9, gdzie prostsza strona A będzie na pewno lepsza na początek)
za pomocą kości losujemy kształtki spośród narysowanych na planszach kompletów, ponumerowanych od 1 do 20
jednocześnie zaczynamy układać
i kto pierwszy, ten lepszy...

Duo jest jedną z trudniejszych spośród licznej rodziny Ubongo (o wydanych wcześniej nie raz pisałam na blogu >>KLIK<<)
nawet strona A planszetek, na której wypełniamy zadane pole czterema elementami, często stanowi zagwozdkę
strona B, z pięcioelementowymi zagadkami, faktycznie (jak głosi instrukcja) nadaje się na "spotkanie mistrzów!"

jeśli poziom konkurentów nie jest wyrównany, można problem obejść grając ty-A, ja-B, albo w wariant z instrukcji z wykorzystaniem drugiej strony planszetki punktacji (tak, ta też ma odmienny rewers)
gdy komuś układanie idzie zbyt szybko, "za karę" w pewnym momencie musi rozwiązać dwie łamigłówki, w czasie gdy przeciwnik mierzy się z jedną 



wyzwanie można też (jak w każdym Ubongo) podjąć samemu i po prostu rozwiązywać układanki na czas
albo bawić się, tworząc wymyślne kształty, czy próbując złożyć zwykły prostokąt 
bardzo polecam jako gimnastykę dla mózgu 
tylko nie myślcie, że to będzie spacerek!

Ubongo Duo to idealne narzędzie dla doskonalenia wyobraźni geometrycznej i odporności na frustrację ;)

 

grę, w celu publikacji opinii, otrzymałam od wydawnictwa Egmont, dziękuję 
Czytaj dalej

pieczątkowa gra DIY

taką sobie z S. (lat dopiero co 4) zrobiliśmy grę


słowo "pieczątkowa" w tytule wpisu autokorekta usiłowała zmienić na "początkowa"
też by pasowało, bo to najprostsza z możliwych planszówkowa turlanka, dobra (jedynie) dla zupełnie zielonych w temacie kilkulatków 

przygotowanie:
na dużym arkuszu stemplujemy dowolnymi pieczątkami wężową trasę odpowiedniej (czyt. satysfakcjonującej) długości - od startu do mety :)


rozgrywka:
zawodnicy naprzemiennie rzucają kostką i przemieszczają swoje pionki wzdłuż pieczątkowej trasy

u nas, by prócz ćwiczeń z odliczania (i oczywiście bezcennego wspólnego spędzenia chwili czasu razem) zabawa miała głębszy sens, zawodnicy musieli pokolorować pole na którym się znaleźli i wydać dźwięk charakterystyczny dla odpowiedniego zwierzęcia 
ot, takie radosne ćwiczenia ręki, głośni i kojarzenia przy okazji


bezpośrednią inspiracją dla powstania gry stały się elementy z nowej gry z serii "Ubongo"
wykorzystaliśmy z niej stabilne drewniane pionki i 20-ścienną kostkę
trzeba było stworzyć sobie planszę, bo jak zauważył S., na tej z oryginalnego pudełka pól jest dużo mniej niż wypada na kostce i pionki nie mają się gdzie rozpędzić :D


że miał rację, ale mimo to w "Ubongo Duo" da się grać co najmniej równie przyjemnie jak w nasze pieczątki, pokażę wkrótce 
także w ramach Grajmy!







Czytaj dalej

Minecraft - podręczniki

czytaliście już u nas o Minecrafcie?
nie? ale wiecie, co to jest...?
na wszelki wypadek odsyłam do wcześniejszych wpisów, gdzie książkowe polecajki poprzedza należyty wstęp na temat tej modnej gry komputerowej (>>KLIK<<)

J., nie odbiegając od aktualnych nastoletnich standardów, oczywiście w Minecrafta grywa i stara się być na bieżąco z trendami oraz możliwościami jakie oferuje
wiem, że inspiracje znajduje się dziś głównie na YouTube, ale powiedzmy, że jestem trochę starej daty, więc gdy zobaczyłam w zapowiedziach książkowych wznowienie serii "poradników", nie mogłam się powstrzymać...
nawet gdyby miały być tylko zbiorem screenów z opisami kanciastą czcionką (a już wiem, że nie są!), trzeba czasem dzieci odciągnąć od ekranu
zamówiłam dwa* - "Minecraft. Podręcznik przetrwania" oraz "Minecraft. Podręcznik czerwonego kamienia"


z tego co udaje mi się podejrzeć i zrozumieć, synJ. najchętniej rozwija transport alternatywny i tworzy działające mechanizmy w ramach rozbudowy lokalnej infrastruktury ŚwiataZKostek
od dawna twierdzi, że najciekawszy w Minecrafcie jest redstone, który daje możliwość kreatywnego projektowania na granicy programowania aktywnych konstrukcji
tryb przetrwania nie wzbudza takiej fascynacji, ale, jak twierdzi, też ogarnia

zgodził się zostać konsultantem-recenzentem obu pozycji ;)

Minecraft. Podręcznik czerwonego kamienia

Dzięki (tej książce) wyniesiesz swoją kreatywność i umiejętności twórcze na wyższy poziom. To jedyna rzecz, której potrzebujesz, aby ujarzmić moc tego budulca!

Naucz się jak budować urządzenia z wykorzystaniem czerwonego kamienia, które nadadzą twojej grze nowy wymiar – począwszy od systemów bezpieczeństwa, zdolnych ochronić twoją bazę, aż po automaty wydobywcze… i wiele, wiele więcej!

- tyle szumnych okładkowych zapowiedzi

co o treści sądzi J.?

podoba mi się ten podręcznik!
jak ktoś jeszcze nie zna czerwonego kamienia to taka książka może mu się przydać, żeby poznać podstawy i rozwinąć umiejętności 
ale jeśli ktoś już używa redstone'a, też znajdzie kilka przydatnych ciekawostek 
P. by się z niego na pewno ucieszył 

większość moich projektów opiera się na bramkach logicznych, tak mam zrobiony mój szyfr (którego nie podam)
szlamowe mechanizmy napędowe rozwiązałem trochę inaczej, z tłokami do środka, ale te też mogą działać...
teraz dla mnie najciekawsze są komparatory dowiedziałem się, że mają dodatkowe funkcje (oprócz porównywania sygnałów, odejmują sygnał z boku od tego z tyłu, zależy które światła mają zapalone)
tylko nadal nie mam pomysłu jak to wykorzystać... może zrobię coś podobnego do selektora z tej książki?
i przeczytałem, że półbloki działają (przewodzą sygnał) jak drabinka - tego nie wiedziałem!
ale znalazłem jeden błąd 
w opisie pomylono działanie torów zasilanych i torów aktywacyjnych**

well, jeśli chodzi o tory, to ja mu wierzę...
myślę, że pozytywnej opinii na temat wartości treści też można zaufać 

mnie przekonuje także końcowa porada autorów:
"Nigdy nie lekceważ tego, czego możesz się nauczyć grając bez pomocy innych! Kombinuj, eksperymentuj, niszcz, naprawiaj - projekt po projekcie, a już wkrótce zostaniesz ekspertem od czerwonego kamienia"
nic tylko przejrzeć, przemyśleć i... działać!

Minecraft. Podręcznik przetrwania

według wydawcy

Można się z niego dowiedzieć, jak korzystać z interfejsu gracza, zdobywać pożywienie, warzyć mikstury, zaklinać broń i zbroje oraz jak zebrać potrzebne surowce, zrobić najlepszy ekwipunek i obronić się przed wrogimi mobami. Na koniec przedstawione są dziwne i groźne wymiary Netheru i Endu! Porady ekspertów pomogą w nich przeżyć. Ta książka zdradzi wszelkie tajniki trybu przetrwania niezbędne do odniesienia sukcesu.

w opinii J. - zawiera właściwie same najbardziej oczywiste podstawy
jak się tego nie wie, to po prostu nie da się przetrwać - mówi
czyli może stanowić pomocny podręcznik dla graczy? dałbyś koledze, który lubi tryb przetrwania?
nie bardzo... raczej każdy, kto gra w tym trybie na pewno to wszystko już i tak rozumie
a o najlepszych trikach nie wspomnieli, np. ja polecam używanie drzwi do eksploracji głębin!
dla kogo więc ta książka?
dla całkowicie początkujących
zupełnie bez doświadczenia 
może dla Ciebie, mamo, albo dla babci? 
albo jakiegoś sześciolatka...

no, to wiecie już, w czyje ręce u nas trafią minecraftowe podręczniki

a u Was?

