jeszcze jeden prezent od Mikołaja!

dziś pod choinką znalazł się jeszcze jeden, chyba najbardziej wymarzony prezent - u cioci Stasi, Weroniki i Szymka Mikołaj zostawił dla Janka...


ależ była zabawa! 


i to dla całej rodziny :)


dziękujemy Mikołajowi :)

jedyna wada prezentu - baaardzo trudno się z nim rozstać i pójść spać...
Czytaj dalej

urodzinki Justynki

grudniowa seria świąteczna trwa - dziś drugie urodzinki Justynki

zrobiliśmy kartkę z życzeniami

Janek namalował swoją pierwszą akwarelę :)
najpierw stwierdził, ze to niebo - duuużo nieba i zwierzątko, 
a potem dodał, że hipopotam :P
ze starych gazet powycinałam zwierzątka według Jankowych wskazówek
i trochę zmodyfikowaliśmy znany wierszyk

a oto jubilatka i trochę zdjęć z imprezy


Czytaj dalej

odwiedziny poafrykańskie

z poświąteczna wizytą przyjechał Jankowy ojciec chrzestny z żoną 
na dźwięk dzwonka do drzwi Janek zawołał "kto to?" - po wyjaśnieniu, ze to wujek popędził do drzwi i ... od progu zamiast przywitania wypalił "Jakim samochodem wujek przyjechał?" :)
przyjechali świeżo po podróży poślubnej do Kenii 
- z prezentami (w tym zestawem do rysowania i malowania z duuużym zapasem papieru na rolce - od razu wyciągniętym, zmontowanym i wypróbowanym), zdjęciami i opowieściami 

Janek nie wydawał się szczególnie zainteresowany rozmową, czasem tylko za namową cioci Oli prosił: "Wujku, pokaż hipopotama!" i cieszył się "Jest! Mały hipcio!" (widząc wieeelkie zwierzę w kałuży), albo z rzadka zapytywał "Gdzie jest zebra? Gdzie jest struś?" przez większość czasu zajęty malowaniem, rysowaniem, rozrzucaniem i zbieraniem kredek i rozchlapywaniem wkoło wody...
okazało się jednak, że swoje zrozumiał -
jeszcze przed wyjściem gości narysował obrazek podsumowujący z komentarzem:

" jedzie, jedzie...  autobus.specjalny... ma okna do patrzenia
okno, okno, okno...
ludzie pasażerowie w oknie siedzą 
i patrzą 
co tu jest?
nogi,  nogi, nogi... SŁOŃ!"


dziękujemy za prezenty i zazdrościmy pełnej wrażeń podróży - życzymy jeszcze wielu takich wspólnych wyjazdów na kolejne liczne dziesiątki rocznic Ślubu :)
Czytaj dalej

pierniczki

zestaw do zdobienia ciasteczek też się znalazł pod choinką (u cioci Wandzi), więc do dzieła!



wielozadaniowy "pikap" (a nawet dwa, bo Mikołaj - jak widać nie najmłodszy już i troszkę sklerotyk podłożył Jankowi takie same pod dwie różne choinki:P) pomaga transportować  piernikowe "miśki" :)
Czytaj dalej

okołoświątecznie

dwa dni Świąt - cała masa czasu na zabawę!
poza siedzeniem przy stole i odkrywaniem zastosowań gwiazdkowych prezentów - cały wachlarz zajęć dodatkowych:
Czytaj dalej

Wigilia

rodzinna i gwarna
z roku na rok w coraz liczniejszym gronie

w tym roku 13 osób - w tym cztery osóbki :)
fotografuje wujek Paweł
Czytaj dalej

coraz bardziej choinkowo i świątecznie

wszędzie 
choinki - na lodówce
na obrazku - ostatnia ozdabiana "wirtualnie"
i w końcu 
wyczekane strojenie prawdziwymi bombkami!
 a po ozdobieniu i włączeniu lampek Janek skomentował z zachwytem: "Pięknie ustrojonaaa!"

pieczemy też ciasta
i ogólnie nie możemy doczekać się Świąt :)
Czytaj dalej

choinka z patyków - podejście pierwsze

patyki  ze spaceru segregujemy od najmniejszego do największego, ale Janek szybko się nudzi
przynoszę kordonek - "wełna!" woła i na chwilę znajduje zajęcie (wiadomo - kotki lubią motki)
układamy kształt zbliżony do choinki
zaczynam wiązać* i odkrywam jak ogromny wpływ na rozwój cywilizacji miało wynalezienie gwoździ!


 
na patykowej "choince" miały wisieć "jadalne" ozdóbki dla ptaków (wg pomysłu z Kalendarza Adwentowego), ale wyszła koślawo i nie trzymają się na niej ozdoby, bo patyki są niestabilne... 

obiecuję sobie drugie podejście do tematu po uzbrojeniu w gwoździki i młotek - jeszcze długa zima przed nami, więc może zdążymy :) 
* coś mi się wydaje, że szałasu mocowanego lianami czy tratwy też bym nie umiała zbudować - nie mam szans ani na przetrwanie na bezludnej wyspie ani na ucieczkę :P


** "drugie życie" naszej choinki z patyków TU !
Czytaj dalej

w poszukiwaniu zimy (i patyków)

po długim przekonywaniu, że warto i na pewno znajdziemy coś ciekawego - śnieg, listki, patyki do rysowania na śniegu albo Wisłę...
udało się zostawić zabawki i wyjść na spacer

 

znaleźliśmy, porysowaliśmy
(Janek patrzy teraz na zdjęcia i mówi: "Janek narysował tramwaj! A tu Janek robi jakąś minkę")



a trochę patyków zabraliśmy do domu i coś z nich jeszcze będzie...
Czytaj dalej

ladybird


skompletowaliśmy serię książeczek wydawnictwa Ladybird
- a przynajmniej wszystkie jej elementy dostępne w dyskoncie za 2,90 :) 

zdecydowałam się na cały cykl, bo książeczki nie są drogie, a ładnie wydane, w sztywnych oprawach i żywych barwach, a przy tym ciekawie przedstawiają poszczególne tematy


min.
- kolory - strony z przedmiotami w jednej barwie + zdjęcie dziecka ubranego w danym kolorze (Janek woła "dziewczynka blue!")
- kształty - różne przedmioty w danym kształcie
- czas - młodsi i starsi z jednej rodzina przez cały dzień zajmują się swoimi sprawami, a towarzyszą im wesołe zegary w odpowiednich do pory dnia i zajęcia kształtach ( Janek jeszcze nie wie jak układają się o danej porze wskazówki, ale już wie, że lunchtime to pora na przekąskę, bo widzi "kanapkowy zegar"!)
- przeciwieństwa - długi i krótki szalik, otwarte i zamknięte drzwi - bardzo łatwe do wytłumaczenia przykłady
itd.
  
na razie najchętniej "czytana" jest książeczka "time" - ale to czytanie nie ma nic wspólnego z angielskim - Janek ogląda zegary i głośno się zastanawia - "a ten zegar jaki? kąpiący... "

powoli jednak coś ze słownictwa angielskiego przebija się do Jankowej świadomości
- "playtime" i "bedtime" , "square" i inne kształty, kolory, "what's this", "where is... - here!" -
stopniowo wprowadzam coraz więcej złożonych wypowiedzi i te książeczki zdecydowanie pomagają - mają ciekawe ilustracje - w niektórych bardzo przykuwające uwagę zdjęcia dzieci - po prostu chce się oglądać - a przy tym rozmawiać po angielsku :) 
Czytaj dalej

choinkotworzenie

zanim ubierzemy prawdziwą choinkę - trochę ćwiczeń 

 Jankowa wizja w trzech odsłonach :)


najwięcej radości było przy robieniu "śniegowych" obrazków z wiórków kokosowych  

Czytaj dalej

mało śniegu...

mało - za oknem

i tego "sztucznego" mimo szczerych chęci jakoś też mało zrobiliśmy - Jankowi nie podoba się, że właściwie nic nie może w tym temacie SAM
(a przynajmniej jeszcze nie miałam pomysłu - może mu jutro watę przyniosę do rozkładania pod oknami :)





a jak mi zamiast sześcioramiennej gwiazdki wyszła taka z dwunastoma ramionami to sama też zrezygnowałam z wycinanek - śnieżynka-mutant została choinką, a w girlandzie mamy szydełkowe kółka i kwiatki :)
Czytaj dalej

urodziny cioci Grażynki

tym razem główną atrakcją było supertrio wokalno-instrumentalne "Wesołe maluchy" :)

 
Czytaj dalej

dziecięcym piórem


Janek jeszcze trochę za młody
- spodobały mu się tylko obrazki do tekstów o godzinie i o zegarze :)
więc właściwie sobie tak umilam czas oczekiwania...

ks. Jan Twardowski "Dziecięcym piórem. O Adwencie, Bożym Narodzeniu(...)" 
Czytaj dalej

gdzie mieszkać

aby móc za kilka lat wrócić do tematu i ocenić na ile przewartościował się (może z powrotem na skoncentrowany również na sobie a nie tylko Janku?) mój światopogląd
wklejam swoją odpowiedź na pytanie:
Gdybyś musiał/a opuścić obecnie zamieszkiwany kraj i zacząć wszystko od nowa w innym miejscu, to jakie Państwo byś wybrał/a i dlaczego? w konkursie u Sabinki


Z "pewną taką nieśmiałością" i obawą, że zostanę posądzona o nadmierną ckliwość, zdecydowałam się jednak (w ostatniej chwili) dodać swoją "mamusiną" odpowiedź. Otóż uważam, że "tam dom Twój, gdzie serce Twoje" - a moje od dwóch lat, cytując kogoś mądrzejszego "biega poza moim ciałem"... ergo - prawdopodobnie mogłabym zamieszkać w dowolnym państwie, byleby był ze mną mój synuś i był tam szczęśliwy!
Biorąc pod uwagę, że najwięcej radości daje mu obecnie kontakt z bliższą i dalszą rodziną i znajomymi dziećmi obszar poszukiwań zawęziłabym jednak do krajów ościennych. Tak, żeby łatwo było w każdej chwili spakować misia do bagażu podręcznego i w kilka godzin znaleźć się wśród "starych kątów" lub zaprosić kogoś stąd w odwiedziny.
Z kolei jako że niezbędny do prawidłowego rozwoju uważam kontakt z kulturą, słowem mówionym i pisanym, wybrałabym państwo, w którym używany i/lub popularny jest język zrozumiały dla mnie i możliwy do opanowania w krótkim czasie dla dwulatka (a który nie jest:P) - najchętniej angielski.
Aby zapewnić maksimum swobody w dalszym wyborze ścieżki życia, wolności wypowiedzi, wyznania i również, być może, samodzielnej decyzji co do kolejnego własnego miejsca na Ziemi musiałby być to kraj demokratyczny i przynajmniej do pewnego stopnia liberalny.
A przy okazji jako miłośniczka przyrody chcąca wychować małego ekologa najchętniej przeprowadziłabym się gdzieś, gdzie pod dostatkiem jest zieleni, miejsc na długie spacery, świeżego powietrza...
[tu mała dygresja - czytając wypowiedź Hani przez chwilę rozmarzyłam się podróżniczo i mignął mi przed oczyma taki uroczy obraz życia w niecywilizowanej zieloności jakiegoś egzotycznego zakątka... Albo nawet całkiem cywilizowanej, ale wyśnionej, bo na razie zupełnie nieosiągalnej Nowej Zelandii:) Ale to przecież na końcu świata! I co bym zrobiła, gdybym nagle poczuła, że po prostu muszę wypłakać się siostrze w rękaw, albo mamę mocno przytulić? Mimo różnych wspaniałych osiągnięć techniki przez Internet czy telefon się po prostu nie da]
Tak czy inaczej mimo pozornego otwarcia na świat i jego możliwości, szeroki początkowo wachlarz państw-kandydatów szybko zawęził mi się do zaledwie kilku. Zmuszona więc wybierać decyduję się na Szwecję (całkiem niezależnie od wypowiadającego się przede mną fana Skandynawii). Szwecję może mniej urokliwą od Norwegii, zdecydowanie mniej pasującą do określenia "raj na Ziemi" niż Laos, Zelandia czy odwiedzona przejazdem gorąca Kalifornia, co do której tez się przez (krótką) chwilę wahałam, ale piękną surowym pięknem krajów północy, otwartą na imigrantów i zapewniającą obywatelom silne wsparcie socjalne. Kraj, który z dużym prawdopodobieństwem zagwarantowałby mi pracę w zawodzie, a tym samym bezpieczeństwo finansowe mojej rodzinie, możliwość porozumienia w popularnym tam w szkołach języku Szekspira i prawdziwą wolność. A przy tym (last but not least) możliwość praktycznie nieograniczonych wizyt w domu, który zawsze był i będzie TU - w Polsce.
Jedna mała obawa zrodziła się jedynie gdy przypomniałam sobie nienagannie utrzymane trawniki, gospodarstwa domowe, a nawet ulice, które widziałam na każdym kroku podczas rowerowych wypraw wakacyjnych - jak bym się tam odnalazła ze swoim przyrodzonym upodobaniem do tej odrobiny chaosu i niespodzianki nadającej "smaczek" życiu? Mam nadzieję, że Szwedzi mimo pozornego dystansu jednak zazwyczaj (jak wnioskuję na podstawie dotychczasowych doświadczeń) mili, otwarci i tolerancyjni przyjęliby mnie i moją rodzinę ciepło :)
Serdecznie pozdrawiam i życzę, aby nikt z nas nie był zmuszony wybierać nowego miejsca do życia, ale jednocześnie zawsze miał taka możliwość.
Czytaj dalej

bałwanek z płytą CD

pomysł z babylandii

J. jak zwykle chętny do współpracy i zachwycony swoim dziełem :)

 

powiesiliśmy w oknie i daje nam chociaż namiastkę zimy, bo na dworze plucha


Czytaj dalej

stempelki z ziemniaka

kolejna kreatywna i brudząca aktywność kuchenna Janka i babci Beatki
- zabawa stara jak świat, ale dla J. bardzo atrakcyjna nowość :)


synuś zachwycony - krojeniem, moczeniem, stemplowaniem
a szczególnie faktem, że po wymieszaniu wszystkich farb uzyskał czarny - o czym nie omieszkał mamy zaraz po powrocie do domu poinformować :D
Czytaj dalej

choinka - układanka

podpatrzyłam wczoraj pomysł na tominowo.blogspot.com
i też zrobiliśmy sobie choinkę z kolorowymi bombkami (trochę mniej skomplikowaną) - do ćwiczenia rozpoznawania kolorów i wielkości

na kolorowym papierze odrysowaliśmy kształty starych nakrętek, ja wycięłam "bombki", Janek pomagał przykleić

 i powstał zestaw do dopasowywania

Janek bardziej był zainteresowany tworzeniem, niż samym układaniem, ale zabierzemy jutro do Justynki i może się wciągną

a może potem ozdobimy "bombki" jakimiś szlaczkami, kropeczkami, żeby były ciekawsze?
Czytaj dalej

aniołki "personalizowane"

pomysł chodził mi po głowie od dawna - nareszcie znaleźliśmy czas i ochotę na wykonanie:


są wyjątkowe, bo oprócz skrzydełek z obrysów dłoni z kolejnych lat i Jankowych buziek mają też szydełkowe kołnierzyki zrobione jeszcze przez moją kochaną babcię Stasię
taka sentymentalna pamiątka... i mam nadzieję, że co roku będzie nam takich aniołków przybywać :)

a tu proces twórczy:
Janek zachwycony, że może sobie poużywać kleju i dziurkacza

Czytaj dalej