audiobooki dwa

ostatnio w kupionym Jankowi syropku na odporność (czego to spece od marketingu nie wymyślą!) znalazł się kupon na audiobooki - można było wybrać jeden dla dziecka i jeden dla dorosłego
 
audiobooki: Pudełko ze szpilkami - audiobookwybrane - dla niego Miś Uszatek, dla mnie "Pudełko ze szpilkami" Grażyny Plebanek
autorkę znałam już z "Nielegalnych związków", więc byłam przekonana, że trochę odpocznę od mamusiowych lektur...
a tu niespodzianka - nie do wiary - to nie o żadnej tajemniczej krawcowej, zwariowanej zoolożce - fance jeży, ani nawet tancerce tańca klasycznego wożącej wysokie buty ze sobą na występy, tylko o...o... O MŁODEJ MAMIE wkładającej swoje zapiski do rzeczonego pudełka! :)

Oo! (Jak mówi Janek)


czyli powtórka z rozrywki - cała masa narzekań na "odurodzeniowe niebycie sobą", konieczność zmiany trybu życia, praktyczną niemożliwość godzenia pracy na najwyższych obrotach z wychowywaniem dziecka... tym razem mamy-yuppie, która staje się mamą i żoną dość niespodziewanie
a czy szczęśliwie?
choć czasem słuchanie stawało się odrobinę nużące, to jednak warto było doczekać do końca, żeby poznać odpowiedź
znów książka z zakończeniem - tak jak lubię :)

a co między tytułem a zakończeniem?

bohaterka  - Marta otoczona przez takie jak ona (i ja :P)  prawie-trzydziestolatki prezentujące/posiadające różne i różnorodne charaktery, plany, marzenie, rodziny, zawody itd. szukająca swojego miejsca w życiu nagle odmienionym przez zakochanie, ciążę, dziecko

szkoda, że trafiłam na tę pozycję akurat "w ciągu" z "Macierzyństwem..." i "Mama, smoczek", bo niepotrzebnie nasuwają się porównania, uproszczenia pojmowania relacji młoda mama-dziecko, która zawsze jest przecież wyjątkowa...
dobrze, że trafiłam na audiobooka, bo w wersji papierowej mogłabym nie wytrzymać i podczas czytania jakiegoś nudnawego fragmentu (kilka było...) zajrzeć na koniec i popsuć sobie całą radość z ładnego (ciepłego? rozczulającego?) zakończenia
w sumie, mimo pewnego poczucia wtórności z powodu aktualnego zmęczenia tematem, dobrze, że w ogóle trafiłam :P

A co do Misia Uszatka... na razie słuchało nam się słabo - pewnie przede wszystkim dlatego, że nie nadaje się jako tło do zabaw (a tak był włączany) i trzeba się mocniej skupić na treści, żeby nie zgubić wątku 
- tym bardziej, że mam wrażenie, że "odcinki" są wymieszane, odtwarzane nie po kolei i miś co rusz ląduje w innym łóżku bez ostrzeżenia, podobnie jak zazwyczaj wcale nie spodziewam się, że zaraz będziemy zmieniać kontynent...
jeszcze popróbujemy parę razy przed zaśnięciem i wtedy dopiszę szersze wyjaśnienie do tych może nieco enigmatycznych uwag wstępnych :)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz