Strony

Pędzące żółwie, czy Pędzące ślimaki - co wybrać?

pytanie zawarte w tytule stawiało (lub stawia, albo może będzie stawiało) sobie liczne grono graczy, którzy szukają przyjemnej, niebanalnej gry dla młodszych i starszych, a co nieco słyszeli już o "błyskawicznych" bestsellerach Knizi i Egmontu

osobiście nie miałam żadnego problemu z decyzją o zakupie Pędzących żółwi
cóż, Pędzących ślimaków jeszcze wtedy nie było :D

dzisiaj mamy obie te gry (bardzo polecam takie rozwiązanie dylematu!), napiszę więc dwa słowa o obu, czy to coś komuś jednak ułatwi - nie ręczę...

na pierwszy rzut oka wyglądają całkiem podobnie


zgrabne, nie za duże pudełka, ta sama przewidywana długość rozgrywki (ok. 20 min.) i dopuszczalna liczba graczy (2-5), podobna sugerowana granica wieku (dla ślimaków odrobinę wyższa - 6+, moim zdaniem słusznie, do czego jeszcze wrócę)

wewnątrz dalszy ciąg analogii - prosta plansza z niewielką liczbą pól, drewniane pionki w 5 kolorach, karty/kartoniki służące losowemu przyporządkowaniu pionów graczom...
ale też całkiem sporo różnic

Pędzące żółwie

wysoko postawiły poprzeczkę rozwiniętej później serii - zdobyły renomę gry oryginalnej, prostej, ale nie trywialnej, zasłużyły na uznanie zarówno graczy dorosłych, jak i dzieci
kluczowe zalety tej gry to jasne, czytelne zasady, które można wytłumaczyć w kilka minut, radosna dynamika rozgrywki, element niespodzianki, bardzo szeroka grupa docelowa (podoba mi się określenie "unisex&uniage", które idealnie tu pasuje)

w skrócie:
  • niezależnie od liczby graczy, na starcie staje zawsze 5 żółwi
  • każdy gracz w tajemnicy losuje kolor swojego pionka i otrzymuje 5 kart, wskazujących sposoby poruszania poszczególnych żółwi do wyboru - będzie uzywał po jednej i dociągał, by mieć zawsze pieć 'na ręce'
  • w trakcie wyścigu, kolejno ujawniając wybrane karty, przemieszczamy zawodników do przodu (o 1 lub 2 pola) lub do tyłu, przy czym, co najciekawsze, mogą to być żółwiki każdego (czasem podanego na karcie, czasem dowolnie wybieranego) koloru - własny, cudzy lub nie należący do nikogo
  • dodatkową atrakcją jest możliwość piętrowego ustawiania pionków na jednym polu i dalszego przesuwania ich w formie kolorowej wieży  
// jeśli taki skrót to za mało, opisów zasad jest w internecie mnóstwo, kilka pojawiło się także w ramach projektu Grajmy! - linki znajdziecie na liście naszych recenzji i propozycji, polecam :) //

fakt, że wybierając jedną z kart decydujemy, "kogo" i jak ruszamy, by jak najszybciej doprowadzić do mety własnego żółwia nie zdradzając przy tym, który zacz, dodaje rozgrywce emocji, które łatwo udzielają się tak małym, jak dorosłym graczom
ci pierwsi mają przy tym świetną okazję, by nauczyć się blefować, drudzy kombinują ile wlezie, żeby wywieść w pole przeciwników
losowy dociąg kart wcale nie przeszkadza przy tym zmyślnie, strategicznie kombinować
a że wygrywa się często "wożąc się" na cudzych plecach? nie doszukiwałabym się tu na siłę niewychowawczych treści...  
"...żółwie" gwarantują świetną zabawę dla całej rodziny


nie lubię uogólnień, ale tym razem zaryzykuję stwierdzenie, że każdy kto miał okazję poznać "Pędzące żółwie" powie to samo - najfajniejsze jest w nich to, że włażą sobie nawzajem na plecy!
w związku z powyższym pierwsza reakcja na "...ślimaki" często sprowadza się do: łe, nie jeżdżą na sobie? szkoda :(
a co robią? - zapyta jednak niejeden nie zrażony pierwszym rozczarowaniem ciekawski planszówkowicz 
istnieje duża szansa, że odpowiedź: przepychają się wystarczająco zachęci go do rozgrywki

Pędzące ślimaki 

ich 'jesienna' plansza podoba mi się bardziej niż łąka, na której ścigają się żółwiki


instrukcja jest tu już odrobinę dłuższa, ale nadal bardzo prosta i przejrzysta, poparta czytelnymi przykładami 

  • podstawowa zasada "przyznawania" zawodników w tajemnicy pozostaje w mocy - tym razem każdy ma jednak aż dwa swoje ślimaki, startuje ponownie cała piątka
  • nowość w porównaniu do "...żółwi" stanowią kolorowe kostki, których wskazania determinują ruch na planszy oraz grzyby (narysowane na planszy) i grzybki (żetony-punkty)
  • prócz ostatecznego celu otrzymujemy możliwość zdobywania dodatkowych punktów w czasie wyścigu - w przypadku "wylądowania" na grzybku (1 pkt) lub spotkania pionków na jednym polu (ślimak "dobiegający" przesuwa te, które wcześniej się tam znajdowały na wcześniejsze pole, a sterujący nim gracz otrzymuje żetony odpowiadające liczbie zepchniętych pionków)
  • na koniec dodatkowo 5, 2 lub 3 punkty otrzymuje właściciel najszybszego, drugiego z kolei oraz uwaga! najwolniejszego ślimaka
  • ostatecznie zwycięzcą zostaje gracz, który zebrał najwięcej "grzybków"
// recenzji "...ślimaków" pojawiło się wśród naszych recenzji i propozycji w Grajmy! nawet więcej niż "..żółwi" - zachęcam do klikania po pełniejsze wyjaśnienia reguł gry) //

ślimaki okazały się równie szybkie jak żółwie
zasady daje się równie sprawnie wyjaśnić, a partia trwa krótko
konieczność "ogarniania" jednocześnie dwóch zawodników i łączenia możliwie wielu korzystnych strategii (szybko/wolno, wdawać się w interakcje/pędzić do mety, przyspieszać własne/spowalniać cudze pionki) i podejmowania sprawnych decyzji przy każdym kolejnym rzucie kostkami wymaga jednak od graczy odrobinę więcej elastyczności i doświadczenia
(stąd lepiej będą sobie z nią radzić sześcio- niż pięciolatki - co potwierdza sugerowana granica wieku i moje doświadczenia "na przedszkolakach")
dorośli mają okazję zmierzyć się z dziećmi jak równy z równym, albo pobawić we wzajemne podstawianie sobie nogi (sic!) w starszym gronie traktując "Pędzące ślimaki" jako rozgrzewkę lub przerwę między poważniejszymi tytułami
ja nie mam im nic do zarzucenia

a Wy? wolicie "...żółwie", czy "...ślimaki"?

wybór nie jest łatwy, a utrudnić może go jeszcze fakt, że w ramach "serii" pojawiły się także "Pędzące jeże"...
niezdecydowanym polecam stworzenie własnej, alternatywnej wersji - u nas pojawiły się na przykład "Pędzące króliki" :)

w ostateczności pozostaje jeszcze zawsze wybranie dla siebie zupełnie innego tytułu, z przebogatej bazy linków zgromadzonych w ramach:
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz