ta wyjątkowa, baaardzo oryginalna książeczka, to jeden z najlepszych prezentów [poza upragnioną lawetą :)], jakie Święty Mikołaj przyniósł w tym roku Jankowi
sama podeszłam do niej nieufnie, nie do końca przekonana do nowoczesnej grafiki i samej postaci uczłowieczonego, zarośniętego wiaduktu...
Janek - wolny od uprzedzeń i wątpliwości - od razu ją polubił :)
niewątpliwie swoje zrobiła tematyka - cóż może być ciekawszego dla młodego fana infrastruktury i transportu niż tak wyjątkowy główny bohater :)
ale niespodziewanie wielkie wrażenie wywarła na Janku niemal cała treść (cytuje!) i przesłanie
uwaga! będzie spoiler!
o czym rzecz - łatwo wywnioskować na podstawie tytułu
oto jest sobie przeciętny wiadukt narażony na nieustający hałas pociągów (na) i samochodów (pod) oraz miejski brud, kurz i spaliny
znosi swój los (łącznie z nielubianym drżeniem w jakie wprawiają go pospieszne składy) ze spokojem, ale do czasu...
w końcu stwierdza (co J. zaczął z lubością powtarzać), że NALEŻY MU SIĘ WYPOCZYNEK!
i rusza spełnić swoje marzenie
początkowo nie spotyka się ze zrozumieniem, ale jego historia jest przekonująca
WIADUKT ZWARIOWAŁ! |
ahaa... nie zwariowałeś, tylko ZMĄDRZAŁEŚ! |
rzeka samochodów nie jest żadną rzeką |
opis następującej konfrontacji zawiera zdecydowanie silny ładunek emocjonalny
J. przy drugim czytaniu zakrył sobie uszy twierdząc, że nie chce tego słyszeć! :o
przekaz jest jednak nie specjalnie ciekawy pod względem kształtowania charakteru młodego czytelnika, bo oto nasz bohater zostaje odrzucony ze względu na powierzchowność :(
czy chcesz mnie za most? |
nie chcę takiego mostu |
na szczęście do końca opowieści zostało jeszcze kilka stron i docieramy ostatecznie do mniej tragicznego zakończenia
od biedy można uznać, że ostatecznie puenta głosi iż warto wierzyć w siebie, realizować marzenia i nie oceniać zbyt pochopnie na podstawie pierwszego wrażenia (a także spędzać całego życia w mieście) - a przynajmniej ja tak memu dziecku głoszę w dyskusjach postczytaniowych :P
książeczkę czyta mi się świetnie - zdania są absolutnie akuratne, zdaje mi się, że sama tak bym tekst połałamała, wytłuściła te same wersy... nawet wersaliki jakoś tak tu naturalnie pasują
tyle treść i typografia
a reszta grafiki...
krytyk sztuki ze mnie żaden, fan sztuki nowoczesnej takoż, ilustracje jakie są każdy widzi - przyznam jedynie, że po ochłonięciu z pierwszego szoku zaczęłam patrzeć na nie z większa dozą zrozumienia, a na niektóre nawet z sympatią
oto jak ważne jest dać sobie szansę na drugi rzut oka :D
za tę lekcję oraz błysk w oku J. serdecznie dziękuję Mikołajowi!
to nasz pierwszy wpis z serii Tydzień z książką
w ramach tego wyzwania piszą też inni - sprawdźcie! - dzisiejsze linki TU