dzisiaj krótko
raz, bo o książce - i to grubej! - a kto by takie czytał, a już w ogóle w wakacje...
jak to!? my! my, a może i Wy?
czyli jednak bardziej
dwa,
bo nazwiska autora i głównego bohatera mówią same za siebie:
dzisiejszy odcinek "sponsorują"...
(fanfary!)
Jan Brzechwa i Ambroży Kleks
zacni owi goście przybyli do nas w robiącej wrażenie szacie, tj. opasłym tomie w sztywnej oprawie, pod wiele obiecującym tytułem "Brzechwa dzieciom. Dzieła wszystkie. Pan Kleks" (wyd. NK 2017)
nie pierwsze to oczywiście spotkanie mojego Jana ze swym imiennikiem - jak większość polskich dzieci kolejnego już pokolenia "wychował się" na rymowankach Brzechwy
Pan Kleks również już dawno zawitał do nas po raz pierwszy - od lat głosem Piotra Fronczewskiego zapowiada kolejne piosenki-wierszyki z płyty, dzięki której "Kaczka Dziwaczka", "Leń", czy pewien Dziki Dzik zaistniały w świadomości J. w "jedynie słusznej" wersji śpiewanej ;)
wierszyków tych nie zabrakło oczywiście w pierwszej części naszej najnowszej księgi,
podobnie jak pamiętnego opowiadania Szpaka Mateusza (uwierzycie, że J. prawie się nie bał? ja nie do końca), niesamowitych zajęć w magicznej Akademii, odwiedzin w zaprzyjaźnionych bajkach...
"Akademia Pana Kleksa" powstała ponad 70 lat temu i nie da się tego nie odczuć poznając pełen tekst - dlatego zapewne wielu poprzestaje na chyba równie znanej (i, przyznam, przywołującej bardzo przyjemne wspomnienia) wersji filmowej z lat 80.
podejrzewam, że w wyobraźni mojego pokolenia broda Kleksa zawsze pozostanie ruda, tak jak dla starszych czytelników oczywistością była jego smukła postura nadana kreską Szancera...
oba powyższe sprawiają, że mimo iż starannie opracowany i estetycznie wydany (il. Marianna Sztyma), zbiór kolejnych (po "Wierszach" i "Bajkach") "Dzieł Wszystkich" nie jest najłatwiejszy w lekturze
nie da się jednak odmówić mu tego wszystkiego, co w doskonałym wstępie podsumowuje prof. Leszczyński:
"Pan Kleks zawsze porywa i czaruje - (...) - wszystkich, komu nie tylko nie obce są dziecięce marzenia o magicznej szkole i prawdziwych mistrzach, takich mistrzach, którzy w trudnych chwilach naszego życia pokażą proste drogi prawdy i zarażą bezgraniczną radością trwania w świecie wyobraźni."
tak, opowieści o Kleksie, to przede wszystkim historie pełne fantazji, niewiarygodnych przygód i odkryć, nonsensu i zabawy
w kolejnych częściach przygód Ambrożego ("Podróże Pana Kleksa" oraz "Tryumf Pana Kleksa") opuszczamy przyjazne mury wymarzonej przez wielu Akademii, by poznać szeroki świat wyobraźni Autora,
a także w pełni docenić jego przenikliwe spojrzenie na absurdy rzeczywistości i lekkie pióro urodzonego satyryka, który zaprasza nas m.in. - ku uciesze Syna - do pełnej cudownych wynalazków Patentonii i - specjalnie dla Mamy - Przylądek Aptekarski, którego konstrukcji, choć zdecydowanie nie budzi sympatii, nie da się odmówić głębi skojarzeń
nie daję się zmylić pachnącymi kwieciem nazwami z ostatniej części przygód Kleksa i stopniowo zanurzam coraz głębiej w opary absurdu, które zdają się być coraz gęściejsze, im bliżej ostatniej, (333) strony
nie przeczytałam jej jeszcze dziecku, bo mimo baśniowej oprawy, mam wrażenie, że to lektura dla bardziej "wyrobionego" umysłu, zbyt chaotyczna i niezrozumiała dla kilkulatka,
ale cieszę się, że J. poznał i polubił Kleksa, a ten będzie na niego czekał, jeśli tylko (nie)dorośnie do ponownego spotkania z tą niezwykłą postacią
tymczasem, jak wierzę, najbardziej oryginalny profesor nauk różnych spokojnie kontynuuje na Alamakocie "prace mające na celu uszczęśliwienie ludzkości", a na Jankową półkę wędruje kolejny ciekawy tom 'na zaś'
a jednak krótko nie będzie :)
przypomniały się bowiem inne odwiedziny u profesora, które i Wy możecie w każdej chwili przeżyć!
wszystkich, którzy od czytania (szczególnie w wakacje) wolą podróżowanie, ale nie stronią (nawet w wakacje) od nauki i odkrywania tajemnic wszechświata zapewniamy, że warto na mapie swoich podróży zaznaczyć gdańskie Centrum Hewelianum
my ostatnio odwiedziliśmy je zimą, już dość dawno temu...
ale jestem pewna, że Laboratorium Pana Kleksa (podobnie jak liczne pozostałe atrakcje i wystawy, o których więcej tu: http://www.hewelianum.pl/) nadal zapewnia dzieciom wiele atrakcji
długo by opowiadać o całym Centrum - wracam co jakiś czas w okolice Góry Gradowej i podziwiam, jak się rozwija, wspominając z sentymentem liczne spacery wokół fortu (i na trasie akademik-PKS) oraz pierwsze zwiedzanie, skromnych jeszcze wówczas wystaw, z tatą Janka jako przewodnikiem i edukatorem...
Janek poznał Hewelianum już jako miejsce zachęcające bogatą ofertą edukacyjną, pełne różnorodnych, interaktywnych wystaw, przybliżające różne dziedziny nauki i zachęcające do poznawania historii i przyrody najbliższej okolicy
teraz oboje chętnie będziemy tam wracali,
nawet, jeśli Pan Kleks już nie zaprasza obecnie na wycieczkę w kosmos...
na pewno prowadzi inną ciekawą lekcję
jak to On
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz