matura według J.

kolejny rok mija kolejny raz kwitną kasztanowce i magnolie, kolejny rocznik licealistów przystępuje do swojego pierwszego poważnego egzaminu
{w tym Weronika - powodzenia!}
specjalnych emocji w związku z tym faktem ani wspomnieniami sprzed ponad dekady nie odczuwam, Jaś tym bardziej, ale coś tam rano przy śniadaniu z radiosłuchaniem i do naszych uszu dotarło,
a w mieście
-- pojechaliśmy zrobić Jankowi zdjęcie do dowodu - ładnie wyszedł, chociaż słabo współpracował - wcale nie reagował na "spójrz na misia", na zasadzie "po co mam na tego misia patrzeć, skoro pan ma taki wypasiony aparat?"--
na każdym rogu młodzież w garniturach i garsonkach
no to trochę dziecięciu potłumaczyłam, że dziś specjalny dzień i są egzaminy w szkołach

słowo się chyba spodobało, bo wieczorem mu się przypomniało
J: "Egzamin..."
(pomyślał)
"A co to jest egzamin?"
odpowiedziałam, trochę upraszczając, tak żeby zrozumiał: egzamin to jest sprawdzanie co ktoś umie, w szkole są pytania - jakie to litery, co napisane, jakie cyferki i dodawanie i trzeba odpowiadać; i inne pytania na które trzeba dać odpowiedź
Już wiesz co to jest egzamin?
"Tak"
A co to jest egzamin? (sprawdzam)
"To jest rozmawianie!"

jak mu umysł z wiekiem nie stępieje to z maturą sobie poradzi bez trudu :P

4 komentarze :

  1. Oby nie stępiał bo matura co rok to dziwniejsza :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Janek sobie świetnie poradzi- to już widac- jest bystry, spostrzegawczy i kontaktowy
    ps. a mój syn marzy już o wakacjach:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Janek z wiekiem zrozumie, że matura to testowanie, z rozmawianiem ma wspólnego coraz mniej :) ale podoba mi się takie podejście :)

    OdpowiedzUsuń