Moja pierwsza mitologia, czyli dziecko w krainie starożytnych bogów, herosów i metamorfoz

dawno, dawno temu* odkryłam iście magiczną treść w zupełnie niepozornej książce
nie przeszkadzała mi wówczas słaba jakość druku, brak ilustracji na pożółkłych stronach, miękka oprawa, na której szybko pojawiły się zagięcia... do dziś wspominam to wydanie, a maska Agamemnona stała się dla mnie dzięki niej symbolem niemal sentymentalnym**
"Mitologia" Jana Parandowskiego - tekst, który miał ogromną moc przyciągania, opowieści pełne niesamowitych zdarzeń i bohaterów "nie z tego świata"
od dawna byłam pewna, że któregoś dnia opowiem o nich swoim dzieciom
cały kłopot w tym, że poznając mity byłam już 2x starsza niż J. teraz...

czy tak zagmatwane, miejscami okrutne i pełne zdecydowanie niekonwencjonalnych układów damsko-męskich historie, bazujące w dodatku na dość pokrętnym systemie starożytnych wierzeń, mogą być odpowiednią lekturą dla 6-latka!?
jeśli kiedykolwiek miałam podobne wątpliwości***, całkowicie rozwiały się podczas lektury dwóch ksiąg autorstwa Katarzyny Marciniak, pt.

"Moja pierwsza mitologia"


przede wszystkim - od samego wstępu "czuć", że autorka - jak ja ;) - po prostu lubi i mity, i dzieci,
a przy tym bardzo zręcznie włada słowem
pięknie wprowadza w krainę greckich (i rzymskich) opowieści, zapowiadając je jako żywe historie, przekazywane od tysięcy lat z pokolenia na pokolenie, niezmiennie budzące ciekawość i zachwyt, niosące wciąż aktualne przesłanie i wyjaśnienie używanych do dziś zwrotach językowych i zachęca do uruchomienia wyobraźni

świat fantastycznych hybryd, potężnych bogów i godnych podziwu herosów przedstawiony został tu w sposób baśniowy, niesamowicie barwny i subtelny, idealny dla młodszej młodzieży
autorce udało się do minimum zredukować ciemną stronę mitów (które nie do końca niesłusznie bywają uważane za brutalne i niemoralne), łagodząc wątpliwe etycznie postępki bogów odpowiednimi wyjaśnieniami i stroniąc od akcentowania scen przemocy
zasłuchać może się łatwo nawet przedszkolak, a jeśli będzie choć trochę podobny do tego mojego, zapewne spodoba mu się udział mówiących zwierząt - przyjaciół bogów - i innych "pośredników", którzy otrzymali rolę narratorów i naszych przewodników po tej niesamowitej krainie

stopniowo poznajemy w ten sposób "łagodną" interpretację starożytnej wizji powstania świata, poszczególnych bogów, przygody herosów (księga I), opowieści rodem z "Metamorfoz" Owidiusza i "nauki" Chirona na temat niesamowitych mitologicznych stworzeń, by w końcu ruszyć z wróżką Sybillą w podróż przez mroczną krainę Hadesa, aż na Wyspy Szczęśliwe (księga II)

w podróży, co warto podkreślić, towarzyszą nam ciekawe ilustracje
Marta Kurczewska przedstawiła na nich bohaterów w zabawnej, niespotykanej wersji - "unowocześnionych" i bliższych współczesnemu czytelnikowi dzięki temu, że prócz swoich standardowych atrybutów, otrzymali "gadżety" rodem z naszych czasów i sympatyczne, odmłodzone fizjonomie
ładne, kolorowe obrazki z bogactwem treści i skojarzeń wzbogacają lekturę - należą się laury!




w bardzo przyjemny sposób przekazujemy więc dziecku inspirujące historie, mądrość pokoleń i podstawy funkcjonujące zbiorowej świadomości społecznej naszego kręgu kulturowego - czego chcieć więcej?
autorka idzie jeszcze krok dalej - każdą z opowieści kończy próbą przybliżenia dziecku znaczenia wciąż często stosowanych w mowie potocznej frazeologizmów
doskonale łączy rodowód poszczególnych powiedzeń (takich jak "urwać łeb hydrze", "być czyjąś muzą", "odrodzić się jak Feniks z popiołów"), czy związków wyrazowych ("ikarowe loty", "olimpijski spokój", "pępek świata", "domowe ognisko" itp.) z interpretacją ich współczesnego znaczenia, podpowiadając jak mogą być używane dziś


ponad 600 stron "Mojej pierwszej mitologii" to z pewnością nie jest lektura na jeden wieczór (nam zajęła ich dotąd kilkadziesiąt!), ale zdecydowanie warto się nią delektować
oboje z Jakiem zamierzamy do nich wracać
i powtarzać te nasze (ostatnie w tym roku) Przygody z książką



* a właściwie, biorąc pod uwagę jak długo wspomniane opowieści żyją już w ludzkiej świadomości, zaledwie przed kilku laty...
** choć wówczas była głównie obiektem żartów na temat widocznego podobieństwa starożytnego króla i Tadeusza Drozdy :D
*** obiekcji miałam sporo, dopóki kilka miesięcy temu nie zobaczyłam pewnej książeczki zabranej na wakacje przez K. i jej 6-letniego J. słuchającego dołączonej do niej płyty - później już znacznie mniej ;)
ku pamięci, gdyby ktoś (ja?) poszukiwał kiedyś mitów dla dzieci w wersji audio -> bardzo dobrze słuchało się nam na wspomnianym wyjeździe wersji Domaniewskiego w wykonaniu Orleańskich, godny zastanowienia wydaje się też duet Markowska/Siemianowski, za to nie zachęca specjalnie para Kasdepke/Tyniec

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz