przerobione (na szaro)

tak wygodnie mieszkają ostatnio kiny* Stasia:

 
w koszyczku szydełkowym zrobionym z... rajstop!
 
w ramach cyklu 'nowe życie' wspominałam niedawno o tworzeniu "włóczki" ze starych koszulek (tutaj >>KLIK<<)
tym razem, całkiem podobnym sposobem, pocięłam na paski niezdatne już do noszenia rajstopy 
o, tak:
 

J. pomagał, z całych sił rozciągając i nawijając powstający sznurek 

z trzech par udało się stworzyć całkiem spory motek i upleść trójkolorowy koszyk na to i owo

chociaż tym razem trafiły się tylko szare i czarne "nici", metodę można zaadaptować do różnych części garderoby we wszystkich kolorach tęczy :)

dlatego

z podziękowaniem za cały rok barwnych inspiracji, zgłaszam ten upcyklingowy pomysł do projektu "Pod kolor" jako SZARY


---

* kiny = w stasiowym: autka-wyścigówki, od kin, jak ZygZak McQueen :)

Czytaj dalej

Chatka z piernika - gra nie tylko na święta

są gry, które mogą kojarzyć się z określonymi okazjami, świętami, porą roku
w najlepsze z nich gramy z równą przyjemnością cały czas, niezależnie od owych skojarzeń
poniższa, choć niewątpliwie pięknie prezentuje się w scenerii grudniowego stołu, została na przykład naszą grą lata ;)

Chatka z piernika

na to wyróżnienie zasłużyła przekonując do siebie przede wszystkim 8- i 9-letnich O. i J.*, ale mimo że jestem od nich kilka razy starsza, też siadałam do niej z przyjemnością

jest to gra familijna dla 2-4 graczy w wieku +/-8+, na mniej niż "godzinę lekcyjną"
średnio trudna, przystępna, jeśli chodzi o podstawowe zasady, ale dająca szansę rozwinięcia indywidualnej taktyki
 
instrukcja mówi coś o złośliwych wiedźmach, w które mamy się wcielić, kuszących smakołykami w niecnych celach... 
naszej interpretacji bliżej do animacji Disneya niż baśni braci Grimm, zatem bawimy się w sympatyczne czarownice, zapraszające różne bajkowe postaci do swojego piernikowego domku po prostu na podwieczorek :)
 
podczas rozgrywki każdy buduje własną piętrową chatkę, a jednocześnie kompletuje zestawy pierniczków wymagane do zdobycia punktowanych kart postaci i realizuje dodatkowe cele
 
wszystko to ma miejsce w pięknej, baśniowo ilustrowanej scenerii domków-planszetek, kafelków-cegiełek, pierniczkowych żetonów oraz kart przedstawiających bohaterów baśni lub opowiadań i godne prawdziwych wiedźm kapelusze
komponenty naprawdę zachęcają do gry!
 
 
 

tematyka i bajkowa oprawa łatwo skuszą uczniów klas 1-3 (młodsi mogą być trochę za młodzi)

tej grupie wiekowej zwykle idealnie odpowiada też fakt, że każdy gracz zajmuje się swoim domkiem, a jedyna interakcja sprowadza się ewentualnie do "podbierania" sobie gości lub kart bonusowych - kto pierwszy ten lepszy, więc nie ma się o co obrażać! 

do tego czas rozgrywki (ok. pól godziny) jest optymalny - gra się nie zdąży znudzić, a jeśli wszystkim się spodoba, od razu można powtórzyć ;)

jednocześnie starsi gracze mogą spokojnie przymknąć oko na infantylne grafiki i skupić się na wielopoziomowym planowaniu, tak, by stworzyć rozbudowane "łańcuszki" budowy i gromadzenia pierniczków oraz zapraszać postaci idealnie odpowiadające kartom bonusowym 

uważam, że to bardzo sympatyczna i całkiem dobra gra rodzinna!
warto przyjrzeć się jej przed świętami (bo to w końcu najlepszy sezon na pierniczki), 
albo równie dobrze po (na pociechę, gdy już nie mamy pierniczków...)

*J. to wielbiciel pierników, ale z gier tego autora na pierwszym miejscu stawia zdecydowanie "Kakao" - tym razem wśród gier 'wyjazdowych' po prostu nie miał takiego wyboru...
nie umniejsza to jednak zalet "Chatki" :)
jako naszą grę lata 2020 polecam ją w ramach Grajmy!

Czytaj dalej

Babciu, dziadku... jak to wtedy było?

pamiętacie opowieści snute przez Waszych dziadków, rodziców, innych członków rodziny?
wspomnienia z dzieciństwa ukochanych? wyznania przyjaciół z ich szkolnych lat? historie z życia wzięte przywoływane przy wyjazdowym ognisku?

jeśli mieliście szansę takich posłuchać, można chyba pokusić się o stwierdzenie, że dostąpiliście wyjątkowego wyróżnienia włączenia w cudze przeżycia i spojrzenia wstecz innymi oczyma, a Wasze relacje z bliskimi stały się bogatsze

a jeżeli nie? być może właśnie nadszedł dobry moment, by zachęcić najbliższych do porozmawiania o przeszłości!

mam przed sobą grę, która może w tym pomóc

Babciu, dziadku... jak to wtedy było?

jest to "planszówka" zupełnie inna niż te, o których dotąd pisałam i zasadnicza większość w naszej kolekcji

podtytuł sugeruje, żeby grać w nią z dziadkiem, babcią i rodziną - i jest to bardzo dobry pomysł*
jak postaram się uzasadnić niżej, przybliżając reguły, taka grupa docelowa z pewnością nie będzie miała problemów ze zrozumieniem zasad, jest w stanie w pełni zaangażować się w rozgrywkę i czerpać z niej przyjemność
do zabawy możemy jednak zaprosić także dowolną inną grupę od 2 do 12 osób w wieku od 6 do 120 lat
uczestnicy obozów harcerskich, szkolnych półkolonii, wspólnych wakacji i znajomi z pracy tylko czekają, by ktoś odważył się wykorzystać wielki potencjał integracyjny tej gry!

rozgrywka polega na naprzemiennym snuciu i uważnym słuchaniu opowieści oraz odpowiadaniu na pytania z nimi związane
"rozwiązaniu języków" służą karty z ilustracjami


do dyspozycji jest bardzo gruby plik kart z fotografiami miejsc, zjawisk, przedmiotów, mogących przywoływać wspomnienia
w większości bezpośrednio kojarzą się z przeszłością każdemu, kto doświadczył życia w czasach PRL-u, na czym, trzeba przyznać, także polega ich urok
w wolnej chwili warto przejrzeć wszystkie i spróbować wyszukać najbardziej sentymentalny gadźet :)

rozdajemy graczom po 5 kart
następnie każdy kolejno opowiada jedną lub kilka historyjek kojarzących mu się z wybranym obrazkiem
instrukcja proponuje ograniczenie czasowe opowieści, podpowiada, by zadawać dodatkowe pytania, przeprowadzić daną liczbę rund, zależnie od liczby graczy itp., ale zasadniczo pozostawia sporo dowolności
najważniejsze to odkrywać i przekazywać innym swoje wspomnienia
i słuchać innych,
bo pamięć i uważność graczy weryfikuje drugi etap zabawy

po wysłuchaniu wszystkich historii, po kolei losujemy karty z pytaniami
mogą się na nich pojawić pytania osobiste, czyli takie na które odpowiada tylko jeden gracz, lub przechodnie - pozwalające zdobyć punkty kilku osobom
wyzwanie polega na tym, by przypomnieć sobie, kto i o czym opowiadał!

 
mamy tu planszę i pionki, a każda prawidłowa odpowiedź to jeden punkt 
ten, kto pierwszy doprowadzi swój do mety zostaje zwycięzcą
ale tak naprawdę nie jest to najistotniejsze...
 
najważniejsze, że wszyscy dzielą się częścią swojej przeszłości - zyskujemy szansę lepszego poznania minionych czasów, ludzi, którzy nas otaczają, ich perspektywy
dzieci przy okazji uczą niełatwej sztuki opowiadania, a wszyscy ćwiczą uważne słuchanie i zapamiętywanie 


gra robi bardzo dobre wrażenie pod względem wykonania, ale szczególnie przekonuje mnie jej koncept
może być pretekstem do bliższego poznania się przypadkowej grupki ludzi lub, zgodnie z tytułem, zachętą dla babci czy dziadka do podzielenia się doświadczeniem  
w sympatyczny, nienachalny sposób zachęca do sentymentalnych podróży i zacieśniania relacji
 
mam nadzieję, że w wielu domach stanie się skutecznym impulsem do wymieniania się opowieściami


 * niniejszy egzemplarz zostanie podarowany dziadkom przy najbliższej okazji :)

 za udostępnienie gry do recenzji dziękuję wydawcy

Czytaj dalej

świat starożytny w 100 słowach

dawno temu, kiedy sama chodziłam do szkoły podstawowej, pierwsze spotkanie z historią, jako przedmiotem nauczania wiązało się ze Starożytnością
równolegle poznawaliśmy mitologię grecką i rzymską na zajęciach z języka polskiego
to dopiero była przygoda! 
do tej pory wspominam te czasy z uśmiechem ;)
 
J. uczy się na razie wczesnej historii Polski
trochę obawiam się sprawdzić dalszy program nauczania historii, ale cokolwiek przewiduje dla klas piątych, nie powstrzyma mnie przed podsunięciem dziecku kilku książek 

zanim sięgniemy po Parandowskiego, przeglądamy taką:

"Świat starożytny w 1000 słowach"


jak podpowiada podtytuł, w książce znajdziemy ciekawostki na temat wydarzeń, postaci i wynalazków

dla lepszego ich umiejscowienia w czasie i przestrzeni załączono mapę, kalendarium i system oznaczeń (piktogramów) wraz z legendą 

 

dociekliwi łatwo ustalą "kto?" (Egipcjanie/Fenicjanie/Minojczycy/Grecy czy Rzymianie), "gdzie?" i "kiedy?" i powiążą każdy ze 100 wyrazów z odpowiednim miejscem pochodzenia

żądni sensacji i przykuwających uwagę szczegółów docenią krótkie 'definicje' poszczególnych słów, stanowiące raczej kilkuzdaniowe 'zajawki', mające pobudzić wyobraźnię i chęć zgłębienia tematu opowieści, niż klasyczne 'regułki' z encyklopedii 

wrażliwi na estetykę ilustracji z kolei powinni być usatysfakcjonowani warstwą graficzną 
"obrazki" w tej książce to raczej obrazy, pełne symboliki i doskonale nawiązujące do historii, które opowiadają
 

choć sama spodziewałam się w tej publikacji więcej przeczytać, trudno nie przyznać, że skusiła mnie także uroda okładki
wewnątrz znajdziemy odbicie jej geometrycznej prostoty, nienachalnej kolorystyki i wyczucia tematu
tu obraz mówi więcej niż tysiąc słów!
 
niemniej tych przedstawionych w książce 100 też warto poznać, przypomnieć sobie, czy powiązać z niesamowitą historią sprzed tysięcy lat
 
zwięzła forma sprzyja utrzymaniu uwagi młodszych nastolatków, dla których może to być pierwsze źródło informacji na temat kolebki naszej cywilizacji, osiągnięć dawnych myślicieli lub architektów, starożytnych wierzeń, czy nadal powszechnie używanych sformułowań
 


za egzemplarz dziękuję wydawnictwu HarperKids

Czytaj dalej

Rok w górach




przede mną najbardziej oczekiwana tej jesieni książka obrazkowa:

