TUKI - Twórcze Ustawianie Kamieni w Inukshuk

halo, halo! tutaj, tędy! jest nowa gra!

na froncie pudła nazwisko Rejchtman... i już wiadomo, że będzie układankowa gimnastyka umysłu*
ale cóż to za nietypowy tytuł? czyżby znów coś z suahili?**
zimno! ;)
tym razem tematycznie zapuszczamy się pod koło podbiegunowe, daleko na północ, a tytułowe 'tuki' ma być skrótem od 'tukilik' - "w języku Inuitów (...) obiekt o szczególnym znaczeniu, przedmiot niosący wiadomość"


dla mnie brzmi jak akronim...
rozwijam go sobie jako Twórcze Ustawianie Kamieni w Inukshuk***, bo w zasadzie do tego sprowadza się cała rozgrywka
ale po kolei

co znajduje się w pudełku?

dwustronne kwadratowe karty z obrazkami, plastikowa podstawka i mała kostka oraz sporo nietypowych, ciężkich klocków 

ilustracje na kartach przedstawiają różne układy kolorowych pasów; na obramowaniu (pomarańczowym lub fioletowym) każdej z nich widzimy cztery symbole, takie jak na ścianach kostki

co z tym robimy?

* każdy gracz (maksymalnie czterech) otrzymuje zestaw elementów: cztery podłużne bloczki w odmiennych kolorach oraz cztery białe klocki - każdy w innym kształcie
* losujemy kartę (jedną, wspólną) na początek fioletową
* rzut kostką wskazuje sposób ułożenia karty w stojaczku (odpowiednim symbolem do dołu)
* wszyscy jednocześnie, każdy ze swoich komponentów, próbujemy wykonać zadanie - stworzenie budowli odtwarzającej układ przedstawiony na karcie

kolorowe bloczki muszą znaleźć się dokładnie w zadanym położeniu, białe służą ich podtrzymywaniu i mogą być ułożone dowolnie 

jeśli pod symbolem na kostce widać biały kwadracik, nasza "wieża" nie może stać bezpośrednio na stole - najniższy element musi dodatkowo wspierać się na jednym z białych "bloków śniegu"


i już, tylko tyle...

zasady są proste, wykonanie nie zawsze łatwe - trzeba uruchomić wyobraźnię przestrzenną i zapanować nad drżeniem rąk, by nie tylko zadbać o prawidłowy kształt i równowagę swojej budowli, ale i zrobić to jak najszybciej 

każda zadana "wieża", choć kombinacji jest łącznie 600(!), da się zbudować 
w wersji solo (bo oczywiście można się bawić samemu) po prostu ćwiczymy orientację w przestrzeni i motorykę, w grze rywalizacyjnej, gdzie dodatkowo liczy się to, by nie być ostatnim, jest nieco więcej emocji

nabrawszy wprawy w układaniu wzorów z kart fioletowych, przedstawiających układy trzech kolorowych klocków, przechodzimy do pomarańczowych, gdzie budujemy z czterech


kto zna "Ubongo 3D", nie uzna zapewne "Tuki" za innowacyjną... w niczym to jednak tej grze nie umniejsza!
choć w obu manipulujemy bryłami realizując - w myśli i na stole - pewną instrukcję w trójwymiarze, wyzwanie jest tu zupełnie nowe! 

TUKI ciekawie łączy konieczność odtworzenia wzoru z marginesem własnej twórczości, bo choć kolorowe elementy mają ściśle wskazane miejsca, te białe montujemy wedle własnego pomysłu

a jeszcze same klocki - coś wyjątkowego! 
wydawca zachwala je jako "satynowe w dotyku, unikalne" 
i trzeba przyznać, że to nie tylko reklama - bloczki, których używamy są ciężkie, powlekane, całkowicie oryginalne
w moim odczuciu dodatkowo przysparzają przyjemności z gry

na pudełku zapowiedź 30-45 min. rozgrywki, rekomendowany wiek od 8 lat
gra trwa w istocie tyle, ile chcemy (wszak można grać do pięciu przegranych, jak chce instrukcja, albo dopóki się nie znudzi ;) ), a podany wiek jest orientacyjny (nie trzeba umieć czytać, ani liczyć, tylko budować)
warto spróbować - nawet już z młodszymi dziećmi i seniorami

bardzo warto!


*/** Grzegorz Rejchtman jest również autorem serii gier "Ubongo", polegających na odtwarzaniu zadanych układów przy pomocy płaskich lub przestrzennych elementów - więcej o niej >>TU / tytuł 'u
bongo' zaczerpnięto z suahili, w którym oznacza 'mózg'

*** inukshuk wyjaśniono w instrukcji, jako inuicki znak, drogowskaz
zagłębiwszy się w temat, trafimy na tłumaczenie tego słowa (in. inuksuk), mówiące o kształcie przypominającym człowieka... oraz mnogość innych określeń na kamienne drogowskazy, jak tikkuuti, widoczne z oddali inuksummarik czy niungvaliruluit w kształcie ramy, przez którą dojrzymy kolejne tukiliit (l.mn. od tukilik)
w TUKI układamy "wieże" w przeróżnych kształtach... 
jak by jednak nie patrzeć, gra niejako wskazuje drogę do bliższego poznania odwiecznej tradycji odległej kultury, co się jej bardzo chwali!

__
za egzemplarz dziękuję wydawcy - Egmont Polska
Czytaj dalej

dyniolisek

 jesienne DIY najmłodszego 

dynia Hokkaido, kolorowy i biały papier, oczka + kilka zdecydowanych cięć, klej/pinezki

=> dyniowy lisek w kilka minut!*

"słodki mi wyszedł, prawda mamo? bardziej mi się podoba niż ten w telefonie!" :)

inspiracja z www.zakochanawsztuce.pl


* co szczególnie ważne wieczorem w przeddzień przedszkolnego Dnia Dyni, na który "ja też przecież chciałem mieć śmieszną dynię!" ;)

Czytaj dalej

Ubongo Junior

Ubongo: słowo-klucz otwierające drzwi do licznej serii łamigłówkowych "gier bez prądu" dla starszych i młodszych graczy, autorstwa Grzegorza Rejchtmana

do tej rodziny, liczącej już ponad 10 tytułów, zbliżonych pod względem podstawowych założeń, ale w szczegółach odpowiednio interesująco różnorodnych, należy kilka chwalonych już wcześniej przeze mnie tytułów (patrz tutaj >>KLIK<<)
do tej pory przeznaczona stricte dla dzieci (od lat 5) była wśród nich jedna - Ubongo Junior 3D
właśnie trafiła do nas druga:

Ubongo Junior 

wszystkie Ubongo sprowadzają się do jak najsprawniejszego układania płytek (w zależności od wersji: w formie przestrzennych klocków, plastikowych lub, jak tu, kartonowych wielokątów) na wyrysowanej na planszetce powierzchni 

spójna szata graficzna serii nawiązuje do afrykańskiej symboliki i fauny, a wspólny przekaz głosi, że próby błyskawicznego rozwiązywania dziesiątek zadań logicznych kryjących się w pudełkach 'wykręcają mózg '

"najmłodsze" Ubongo to układanka, do której zwierzaki w wersji rysunkowej zachęcają dzieci w wieku już od 4 lat
w związku z powyższym dostosowano czas gry do cierpliwości przedszkolaka (ok. 20 min.), a planszetki do umiejętności malucha, konstruując zadania wymagające dopasowania do siebie dwóch lub góra trzech elementów
samo hasło przewodnie zapowiada mniej skomplikowane wyzwanie:
Szybko! * Łatwo! * Ubongo!


grać można samodzielnie - po prostu ćwicząc dopasowywanie wskazanych na planszetce komponentów tak, by dokładnie zakryły białe pola przed upływem czasu mierzonego przez załączoną klepsydrę

alternatywą jest współzawodnictwo, w grupie od dwóch do maksymalnie czterech osób 
w tym przypadku, na tego, który najszybciej upora się z zadaniem, czeka nagroda w postaci błyszczących kryształków 
to motywacja, która zawsze działa doskonale :)


w pudełku znajduje się 50 dwustronnych plansz z zadaniami
zielone tło zapowiada łamigłówki łatwiejsze, żółte - nieco trudniejsze, de facto zbliżone poziomem do prostszej strony wersji klasycznej

jako fanka wspomnianego klasyka, siłą rzeczy na każdym kroku mierzę się tu z porównaniami...
prócz zinfantylizowanej grafiki i skróconych zasad, różnice sprowadzają się do uproszczenia planszetek i reguł, zmniejszenia liczby elementów, którą dysponują gracze 
wydaje się również (chociaż instrukcja tego nie precyzuje), że płytki nie są tu już traktowane jako dwustronne

tak - dobrze:


tak - niedobrze:


wprowadzono zatem kilka zmian, by wyróżnić wersję dziecięcą 
czy były to zabiegi konieczne? 
z pewnością nie
to raczej ukłon w kierunku najmłodszych i ich rodziców mniej obeznanych w świecie gier planszowych, niż autentyczna innowacja

klasyczne, podstawowe Ubongo, które posiadam od siedmiu lat, było u nas układane dziesiątki razy przez dzieci dużo młodsze niż sugerowane przez wydawcę 8 lat
z perspektywy matki-graczki, na co dzień obcującej z młodszą młodzieżą, stawiającą pierwsze kroki wśród planszówek, uważam to stare, dobre Ubongo, za całkowicie wystarczające dla całej rodziny 
pod względem rozwojowym, również dla przedszkolaków, może być ono wręcz znacząco lepsze, jeśli uwzględnimy konieczność obracania elementów i większego wysilenia wyobraźni geometrycznej
a i rodzic się przy nim nie znudzi...

faktem jest wszak, że najmłodszych na pewno bardziej przyciągają "zwierzątkowe" obrazki, a łatwiej przychodzące sukcesy podbudowują morale i podtrzymują motywację do kolejnych wyzwań 


czy warto zatem rozważyć Ubongo Junior jako jedną z pierwszych gier-łamigłówek dla 3-4-latków?
jak najbardziej!
chociaż nie jest to "gra na lata", możemy spokojnie liczyć na to, że tak jak przy przesiadce z biegówki na rower na dwóch kołach, po roku-dwóch wyciągniemy Ubongo-wersję-dla-starszaków i naturalnie przejdziemy do kolejnego etapu - już autentycznie wspólnej, rodzinnej rozrywki

Ubongo!


wpis należy do cyklu opinii o grach planszowych w ramach akcji projekt Grajmy

za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Egmont


Czytaj dalej

Nauka z komiksem. Miasta przyszłości

S. odkrywa świat komiksu

oczywiście nie ma łatwo - nie mamy w domu nic z bohaterami Marvela...
za to nie brakuje historyjek przyrodniczych!*

a ostatnio pojawiły się także nowe:

"Nauka z komiksem” to cykl komiksów o tematyce naukowej nawiązujących do animowanych filmów Disneya

"Miasta przyszłości" stanowią podserię, w której 'wiedzowym' tematem przewodnim uczyniono aspekty zrównoważonego rozwoju ludzkich siedzib, m.in. w kontekście ekolgicznego rolnictwa, budownictwa, gospodarki odpadami czy energią

każdy tom obejmuje komiks o przygodach postaci znanych ze "Zwierzogrodu" nawiązania do zrównoważonej gospodarki i ochrony środowiska w ich treści stanowią dodatkową wartość - zostały naturalnie wplecione w fabułę i w większości nie wydają się przesadnie nachalne
nawet jeśli pojawia się kilka nieco przegadanych scen, np. na temat sortowania śmieci, ich obecność nie przytłacza, ani nie zniechęca do dalszej lektury

scenariusze obu komiksów, które mieliśmy okazję rodzinnie poczytać, są pełne akcji, zabawne i wciągające 
przy okazji dynamicznego śledztwa, dziecko dowie się, czym są uprawy naturalne, monokultura, GMO, ślad ekologiczny, zielone budownictwo, górnictwo miejskie, czy carpooling
co prawda teksty bardziej szczegółowo omawiające treści naukowe, dodane na osobnych stronach, pomiędzy wątkami, bywają nie od razu przyjęte równie entuzjastycznie przez najmłodszych, zawsze jednak istnieje szansa, że doczekają swego czasu w przyszłości...