__

* egzemplarze recenzenckie przekazało wydawnictwo HarperKids, dziękujemy

** mam nadzieję, że nic nie pomieszałam notując.. 

Czytaj dalej

wyścig do choinki

chociaż w kalendarzu nadal jesień, aura, podobnie jak wszechobecne promocje prezentowe, kierują myśli ku grudniowym świętom
za oknem śnieg, pani w przedszkolu straszy Mikołajem, w szkole ogłoszono konkurs na 'anglojęzyczną dekorację'...
do wyścigu do choinki stają nawet żółwie!



na co dzień mieszkają w takim pudełku:


znając ich wyrywną naturę, zabraliśmy je na spacer, żeby pokazać pierwszy śnieg ;)
na co dzień będą gościć tylko na stole (i dywanie) i stawać w szranki jako "Pędzące żółwie. Wyścig do choinki"


reguły zawodów znam na pamięć, mogę recytować zbudzona ze snu (nawet zimowego ;) )
to dokładnie ta sama gra, co wydawane od dawna "Pędzące żółwie" w żółto-zielonym pudełku, o których pisałam 6 lat temu (tutaj - KLIK)
nigdy nie wypadła z łask i co jakiś czas daje się poznać nowemu audytorium
pozwolę sobie powielić nadal aktualny skrót zasad ze wspomnianego wpisu:
  • niezależnie od liczby graczy, na starcie staje zawsze 5 żółwi
  • każdy gracz w tajemnicy losuje kolor swojego pionka i otrzymuje 5 kart, wskazujących sposoby poruszania poszczególnych żółwi do wyboru - będzie używał po jednej i dociągał, by mieć zawsze pięć 'na ręce'
  • w trakcie wyścigu, kolejno ujawniając wybrane karty, przemieszczamy zawodników do przodu (o 1 lub 2 pola) lub do tyłu, przy czym, co najciekawsze, mogą to być żółwiki każdego (czasem podanego na karcie, czasem dowolnie wybieranego) koloru - własny, cudzy lub nie należący do nikogo
  • dodatkową atrakcją jest możliwość piętrowego ustawiania pionków na jednym polu i dalszego przesuwania ich w formie kolorowej wieży 


znając podstawową wersję tego planszowego klasyku, trudno uciec od porównań
różnice widać na pierwszy rzut oka
- kolorystyka pudełka i planszy,
- pastelowe barwy pionków-żółwików,
- "reniferowy" wzór na rewersach i ciepłe czapeczki na grafikach żółwi na kartach
to czysto kosmetyczne zmiany, ale pozwalają poczuć pozytywny, zimowy, przedświąteczny klimacik


najmłodszy w rodzinie nie porównuje - to jego pierwsze "Pędzące żółwie"
zaangażował się w rozgrywki pełnią młodzieńczego zapału i nie pozwala skończyć na jednej partii
póki co nie przekonuje go tylko zasada ukrywania swojego koloru ("ja będę grać niebieskim! dlaczego nie mówić? to nie będziesz wiedziała, że chcę niebieskim!") 
zdaje się, że autorzy instrukcji testowali grę na czterolatkach, dopuszczalny jest zatem także wariant "w otwarte żółwie" i ten w imieniu S. polecam nawet przedszkolakom

pełna wersja nadaje się dla starszaków, młodzieży, a nawet dorosłych - do grania rodzinnego i w gronie znajomych
to taka gra, która przyciąga pomysłem, cieszy poziomem interakcji, emocjonuje

"Pędzace żółwie" to prosta, ale nie banalna, dobra planszówka 
trzeba poznać, warto mieć 
niezależnie od pory roku ;)

...
spieszę uspokoić miłośników zwierząt i planszówek oraz UOKiK:
1. podczas sesji zdjęciowej nie ucierpiał żaden żółw, ani jakikolwiek inny element gry 
2. "świąteczne" żółwie otrzymaliśmy od wyd. Egmont (dziękuję), "podstawowe" kupiłam sama
wydawca nie miał wpływu na zamieszczoną powyżej opinię 




Czytaj dalej