Rok w górach

najbardziej oczekiwana przeze mnie, ale myślę, że nie tylko!

to kolejna już odsłona serii "Rok w...", która zdążyła już "wyrobić sobie markę" i przekonać do siebie zarówno najmłodszych jeszcze-nie-czytelników, jak i ich "współprzeglądaczy"

u nas mogliście już zobaczyć m.in. "Rok w lesie" >>KLIK<< i "Rok na budowie" >>KLIK<<

nadal są to nasze książki 'z najniższej półki' = stale w zasięgu ręki (i rączki) :)

autorce, pani Małgorzacie Piątkowskiej, poprzeczkę wysoko postawił nie tylko mój osobisty sentyment do pagórków, ale i fakt, że znalazła się w gronie takich autorów jak Emilia Dziubak, Maciej Szymanowicz, Artur Nowicki, Magdalena Kozieł-Nowak i wielu innych znanych i cenionych polskich twórców

jak sobie poradziła?

a tak:


 

jak to w tej serii, najważniejsze są ilustracje: duże, kolorowe, pełne życia
12 rozkładówek, na dwie grube, kartonowe strony A4 każda, "bombarduje" czytelnika mnogością elementów
tu, wiadomo, jak to w górach, są to przede wszystkim przestrzeń i przyroda
 
co mi się szczególnie podoba, to fakt, że autorka "sportretowała" wszystkie 3 piętra - dolinę, regiel i turnie, w każdej porze roku
tym samym na 12 obrazów-miesięcy mamy 3 serie pozwalające śledzić zmiany nie tylko na skalistych szczytach gór, ale także pokazać dziecku co dzieje się na pogórzu, albo w lasach na zboczach 
 
co mi się podoba mniej, to wszechobecny radosny "duszek"
co prawda sprawia on dość sympatyczne wrażenie, lecz zupełnie nie współgra z moją koncepcją Ducha Gór
 
zdecydowanie bardziej cenię pierwsze strony, niosące wiele informacji na temat zwierzęcych bohaterów,
mniej, prostą zabawę-wyszukiwankę na ostatnich kartach - wszak cała książka służy wypatrywaniu zmian na przestrzeni kolejnych miesięcy!
bodaj najbardziej to, jak podkreślono ogólnorozwojowe i poznawcze aspekty różnych górskich wypraw, podczas których wędruje się z plecakiem, obserwuje okolicę przez lornetkę, niebo lunetą, fotografuje, czyta...
 

na temat wierności portretowania fauny i flory pozwolę sobie tym razem nie mieć zdania...

dla dzieci najważniejsza będzie z pewnością zabawa i nauka, której sprzyja dyskusja o specyfice górskich gatunków, ich przystosowaniach, zwyczajach związanych z konkretnymi porami roku

tematów do rozmów znajdziemy tu zresztą znacznie więcej: różne odsłony turystyki górskiej (bohaterka, pani Hania, spaceruje, piknikuje, jeździ na nartach biegowych i zjazdowych), zabawne scenki z udziałem ptaków, owiec czy kozic, niezliczone preteksty do odświeżania wspomnień (o, orzechówka, taką widzieliśmy ostatnio w Izerach, kolejka górska jak na Czantorię! albo Butorowy... a traszki w kałuży wtedy, na Majówce na Niskim, pamiętasz?)

chociaż, uczciwie rzecz biorąc, nie zachwyciła mnie ta 'lektura' tak jak na to liczyłam (wszystko wina wygórowanych wyobrażeń!),wycieczka w góry z panią Piątkowską i jej bohaterami jest całkiem przyjemną i kształcącą przygodą

w dobie izolacji na nizinach - pozycja bezcenna ;)


za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia

Czytaj dalej