treści "eko" zredagowano z dbałością o fakty i czytelność przekazu, a nad merytoryką czuwa międzynarodowy zespół specjalistów z doświadczeniem w dziedzinie popularyzacji wiedzy wśród młodzieży
fakt, że (uwaga, spoiler!) w wydanych dotąd dwóch tomach śledztwo nie doczekało się zakończenia stanowiło u nas największe, jeśli nie jedyne rozczarowanie najmłodszego czytelnika



z materiałów wydawcy:

Nauka z komiksem. Miasta przyszłości
Tom 1 Zasoby naszej planety
Kto by uwierzył, że w uroczym Szarakówku może dziać się coś złego... Niestety, ktoś niszczy okoliczne uprawy. Funkcjonariuszka Judy Hops nie może tego tak zostawić. Policjantka oraz jej partner, Nick Bajer, rozpoczynają śledztwo. Zaprowadzi ono parę stróżów prawa do różnych dzielnic Zwierzogrodu i najnowocześniejszych budynków tej niezwykłej metropolii...
Nauka z komiksem. Miasta przyszłości
Tom 2 -W harmonii z naturą
Dwoje policjantów – Judy Hops i Nick Bajer – podejmuje śledztwo, które ma wyjaśnić, kto odpowiada za nielegalne wyrzucanie toksycznych odpadów w okolicy Szarakówka. Tropy prowadzą do Zwierzogrodu. Czego dowiedzą się nieustraszeni stróże prawa? 

 za egzemplarze recenzenckie dziękujemy wydawnictwu Egmont 


* o ile przy dziecku starszym temat rodzicielskiego czytania komiksów trochę minął mnie bokiem (kupowaliśmy, ale J. od razu zaczął czytać samodzielnie), teraz nadrabiam z nawiązką 
przypominam sobie, jakie to wyzwanie, ale i dobra zabawa, "czytanie głosami" ;)

zdaje się, że nasz pięciolatek na dobre wkroczył w etap fascynacji tego typu 'literaturą wysokoobrazkową'
aktualnie na tapecie, poza posterunkowymi Królisią i Lisem (raz po raz), Nieumarły las, seria o ryjówkach i detektyw Wróbel :D
coś tam jeszcze na półeczce czeka... >>KLIK<<
Czytaj dalej

Góry Stołowe (i parki zdrojowe) z dziećmi


nie wiążę z Sudetami zbyt wielu dawnych wspomnień, a sentymentów żadnych 
po ostatnim kilkudniowym wypadzie w okolice Gór Stołowych, ciut bliżej mi wszak do zrozumienia tych, co "serce zostawili w Pasterce"...

wytęsknione ścieżki śródkamieniste, wśród wczesnomajowo-świeżozielonej flory, i tu dodawały energii niczym (legendarne w pewnych kręgach) rajdy przez Beskid Niski wiosenną porą,
fantazyjne skalne rzeźby Matki Natury poruszały wyobraźnię, 
'emeryckie' spacerki (po płaskim na lody) w parkach zdrojowych pozwalały, bez większej szkody dla prestiżu matki-górołazki, odetchnąć po szlakach, na których powoli to młodzież zaczyna dyktować tempo...

dzieci szczególnie doceniły różnorodność szlaków, mnogość skalnych wyzwań dla wyobraźni (zarówno po naszej, jak czeskiej stronie), przejazd koleją Kudowa-Polanica, dzikie harce na łące nad Pasterką i tamtejszą psinę, spotkanie z małymi, ciekawskimi muflonami w zagrodzie Nahodzie i, dość niespodziewanie, oryginalne atrakcje Witoszy k. Staniszowa

dobre to góry dla rodzin, z których każdy wraca usatysfakcjonowany





















Kudowa Zdrój - park zdrojowy, Góra Zdrojowa (+/-szlak zielony)
Polanica-Zdrój - park zdrojowy, Szlak Niedźwiadka 
Szczeliniec Wielki / schronisko Pasterka (szlak żółty-zielony-niebieski)
Błędne Skały 
Fort Karola (szlak zielony)
Nahod - zamek, park zdrojowy 
Narożnik / Czaszka / Białe skały (szlak niebieski-zielony-żółty)
Teplice - Skalne miasto
Sosnówka - zamek
góra Witoszy 

kwiecień 2024

Czytaj dalej

Banda pand i kawałki bambusa - rodzinne granie w wyszukiwanie

wszyscy znają już (i mają chwilowo trochę dość) Halli Galli?

mamy coś nowego - i w dodatku polskiego!

Banda pand i kawałki bambusa

to kolejna prosta, szybka, imprezowa gra dla... wszystkich 

dla dzieci od lat pięciu sprawdzi się do grania we własnym gronie (pod warunkiem, że umieją odczytać liczby trzycyfrowe), ale wprost idealna będzie do zabawy maluchów ze starszakami, rodzicami czy dziadkami, bo doskonale integruje

przygotowanie zajmuje minutę
wyjmujemy z pudełka karty z pandami, mieszamy i niedbale układamy na stole
wśród nich poszukiwać będziemy pandy największej, najmniejszej, najcięższej, najlżejszej lub takiej z najdłuższym czy najkrótszym bambusem

jeden z graczy rzuca kostką, ustalając konkretny warunek dla danej rundy

parametry niedźwiadków opisane są na odwrocie kart, co sprawdzamy dopiero wtedy, gdy już każdy zdecyduje się na wybór jednej

ten, kto wskazał pandę najlepiej odpowiadającą zadaniu, zatrzymuje kartę jako punkt, te wskazane przez innych odrzucamy z gry 

na plus działa tu fakt, że niewiele da samo zapamiętanie kilku 'naj' - karty wciąż odpadają z rozgrywki i każdy kolejny warunek trzeba rozpatrywać na bieżąco, w odniesieniu do pozostałych

gra toczy się do ustalonego wcześniej limitu zdobytych kart (odrzucone można ponownie włączyć do gry, jeśli będzie to konieczne) lub "do ostatniej pandy"

by załagodzić ewentualne spory, wydawnictwo zastrzega:

"Do ustawienia pand we właściwej kolejności użyto znanej tylko w misiowym świecie metody "widzimisię" ;) Ustawić pandy i utrzymać w jednej pozycji było bardzo trudno, ale robiliśmy co się dało, aby kolejność była jak najbardziej prawidłowa. Pamiętajcie, że najważniejsza jest dobra zabawa!"

i to jest prawidłowe podejście!
z odrobiną rywalizacji, ale bez napięć, wypatrywanie miśków wśród zieleni to super relaksujące zajęcie :)
sam koncept gry jest prościutki, ale ilustracje tak urocze, że wyszukiwanie wciąga i małych, i dużych

z najmłodszymi można dodatkowo pobawić się w wyszukiwanie par, "rodzin", czy lustrzanych odbić, czyli najbardziej zbliżonych do siebie wizerunków pand,
albo szeregować je według wzrostu czy wagi, bez presji czasu i konkurencji
też fajna zabawa!

ładna, zabawna, budząca sympatyczne skojarzenia i nie irytująca dorosłych - czegóż chcieć więcej od prostej gry dla dzieci?b

brawa dla pana Przemka Wojtkowiaka - autora i pani Magdaleny Kani - ilustratorki, za tę mi(sio)lusią karciankę!


za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Egmont

Czytaj dalej

Litwa z dziećmi - wojaż przedwiosenny

w tym roku ferii nie było*
pojawiła się za to szansa na krótki urlop na samym początku marca 
całkowicie spontanicznie - przeglądając blogi podróżnicze i rezerwując noclegi dopiero z trasy - wyruszyliśmy na północny wschód

myślałam o poszwędaniu się po słabiej znanych nam Warmii i Mazurach, ale pierwsze oznaki wczesnej wiosny obudziły pokłady uśpionej energii do tego stopnia, że trochę nas poniosło ;)
po krótkim postoju i sentymentalnych spacerkach w Ostródzie i Olsztynie ruszyliśmy "wariantem północnym" Via Baltica - aż do Kowna i Wilna
i z powrotem (przez Merecz, Druskienniki, Wiejsieje i Mikołajki)

Kowno 

spacer na 1 popołudnie
zamek krzyżacki, Plac Ratuszowy, bazylika, uliczki starego miasta, park Santakos nad rzeką Wilią
* dla dzieci - moich: odkrywanie wąskich uliczek, szaleństwa wokół zamku i w parku
(z pewnością podobałby się także funikular na punkt widokowy, niestety, nie tym razem...);
atrakcje polecane na dłuższy pobyt: Kowno z dziećmi - Delfina na Litwie





Wilno

świetne, budżetowe miejsce noclegowe: Downtown Forest Hostel & Camping
2 dni, pieszo (najmłodszy hulajnogą) i komunikacją miejską
Zarzecze, stare miasto
* atrakcje dla dzieci - moich: artystyczne zaułki Zarzecza, rzeczka Wilenka, park bernardyński (spacer + plac zabaw), Góra Trzykrzyska (schoooody), wjazd na wzgórze Giedymina + zwiedzanie baszty, 
hulaj-dusza na placu przed katedrą, nawigacja ulicami starówki (mama chce na Literacką!), 
ogarnięcie komunikacji miejskiej na dworzec i z powrotem (brawo J.!), 
interaktywne Muzeum Kolejnictwa (z wystawą plenerową, do nocy);
kościoły, Ostra Brama, czy cmentarz na Rossie nie dla nich - zerknęliśmy tylko przejazdem...


  




  


Troki

pół dnia, pieszo (z hulajnogą)
zamek, domy Karaimów, spacer wokół wysepki i wzdłuż jeziora
atrakcje dla dzieci - moich: jezioro Galve - idealnie gładko zamarznięte!, kibiny (pieczone pierogi z ciasta krucho-drożdżowego z wytrawnym nadzieniem, pyyyszne)




Merecz

wieża widokowa, ścieżka spacerowa
widok na las, rzekę Niemen, wyspę Pastraujas; przedsmak uroków Dzukijskiego Parku Narodowego (wróciłoby się kiedyś na biwak, wędrówki, może spływ... >>inspiracja<<)


 
 


Druskienniki (Druskininkai)

spacerowo-uzdrowiskowo, sympatyczne, bardzo spokojne miasteczko (poza sezonem)
* dla dzieci: aquapark (dla starszych kilka zjeżdżalni, dla najmłodszych przyjemna strefa z małymi basenami, piaskiem, drewnianymi mostkami, "morską falą"), spacerek wśród uzdrowisk, fontann, nad rzeką, place zabaw - wszystko blisko, kolejka linowa nad Niemnem (spod basenu do Snow Areny - powrót ścieżką rowerową wzdłuż lasu, dobra dla hulajnogi, spacerowo trochę nudna - można było "lecieć" z powrotem)
nasze miejsce noclegowe: Žemyna - z huśtawką do zabawy dla dzieci, w centrum, ale ustronne, możemy polecić
 



powrót drogami krajowymi Litwy to była czysta przyjemność - pustka, cisza, przestrzeń
mile wspominamy postój przy wieży w Wiejsiejskim Parku Regionalnym (Sanigyno-Veisiejų bokštas) - podobno wieczorami jest pięknie podświetlona, ale nie mogliśmy zostać tak długo...
w Polsce, przy innej wieży (wieża obseerwacyjna rezerwatu Jeziora Łuknajno, Mikołajki), czekała już na nas prawdziwa wiosna :)

 


mama + 2 (5,13), samochód (+/- ok. 1300 km) + mała hulajnoga, booking.com (4 noce)

Kowno-Wilno-Druskienniki
marzec 2024


__
* starszy 'wyskoczył' na chwilę z tatą do Londynu, więc argument "nigdzie nie byliśmy" miałam tylko ja, ale entuzjazm podróżniczy, na szczęście, cała trójka 
Czytaj dalej