kooperacja z trzylatkiem? Na barana

to jasne, że nikt nie lubi przegrywać, ale przedszkolaki chyba najbardziej
takie, na przykład, trzylatki, chciałyby zawsze wygrywać
więcej, czasem nie da się z nimi nawet grać inaczej niż na ich własnych zasadach ;)
i co z tym zrobić? pozwolić? zakazywać? czekać, aż dorosną?
najlepiej grać razem, wspólnie omawiać i odpowiednio dostosowywać reguły (a następnie się do nich) i wygrywać (a czasem ponosić porażkę...) w drużynie!
o to właśnie chodzi w grach kooperacyjnych, o czym najlepiej wiedzą twórcy naszej najnowszej, czyli

Na barana!

gra stanowi kolejną pozycje w dorobku doświadczonych na tym polu autorów - Sunny Games kooperacją stoi, a ich pomysły od lat są z sukcesem przenoszone na nasz grunt w postaci serii "Rodzinka wygrywa" (>>KLIK<<)

tym razem bawimy się na spacerze z rodziną:

W słoneczny wiosenny poranek rodzinka Grywalskich wybrała się do parku! Ale co to?! Nagły podmuch wiatru porwał piłkę i latawiec!
Czy tata i mama podsadzą dzieciaki na tyle wysoko, żeby zdjąć z drzewa wszystkie zabawki?
Tym bardziej, że zbliża się wieczór i muszą zdążyć przed zachodem słońca.
Gracze poruszają się pionkami po planszy wokół drzewa, oraz ustawiają pionki jeden na drugim, aby zebrać 4 żetony zabawek, zanim żeton słońca dotrze na koniec swojego toru.

W ­grze nie występuje rywalizacja między ­graczami, ponieważ wszyscy mają wspólny cel.

pomysłodawcy z pewnością wiedzieli, co robią, bo skutecznie przyciągnęli uwagę i zajęli głównego odbiorcę (S., lat niemal 3)

samo montowanie planszy (trójwymiarowej!), sprawdzenie dopasowania pionków i działania "koła fortuny", czy wyszukiwanie portretów zwierzaczków w ogródku, już stanowiło dobrą zabawę*

niestety, z grą zgodnie z zasadami poszło nam nieco gorzej**

reguły owe zakładają umiejętne i celowe przemieszczanie "członków rodziny" na terenie ogrodu tak, by wspierając się nawzajem (tj. grupując w określonej jego części i stając sobie wzajemnie na ramionach) zebrali zabłąkane pomiędzy gałęziami centralnie umieszczonego drzewa zabawki

każdy ruch tożsamy jest z upływem czasu, który zaznaczamy korzystając z równie przemyślnego, co ślicznego systemu, czyli słoneczkiem wędrującym po tęczy  

małe paluszki S. od czasu do czasu strącały żetony niepewnie umocowane na drzewie, potrącały ślizgające się na ścieżkach planszy pionki ("mamo, cicimaj!"), nie były w stanie przesunąć słoneczka, oczywiście wzbudzając frustrację...
z tego powodu grę rekomenduję raczej maluchom dobrze po trzecich urodzinach, niż takim tuż przed, choć i w ich przypadku istotne będzie współdziałanie z rodzicem lub rodzeństwem, a ustawianie pionków "na barana" okaże się niezłym treningiem małej motoryki

przedszkolaki-starszaki będą miały do wyboru także wersje bardziej urozmaicone - z wykorzystaniem żetonów zwierząt i/lub drugiej strony koła ze strzałką

myślę, że może im się spodobać :)

popatrzcie:




 

 

 

za grę dziękuję wydawnictwu Egmont, cytat w treści pochodzi z materiałów wydawcy

__

* rozkładanie i bawienie się pionkami po n-tym razie nadal się nie znudziło
obecnie najciekawsze jest umieszczanie żetonów ze zwierzakami na drzewie - najchętniej kreta, jako szczególnie zabawne ;) 
** ale do pełnej rozgrywki "dorośniemy" raz-dwa, czas tak szybko mija...

 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz