w Bieszczadach

najlepszy moment na porządkowanie zdjęć (i wspomnień) to oczywiście szare jesienno-zimowe wieczory, gdy rzut oka na słoneczne fotografie rozgrzewa serca i "magicznie" przenosi myśli ku minionym chwilom...
niesamowicie cieszę się na myśl, że dzięki naszemu ostatniemu (i pierwszemu takiemu) tegorocznemu wyjazdowi 'na drugi koniec Polski', będzie za kilka miesięcy nad czym wzdychać :)

żeby jednak nie dać się przysypać nieposegregowanym obrazom, niczym nawarstwiającej się śniegowej zaspie, trzeba na świeżo ogarnąć pliki - choćby tylko "po japońsku"*
toteż ogarnęłam
i postanowiłam publicznie uchylić rąbka tajemnicy, jakie to zachwycające rubieże odkrywaliśmy

dla Was to widokówki,
dla mnie album emocjonujących, wzruszających, rozczulających, niesamowicie kolorowych wspomnień...

"zwykłego" wieczora (w Lesku, nad Sanem),

ubłoconych butów i spoconego czoła po pierwszej od nie-wiem-kiedy samotnej szarży "w poszukiwaniu widoku" (przełęcz pod Gruszką),

wytęsknionego zapachu drewna, trawy i mgieł (nad Smolnikiem),

ciepła "domowego schroniska" (tamże),

leniwych wieczorów i odkrywania naturalnego piękna świata (nawet tam, gdzie go nie ma :P, j.w.),

dumy z moich dzielnych zdobywców (z Cisnej na "Jeleni Skok")

i przyjemności zbiegania po kamieniach (z "Jeleniego Skoku" do Cisnej),

"obowiązkowej" atrakcji miejscowej (Bieszczadzka Kolejka Wąskotorowa, stacja Majdan) i zachwycie J. wycieczkami na torach (Balnica-kolejka oraz Uherce-drezyna)


doświadczenia osławionego czaru bieszczadzkich połonin (Wetlińska, przeł.Wyżnia-Chatka Puchatka-Wetlina),


i tej radości, że i on podziela radość wędrowania :)

uroku wieczornego powrotu ze szlaku (Wetlina),

poszukiwania (płoszenia?) bieszczadzkich aniołów (Wołosate-Tarnica-Ustrzyki Dolne, obraz bez dźwięku niekompletny),

przyjemności wspólnego zdobywania szczytów i doświadczeń (Tarnica),

i nasłuchiwania leśnych potoków (czerwonym szlakiem do Ustrzyk), 

wyprawy do środka Ziemi  solińskiej zapory i racuchów w Myczkowcach

oraz tego, właściwego urlopowym błądzeniom nie tylko myślą, przebłysku świadomości, jak bardzo do szczęścia potrzeba wolności, uważności i prawidłowej perspektywy


cały kolorowy (ok, zielonkawy...) bukiet zachwytów!
a przecież o nowo odkrytych miastach i miasteczkach, zamkach, rynkach, pałacach, muzeach, skansenach oraz - całkiem niespodziewanie - torach wyścigowych, (na razie) nawet nie wspomniałam!

c.d. być może n.

--
* ogarnąć "po japońsku" = yako tako;
w Bieszczadach tak zdecydowanie nie było!**

było zielono i kamieniście, męcząco-relaksująco, górsko-swojsko i egzotycznie ślicznie, pachnąco (połoniny) i drapiąco (balnickie jeżyny), dzielnie - szczególnie niedzielnie (Tarnica), zgodnie, wygodnie i różnorodnie = po prostu, po polsku pięknie

** głównie dzięki temu jedynemu i drugiemu wspaniałemu, za co, chłopaki - równie pięknie dziękuję :*


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz