planszówkowa geometria



już niemal rok temu miałam przyjemność przedstawić tu doskonałą grę rodzinną, świetną do geometrycznych ćwiczeń z orientacji na płaszczyźnie, czyli Ubongo*
w międzyczasie - jako że skoro już sobie przypomniałam o tak lubianym niegdyś Tetrisie, a temat nie chciał się dać zapomnieć - "do kompletu" przybyła nam wersja drewniana: układanka pełna podobnych kształtów

tak jak klocki Geo (ktoś jeszcze pamięta? warto, bardzo warto sobie przypomnieć! - na przykład tu >>KLIK<< ) służyły nam (i regularnie służą) do doskonalenia wyobraźni przestrzennej, kolorowe "ubongowe" kartoniki i wspomniane drewienka ubarwiają wstęp do geometrii euklidesowej i pomagają ogarnąć J. zagadnienia takie jak pole powierzchni figur płaskich
oczywiście przez zabawę!

przede wszystkim już deseczka stanowiąca "opakowanie" klocków, jest wyzwaniem samym w sobie
ułożyć wszystkie figury tak, by ją wypełniły i dały się ładnie przechowywać, to zadanie nad którym można spędzić całkiem sporo czasu ;)
jak myślicie, czy da się to zrobić tylko na jeden sposób?

później można sobie już tylko utrudniać...
próbujemy zatem układać z dostępnych kształtów prostokąty różnej wielkości (oceń/sprawdź, czy da się z nich ułożyć także kwadrat? a trójkąt? dlaczego nie?), figury jedno- i wielokolorowe (czy z każdego typu elementów można stworzyć wielokąt foremny?)
ponieważ, szczęśliwym zbiegiem okoliczności, "drewniaki" mają wymiary bardzo zbliżone do tekturek z Ubbongo, możemy ich także używać jako wypełnienia dla wypraski ze wspomnianej gry!
i znów - jak szybko umiesz to zrobić? czy uda się wypełnić każdy z otworów? a dasz radę znaleźć alternatywny układ, używając żółtego "T"? 

 

ktoś powie, że to żadna matematyka, ewentualnie ćwiczenie wyobraźni, spostrzegawczości i małej motoryki...
nie będzie miał racji (wszak matematyka nie istnieje bez sfery abstrakcyjnych wyobrażeń!), ale nie ma problemu, by do zabawy zaprosić też trochę cyferek ;)

spróbowaliśmy zatem, korzystając z dostępnych klocków i ułożonych kształtów, nauczyć się obliczania pola powierzchni figur płaskich
najpierw "na palcach", tj. dzieląc daną figurę (w myślach) na "składowe kwadraciki" i w ten sposób, często już na pierwszy rzut oka określając, czy ma ona 4 jednostki powierzchni, 5, czy 20
następnie przypomniałam J., że jeśli chodzi o prostokąty, może sobie ułatwić i liczyć "rządkami", czyli spróbować powielić liczbę "kwadracików" w pierwszym rzędzie tyle razy, ile widzi takich "pasków"
okazało się, że takie mnożenie również działa ;) (a w przypadku całej deseczki 10 na 15 bardzo usprawnia cały proces :) )

kolejny krok** to następne uproszczenie - wszak wystarczy zmierzyć długość i szerokość prostokąta, przemnożyć ("a razy be") i już...
niestety (stety? lubimy przecież wyzwania ;) ) w naszym przypadku okazało się to kolejnym utrudnieniem - wyobrażone kwadraciki (w domyśle 1 na 1) nie do końca liczbowo odpowiadały wymiarom faktycznym (w centymetrach)
na szczęście okazało się, że to dokładnie o pół jednostki więcej (1,5 na 1,5 cm), więc pobawiliśmy się najpierw w "przeskalowywanie"
"ten prostokąt ma bok z 4 kwadracików, centymetrów będzie o połowę więcej - obliczysz ile? 6? zmierz czy się zgadza!"
poszło całkiem sprawnie i już niedługo później mogliśmy zająć się całkiem poważnymi pomiarami i obliczeniami (starając się, przynajmniej na początku, unikać kalkulatora i przy okazji kolejny raz wspominając co nieco o rozdzielności mnożenia względem dodawania) ;)

 

a wszystko to nie bez "wyższego celu"!
ponieważ, jak w recenzji "Ubongo" wspomniałam, największą wadą gry jest ograniczenie liczby uczestników do 4, postanowiliśmy dorobić trochę elementów, by umożliwić dołączenie do zabawy kolejnym graczom

można było oczywiście odrysować każdy kształt oddzielnie, wyciąć i voila...
wybrałam jednak podejście ekonomiczno-matematyczne, dzięki któremu przy minimalizacji strat materiału zyskaliśmy dodatkowy pretekst do zabawy figurami i liczbami

jak przy innej okazji sprawdziliśmy, wszystkie tekturowe elementy "Ubongo" przeznaczone dla jednego gracza dają się ułożyć w prostokąt (a nawet trzy różne - czy mają takie samo pole powierzchni? no jasne! - wybraliśmy jeden z nich)
po dokładnym zmierzeniu jego wymiarów, przenieśliśmy zarys na karton
ja naszkicowałam "kwadracikową" siatkę, Jan zaznaczył na niej linie cięcia 

 

po wycięciu kilku zestawów, raz jeszcze, dla sprawdzenia, czy nic się nie pomieszało, poukładaliśmy różne prostokąty, zmierzyli boki, obliczyli pola...
i oto mamy do dyspozycji "Ubongo" dla 8 osób i całkiem niezłą wprawę w "zabawie w geometrię" :)


obydwie bardzo polecamy w ramach projektu

https://mamajanka.blogspot.com/2018/09/poszkolne-2018-zbior-pomysow-i-pomocy.html


* gra "Ubongo" mimo upływu czasu absolutnie się nie znudziła, a nawet przybyło jej zwolenników w różnych grupach wiekowych - jeśli jeszcze nie znacie, zdecydowanie warto poznać!
** ponieważ mówimy o zabawie z uczniem pierwszej/drugiej klasy szkoły podstawowej, ciąg dalszy odbył się zupełnie innego, pochmurnego popołudnia (higiena pracy umysłowej przede wszystkim!)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz