gra Kiwi. Leć, nielocie, leć.

graliście kiedyś w pchełki? pamiętacie, jako to frajda? (to pytanie do starszych graczy)
lubicie Angry Birds? fajnie się katapultują? (niech się młodzież wypowie...)

przedstawiam dziś grę, która ma szanse pogodzić pokolenia:

Kiwi. Leć, nielocie, leć 


elementy składowe:
pudełko, które po złożeniu kilku kartonowych elementów staje się przestrzenną planszą
4 kartonowe wyrzutnie (z gumką)
kolorowe żetony z wizerunkami ptaków kiwi - po 10 w czterech kolorach - dla maksymalnie 4 graczy

cel gry:
pomóc sympatycznym nielotom znaleźć się w skrzynce, w której będą mogły wyruszyć na wakacje


autorzy w ciekawy sposób wykorzystali grę słów - mamy oto za zadanie umieścić ciekawe świata ptaki w pudełku z przegródkami, do złudzenia przypominającym te do przewozu owoców kiwi
cała trudność polega na tym, żeby wstrzelić je na miejsce przy pomocy odpowiednio złożonej katapulty, tak, by cztery z nich zajęły sąsiednie pola (kwadrat 2x2)
i zrobić to sprawnie, zanim sztuka ta uda się któremukolwiek z przeciwników

podstawową zasadą jest brak reguł - wszyscy strzelają jednocześnie, każdy jak potrafi, kolorowe kółeczka szybują w najbardziej nieoczekiwanych kierunkach...
do momentu, gdy komuś uda się osiągnąć cel i krzyknąć: "Kiwi!"
instrukcja przewiduje również sytuację, w której nikt nie ułoży pożądanego kwadratu (wbrew pozorom to wcale nie takie łatwe!), zakazuje też dotykania cudzych żetonów i wszystkich tych, które znalazły się w obrębie planszy, ale poza tym - hulaj dusza! - nic nie ogranicza beztroskiej zabawy

"Kiwi. Leć, nielocie, leć." to zabawka estetycznie i pomysłowo wykonana, przyjemna dla oka, angażująca dzieci w przygotowanie do rozgrywki i w pewien sposób stymulująca ich aktywność ruchową (rzadko kończy się li tylko na rozruszaniu paluszków, częściej trzeba poszukiwać żetonów w bliskiej i dalszej okolicy, nurkować pod stół, przeczesywać dywan...)
spodoba się na pewno miłośnikom szybkich, relaksujących rodzinnych rozgrywek, w tym większości przedszkolaków, które mają realne szanse na pokonanie rodziców i dziadków
przejrzysta instrukcja i zabawny fabularny wstęp zachęcą do zabawy nawet tych początkowo opornych
Janek szybko został jej wielkim fanem!

ale...
mimo wszystkich wyżej wymienionych zalet, osobiście nie specjalnie polubiłam tę grę
jest według mnie zbyt banalna, brak sztywnych reguł zezwala na psujące zabawę manipulacje (czemu by nie strzelać bezpośrednio znad pudełka?), nie stymuluje ogólnego rozwoju i budzi stosunkowo niewielkie emocje (przynajmniej takich mruków jak ja), więc nie widzę w niej większego sensu
może poza faktem, że naprawdę miło popatrzeć, jak znajome chłopaki cieszą się ze strzelaniny i ganiania za żetonami :)

w "Kiwi. Leć, nielocie, leć" forma zdecydowanie wzięła górę nad treścią,
stąd u mnie również tym razem więcej zdjęć niż słów









za egzemplarz recenzencki dziękujemy wydawnictwu Egmont,
za zdjęcia - K. N.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz