wielkie "wow" i karaluch zombie (czyli Niezwykła księga owadów)

dzisiejsze zdjęcie tytułowe to ilustracja z naszej nowej książki


rysunek niesamowicie szczegółowy, realistyczny niczym fotografia, a jednocześnie pomysłowo, artystycznie skomponowany
zapada w pamięć i skutecznie pobudza ciekawość, czyż nie?
aż się chce od razu sprawdzić, czy to prawda - czy to możliwe, że 
istnieją owady wielkości myszy?!
Czytaj dalej

dobre gry w niezłej cenie - polecamy bestsellery Egmontu

jak pewnie już dawno zauważyliście, całkiem sporo czasu spędzamy grając w gronie rodziny i ze znajomymi w planszówki
wśród wielu opisywanych na blogu gier, poczesne miejsce, a w kategorii familijnych być może nawet pierwsze, zajmują tytuły pochodzące z bogatej oferty wydawnictwa EGMONT

ponieważ 
1. są to naprawdę godne polecenia tytuły, sprawdzone przez graczy w różnym wieku i odmiennych gustach, w licznych rozgrywkach w domach, Klubie Grajmy! i na spotkaniach z uczniami
oraz
2. wydawnictwo ogłosiło właśnie super promocję cenową,
przypomnę poniżej gry, które mieliśmy już okazję wypróbować z krótkim podsumowaniem i linkami do pełnych opinii


a na końcu podam sposób na zdobycie wybranej (albo nawet kilku) z 40% rabatu
brzmi ciekawie?
zapraszam do lektury! :)

poznajcie / przypomnijcie sobie :

Ubongo!

naszej planszówkowej półki nie wyobrażam już sobie bez tego pudełka
a w zasadzie trzech ;)

ta seria ma swoich fanów wśród graczy w każdym wieku - od przedszkolaka po seniora
i to nie tylko wśród zdeklarowanych zwolenników układanek i łamigłówek logicznych
do zabawy zachęca dobre wykonanie (trwałe planszetki, kolorowe elementy, błyszczące kamyki-punkty, a w przypadku kart przejrzysta grafika), tłumaczenie zasad zajmuje chwilę, a każda rozgrywka jest inna

"Ubongo" >>KLIK<<, "Ubongo gra karciana" >>KLIK<< i "Ubongo 3D" >>KLIK<< 
moim faworytem jest ta ostatnia, ale warto poznać wszystkie :)

Pędzące żółwie, Pędzące ślimaki

to tytuły, które z pewnością dawno zasłużyły na tytuł bestsellerów Egmontu - gry znane i sprawdzone przez setki rodzin, które od lat nie tracą na popularności
ponieważ ostatnio J.zachęcił do zabawy z żółwikami nawet mniej "planszówkowych" dziadków N., polecam bez mrugnięcia okiem :)

tylko trudno wybrać, która lepsza... o czym pisałam już dawno temu tu:
"Pędzące żółwie" kontra "Pędzące ślimaki" >>KLIK<<

Duuuszki

ha, tę grę po raz pierwsze opisywałam nawet jeszcze dawniej niż "Pędzące..."
i, uwierzcie, od tego czasu - przez ponad 5 lat! - wcale nam się nie znudziła :)
idealne połączenie ćwiczenia spostrzegawczości, koncentracji i refleksu plus drewniane figurki i przystępne reguły czynią z tej gry dobrą zabawę dla początkujących graczy, ale i miły przerywnik przy "cięższych" rozgrywkach

w najbliższym czasie napiszę jeszcze o "Duuuszkach w kąpieli", które można traktować jako dodatek urozmaicający podstawowe "Duuuszki", albo samodzielną grę,
ale już teraz zachęcam do zerknięcia jak J. bawił się wersją podstawową jeszcze zanim skończył 4 lata:
"Duuuszki" >>KLIK<<

Polska Luxtorpeda 

to z kolei hit spotkań "planszówkowych", które prowadzę w szkołach i bibliotekach
doskonałe w swej prostocie, można powiedzieć nowatorskie, podejście do mechaniki "memo", ładne wykonanie, duże karty, proste zasady plus pewna dawka edukacji - to przepis na zaciekawienie starszych i młodszych, uczniów i nauczycieli
niezły patent na ćwiczenie pamięci i poszerzenie wiedzy o naszym kraju - w aspekcie historycznym, przyrodniczym, ogólnym - ponownie, sprawdzone wśród graczy w wieku od przedszkolaka po emeryta

u nas na stole goszczą obie - indywidualnie lub przemieszane "Polska Luxtorpeda" >>KLIK<< i "Polska Luxtorpeda Odjazd" >>KLIK<<

FITS

mimo że to jedno z naszych nowszych pudełek, już ma swoich wiernych wielbicieli :)
połączenie zasad znanego przez wielu "tetrisa" i świetnego wykonania (trwałe elementy z dobrej jakości plastiku!) zapewnia dobrą, na pewno nie jednorazową zabawę

kto nie zna / nie pamięta, może o niej przeczytać więcej tu: "FITS" >>KLIK<<
a potem spokojnie można poprosić Gwiazdora, żeby i Wam podrzucił pod choinkę ;)

gry do plecaka

to z kolei niezła podpowiedź na prezent mikołajkowy

niewielkie pudełka kryją ciekawe rozwiązania i sporo dobrej zabawy dla młodych i początkujących graczy
u nas szczególnie dobrze sprawdza się "Lato z komarami" >>KLIK<< - prosta karcianka z jedyną akceptowalną wersją tych owadów, które ilustrator (T. Samojlik <3) uczynił naprawdę sympatycznymi :)

ze zniżką (o której już za chwilę) kosztują około 20 złotych - przy takiej cenie nawet nie warto się zastanawiać!


lista niebezpiecznie się wydłuża, więc żeby nie zniechęcić nikogo zanim dotrzemy do wspomnianej propozycji promocyjnej, jeszcze tylko coś dla najmłodszych:

rodzinka wygrywa

stanowi serię gier polecanych dla maluchów już od 3 r.ż.
również sprawdziliśmy - ciekawe dla przedszkolaków tematy (kotki, dinozaury, czekająca na odwiedziny babcia) i kolorowe elementy zachęcają do gry, a kooperacja, na której bazują zasady ułatwia start w planszówkowy świat i łagodzi gorycz ewentualnej porażki

"Park dinozaurów", Kotek Psotek", "Wyprawa do babci" i "Mali detektywi" >>KLIK<<


jeszcze więcej recenzji gier Egmontu
- od ulubieńca znajomych dzieci, którym jest "Tata miś" >>KLIK<<, przez "imprezowe" zabawy dla całkiem dorosłych, jak "Wtedy, kiedy..." >>KLIK<<, "Dopasowani" >>KLIK<<, coś dla geeków = "El Gaucho" >>KLIK<<, po nasze ostatnie super odkrycie, czyli "Polowanie na robale" >>KLIK<< -
można przejrzeć w blogowej zakładce Egmont gry, czyli tutaj: >>KLIK<<
jestem pewna, że czeka tam coś dobrego dla każdego

a gdy już traficie na swojego faworyta...


wydawnictwo proponuje Wam, czyli naszym czytelnikom, rabat w wysokości 40% od ceny wyjściowej na wszystkie produkty z działu gry planszowe na https://egmont.pl/gry-planszowe
trzeba się zarejestrować i zalogować na stronie (co trwa tylko chwilę) i już można do woli buszować wśród ciekawych rodzinnych tytułów :)
cena gier planszowych obniży się po wpisaniu kodu rabatowego: mamajanka podczas finalizacji zakupów (przy podsumowaniu "koszyka")

zniżka obowiązuje od 12 listopada do końca bieżącego roku
Edit: tylko do 15. grudnia 2019!

według mnie - warto!

Czytaj dalej

polowanie na robale

 tak wyglądają elementy naszej nowej gry:


gry pod bardzo zachęcającym dzieci tytułem "Polowanie na robale"

być może mieliście już okazję w nią zagrać, bo choć na naszej półce zagościła niedawno, w Polsce i Europie znana jest już od wielu lat
jeśli tak, dajcie znać pod wpisem, czy podzielacie naszą opinię, w przeciwnym razie myślę, że warto poświęcić chwilę i przyjrzeć się jej bliżej 


według opisu na pudełku do zabawy możemy zaprosić od dwóch do nawet siedmiu graczy w wieku powyżej ośmiu lat

choć gra się zwykle sprawnie i dość krótko (j.w. - łącznie ok. 20 min.), polecałabym pierwsze próby w gronie max. 3-5 osób, bo gdy jest ich więcej długo czeka się na swój ruch i niektórzy mogą się niecierpliwić
granicy wieku nie określałabym natomiast tak sztywno - jak sprawdziliśmy z P., spokojnie poradzą sobie też lubiące dodawanie siedmiolatki
a najważniejsze elementy, czyli twarde, przyjemnie stukające żetony polubiły nawet niemowlaki ;)


ale do rzeczy!
do przeprowadzenia rozgrywki niezbędna jest stabilna płaska powierzchnia (stołu/podłogi), która pomieści 16 "kafelków" z numerami i podobiznami sympatycznych robali ułożonych w szeregu (patrz zdjęcie powyżej)
oraz miejsce do rzucania ośmioma kośćmi

kosteczki przypominają standardowe sześciany K6, jedynie "szóstkę" zastąpiono tu, jakżeby inaczej, robalem
wyrzucenie go i włączenie do swojej puli będzie kluczowe w osiągnięciu celu, którym jest uzyskanie jak największej sumy robaczków na zbieranych ze środka żetonach 

jako ze autorem gry jest Reiner Knizia, można podejrzewać, że zasady nie będą zawiłe, a zabawa, wymagająca podejmowania decyzji i, czasem, ryzyka, mimochodem nauczy przewidywania i utrwali co nieco z zakresu podstawowej matematyki...


gramy po kolei

pierwszy gracz rzuca wszystkimi kostkami i decyduje, które chce zatrzymać
warunek - musi wybrać jeden "nominał" (od 1 do 5 lub robaczki) i zebrać wszystkie kostki, na których wyrzucił wskazanyny wynik
może ponownie rzucić pozostałymi
i znów, decyduje, które odłoży, zachowując wcześniejszą zasadę (wszystkie kostki z jednym wynikiem) i trzymając się kolejnej: nie może to być liczba oczek wskazana poprzednio

schemat powtarza się tak długo, aż:
a) po rzucie nie da się wybrać spełniających warunki kostek
b) gracz zdecyduje się zakończyć rzucanie kośćmi
w pierwszym przypadku, podobnie jak w sytuacji, gdy wśród wybranych kości nie ma ani jednego robala, rzuty uważa się za "spalone" - gracz nic nie zyskuje w tej turze, a jeśli wcześniej zdobył już jakiś żeton - traci go
dodatkowo zasłonięty i wykluczony z dalszej gry zostaje kafelek z największą liczbą robali leżący na stole
lub
jeśli mamy do czynienia z opcją b) - gracz sumuje wartości na wszystkich wybranych kościach (uwaga! każdy robal jest wart tyle co piątka!) i może pozyskać - ze stołu lub zasobów przeciwników - żeton z numerem odpowiadającym uzyskanej sumie (lub ewentualnie niższym)

kolej przechodzi na następną osobę

w praktyce reguły nie są trudne do przyswojenia i już po chwili jedynym wyzwaniem staje się umiejętne szacowanie ryzyka i skuteczne "chuchanie na szczęście" na kostki ;)


prawdą okazało się wszystko, co wydawca wypunktował na opakowaniu - w tym, co najważniejsze:
  • proste zasady
  • zabawa + nauka liczenia dla dzieci
  • doskonała rozrywka - także dla dorosłych


gracze w każdym wieku lubią "turlanie", wesołe robaczki zachęcają do współzawodnictwa, a fakt, że sporo zależy także od szczęścia ubarwia rozgrywkę, dodając niby zwykłej zabawie w sumowanie emocji
zaryzykować stratę i rzucać dalej, czy zadowolić się słabszym trofeum? zgarnąć robale ze stołu, czy podebrać konkurentowi? na pewno nie poddawać się po pierwszym niepowodzeniu - los może się jeszcze odwrócić!

przy "Polowaniu na robale" dobrze bawić może się cała rodzina, a dzieci na początku szkoły z pewnością odniosą dodatkową korzyść w postaci praktycznych ćwiczeń dodawania i mnożenia w podstawowym zakresie

bardzo polecamy jako szybką, łatwą, niebanalną grę familijno-edukacyjną
w dodatku z całkiem zabawną okładką :)



wpis powstał w ramach projektu Grajmy!
grę przekazało wydawnictwo Egmont.pl

Czytaj dalej

Geografia Montessori

mimo słuszności wielu z długiej listy argumentów przeciw uczeniu się różnych rzeczy na pamięć, warto ją czasem poćwiczyć, a niektóre fakty skutecznie sobie przyswoić

znajomość geopolitycznej mapy otaczajacego nas świata należy do tych informacji, które faktycznie mogą się w życiu przydać, a w dodatku temat nie musi budzić odruchowego oporu, bo jest naprawdę ciekawy
na początku przygody z mapami, dzieci łatwo do zgłębiania go zachęcić na przykład taką wielokolorową mozaiką:


widoczna na zdjęciu mapka to integralna część książeczki pt. "Geografia" z serii "Biblioteczka Montessori" - 
wielkoformatowa rozkładówka, która przyciąga uwagę dziecka, zanim jeszcze dotrze ono do strony tytułowej,
a jednocześnie "ściągawka", którą będzie mogło posiłkować się wielokrotnie w czasie dalszej zabawy


w dalszej części znajdziemy krótki tekst informujacy o zasadach korzystania z książki i przekonujący zarówno dzieci jak ich rodzicow do metody popularyzowanej przez następców Marii Montessori
jak już pisałam w kontekście zestawu do zgłębiania podstaw astronomii (tutaj >>KLIK<<) - nawet nie będąc entuzjastą tej szkoły, czy uznając, że jej nazwa bywa ostatnio nadużywana na fali mody, nie należy się uprzedzać i z wielu pomysłów na urozmaicenie nauki warto korzystać

podstawowy układ książki stanowi podział na poszczególne kontynenty
w przypadku każdego z nich znajdujemy dwie strony wprowadzenia - w prostych słowach i wyraźną czcionka, przeznaczone do samodzielnej lektury dla głównych zainteresowanych


dalej czekają mapy:

  • kolorowe "Państwa ...." - z miejscami na wklejnie nazw poszczególnych krajów


  • "Stolice..." - w tych samych barwach (odpowiadających kolorystyce z dużej mapy wspomnianej na początku), z miejscami na nazwy miast zaznaczonych kropkami


  • i w końcu "Flagi..", w neutralnej kolorystyce


tu nie mamy co prawda gotowej ściągawki, ale za to każda naklejka jest na arkuszu podpisana nazwą państwa
jeśli wcześniej już je sobie utrwaliliśmy - ten etap powinien pójść sprawnie...


to "sprawnie" w poprzedniej linii piszę z przymrużeniem oka
mimo lekkiej, lubianej i dostosowanej do potrzeb uczniów (czytaj barwnej i pełnej frajdy z przyklejania) formy oraz na pierwszy rzut okaz średniej objętości, książka zawiera całkiem ambitny materiał
zaskakujące, że (i jak szybko) dzieci go przyswajają!
ucząc się w przedstawionej formie, nie listy "słówek" na lekcję geografii, wymaganych w połowie podstawówki, lecz w powiązaniu z mapami, mają według mnie szansę łatwiej skojarzyć nazwy z miejscami, skuteczniej i na dłużej zapamiętać nowe informacje

jest w tym wszystkim jeden (poważny) minus - jak to z naklejkami bywa, da się tak bawić tylko raz...
na szczęście pozostaje nam wówczas całkiem ładna, nadal przejrzysta książeczka,
a zdobytą wiedzę możemy zawsze utrwalić online ;) (np. tu: >>KLIK<<)

podsumowując: "Biblioteczka Montessori. Geografia" to pozycja ciekawa, zachęcająca młodzież (tu lat 8) do nauki przez zabawę

dziękujemy egmont.pl
Czytaj dalej