Polska Luxtorpeda Odjazd!

uwaga, uwaga! zbliża się jeszcze jedna ciekawa gra planszowa ;)

 

Polska Luxtorpeda Odjazd! 

to kolejna odsłona gry autorstwa znanego i cenionego w tej dziedzinie Reinera Knizi
pierwszą "Polską Luxtorpedę" wydano na początku roku 2017 
sprawdzony mechanizm, dobrze przyjęta (także przez nas*) forma... wydawca najwyraźniej stwierdził, że warto pójść za ciosem uszczęśliwić fanów kolejną "bardzo szybką grą rodzinną" o bliźniaczym charakterze :)


w pudełku o zbliżonej estetyce - jaśniejszym, ale poza tym, pod względem wielkości i designu stanowiącym z tym pierwszym idealny komplet - ponownie znajdziemy dwie talie kart: podstawową i dodatkową, przedstawiających łącznie 91 kart obiektów i 13 nowych kategorii związanych z Polską
 

zasady gry pozostają w dużej części takie same jak w przypadku pierwowzoru:

"do każdej z "kart kategorii" z widocznymi siedmioma elementami dokładamy po jednej o danym kolorze tła - zapamiętujemy i odwracamy rewersem do góry
po odkryciu kolejnej karty z puli pozostałych potasowanych kilkudziesięciu, "na wyścigi" staramy się przypomnieć sobie i głośno powiedzieć co kryje się na wyłożonej i zakrytej wcześniej karcie należącej do tej samej kategorii

najszybszy zyskuje odgadniętą kartę - punkt, a jej miejsce zajmuje ta wyjęta właśnie z talii, co sprawia, że ponownie trzeba wysilić pamięć i trudniej nie dać się zmylić kolejnym razem..."*


dla urozmaicenia (i ku radości J.) dodano 8 kart przedstawiających najszybszą polską lokomotywę
pojawiają się one od czasu do czasu i mają za zadanie "podnieść stawkę" i dodać grze emocji, gdyż stanowią dodatkowe punkty (patrz zdjęcie No1)
dla mnie to zbędny dodatek, ale niektórzy być może docenią  taki bodziec do wzmożenia pracy umysłu

co ciekawe (ponownie) gra trafia doskonale zarówno do najmłodszych (już od lat 5), jak seniorów
obie grupy, mniej lub bardziej świadome, jak ważna jest gimnastyka szarych komórek, robią co mogą by przypomnieć sobie cóż znajduje się na zakrytej karcie danej kategorii i świetnie przy tym razem bawią

wydawca zadbał o to, by wielkość i czytelność kart odpowiadała każdemu z wyżej wymienionych - kartoniki są nieco większe niż standardowe karty do gry, mają intensywne, łatwe do rozróżnienia, ale nie rażące kolory, ciekawe grafiki i są wyraźnie podpisane bezszeryfową czcionką   
brawo!
 

bardzo ważna zaleta tej gry to jej potencjał edukacyjny
dzieci (i nie tylko!) mają frajdę, a przy okazji poznają na przykład różne zawody, sąsiadów naszego kraju, różne funkcje wojskowych etc.
(wszystkie kategorie w tej serii to: grzyby, owady, sztuka ludowa, wiersze dla dzieci, drzewa, zawody i przysłowia w talii podstawowej oraz wojsko, wynalazki, Polska w kosmosie, literatura, sąsiedzi i piosenki jako zestawy dodatkowe)

a wiedzę możemy łatwo poszerzyć czytając zwięzłe opisy-ciekawostki z instrukcji


"Odjazd!" można traktować jako dodatek do pierwszej "Luxtorpedy" i nowe karty dowolnie łączyć z wcześniejszymi taliami (mega-gra na 27 zestawów to już poważne wyzwanie dla pamięci!), ale sama w sobie stanowi niezależną, pełnowartościową grę
zdecydowanie warto zaopatrzyć się w choć jeden z tych tytułów, jeśli zależy nam na szlifowaniu pamięci i koncentracji w oryginalnej formie i "bezbolesnej" edukacji patriotycznej dzieci 


http://mamajanka.blogspot.com/2018/09/poszkolne-2018-zbior-pomysow-i-pomocy.html

u nas mix kart z obu pudełek - z ważnymi datami, polskimi "sławami", przywódcami, odkrywcami kosmosu, sportowcami, wynalazkami, sztuką ludową i tradycyjnymi potrawami stanowi (nie taki łatwy!) wstęp do nauki historii Polski, który polecamy w ramach akcji Poszkol(n)e 2018


równie dobrze można jednak grać na przykład "zestawem przyrodniczym", pełnym roślin uprawnych, drzew, grzybów, zwierząt dzikich i domowych, owadów i krajobrazów Polski, albo "polonistycznym" - zapamiętując i poznając tytuły i autorów wierszy i prozy, baśnie i legendy, przysłowia i piosenki
na starcie nie trzeba znać wszystkich obiektów - liczy się szybkość kojarzenia i refleks, 
ale po kilku partiach, zupełnie mimochodem, wiedza sama wchodzi do głowy,
dlatego zachęcamy:
projektgrajmy.blogspot.com

 * mamojankowe wrażenia na temat części pierwszej oraz źródło cytatu - TUTAJ
 
za egzemplarz dziękujemy wydawnictwu Egmont
Czytaj dalej

Frogi

niezależnie od tego, czy spotykamy je wiosną nad rzeką (na przykład błękitne żaby moczarowe w szacie godowej), w lipcowe popołudnia nad boguszewskim stawem i jeziorem (zielone, wodne lub jeziorkowe), czy późnym latem na śródleśnych polanach (tak jak jeszcze niedawno całe zastępy młodych brunatnych żabek leśnych na Kaszubach), sympatyczne rechoczące płazy zawsze dobrze się kojarzą i zapowiadają wesołą zabawę :)

tym razem przedstawiamy wielobarwną drużynę, która może przysparzać radości także jesienią i zimą, kiedy te żywe smacznie śpią zagrzebane w błocie
poznajcie śliczne zielone, różowe, pomarańczowe i niebieskie Frogi


logo w prawym górnym rogu zdjęcia zdradza, o czym będzie mowa...
tak, od jakiegoś czasu bawimy się grą (kafelkową) wydawnictwa Granna, w której każdy z graczy (od 2 do 4) opiekuje się swoją gromadką kolorowych żab i próbuje je sprawnie i bezpiecznie ["suchą stopą" - zdaje się, że też wzięły sobie do serca porady z pewnego wierszyka ;)] przeprowadzić przez staw pełen niestabilnych liści lilii wodnych


w pudełku, oprócz czterech kompletów barwnych, "słodkich" żabek, które z miejsca  trafiają do serca każdemu potencjalnemu graczowi (niezależnie, czy bliżej mu do rekomendowanych 7 czy 99 lat) znajdujemy:
  • dwustronne kafelki stawu - z liśćmi na awersie i wodą na rewersie (lub odwrotnie) bądź ewentualnie wodą i "dodatkową atrakcją" (w sumie 42 sztuki), 
  • kafelki startowe z kolorowymi kwiatami - po jednym dla każdego gracza  (4)
oraz - tak! mówiłam, że to gra kafelkowa? ;) -
  • kafelki "akcji specjalnych" - po jednym zestawie (po 8 sztuk, w 4 kolorach) dla każdego z graczy
plus oczywiście instrukcję, do której, szczególnie na początku, będziemy często sięgać


z podstawowych płytek "terenu" tworzymy na stole staw, w obrębie którego będą się poruszać nasze żabki-pionki
instrukcja podpowiada kilka układów startowych w zależności od liczby graczy - istotne, żeby ułożenie było "sprawiedliwie" symetryczne
dla ubarwienia rozgrywki tu i ówdzie umieszczamy kafelki "z dodatkami" - czyli na przykład te z niezatapialnymi liśćmi albo potworem z głębin


na obrzeżach układamy kwiatowe płytki startowe, na których sadowimy komplet swoich żabek (3 w jednym kolorze)
celem gry jest jak najszybsze przeprowadzenie żabek przez staw i umieszczenie na startowych kwiatkach przeciwników

 

jak opisuje wydawca: 
"W tej grze liczy się logiczne myślenie i przewidywanie ruchów przeciwników."
wszystkie żabki mogą bowiem poruszać się na tych samych zasadach - skacząc z liścia na liść, zajmując tylko te sąsiadujące w pionie lub poziomie, wolne lub dostępne po przesunięciu wcześniej usadowionej tam żaby na inne dozwolone miejsce
przewagę mogą zagwarantować sprytne posunięcia (i przesunięcia) oraz przemyślane wykorzystanie kafelków specjalnych, dzięki którym na przykład przedłużymy skok, zamienimy żabki miejscami, czy unikniemy "ataku"przeciwnika
 

na początku gry każdy losuje kilka spośród dostępnych akcji, dlatego do końca nie możemy być pewni jakim arsenałem dysponują konkurenci
ten element zaskoczenia stanowi bardzo ciekawy aspekt gry, w przeciwieństwie niestety do jednoznaczności grafik na płytkach specjalnych...
przez kilka pierwszych partii każdy wielokrotnie zerka do instrukcji, żeby upewnić się, co właściwie może z nimi zrobić - nie ma kart pomocy, a "legenda" umieszczona jest na dwóch stronach tej samej kartki, co jest rozwiązaniem wyjątkowo niewygodnym
i dlaczego właściwie są to kafelki, przecież nigdzie ich nie układamy? karty z krótkim opisem mogłyby być bardziej praktycznym rozwiązaniem
nie ma jednak co narzekać! z czasem każdy nabiera wprawy w rozpoznawaniu tajemniczych symboli, a gra nabiera tempa i tzw. rumieńców :)


planujemy, kombinujemy, skaczemy - tak, żeby nasze żaby wyprzedziły pozostałe w wyścigu
żabki przepychają jedna drugą i zatapiają za sobą nenufarowe liście znacząc ślad i utrudniając innym (czasem także "swoim" przeprawę)
można zabawę potraktować jako ćwiczenia z taktycznego myślenia i poćwiczyć przewidywanie
żeby wygrać warto się skupić i zwrócić uwagę na to, co robią pozostali,
"Frogi" to bowiem ciekawa łamigłówka ze sporą dozą interakcji - tym większą, im większy tłok na stawie
nam szczególnie podoba się gra w gronie 4 lub 3 graczy

zachęcamy do wypróbowania w ramach projektu Grajmy!
projektgrajmy.blogspot.com

za egzemplarz dziękujemy wydawcy
Czytaj dalej

motyle ze szlaków (oraz Państwa Pawlaków)

tegoroczne ciepłe i suche lato sprzyjało spotkaniom z owadami
najmilsze i najciekawsze dla J. to oczywiście te z bajecznie kolorowymi motylami w parkach, lasach i na łąkach 
urodę kilkunastu udało nam się uwiecznić na zdjęciach* (część z nich niżej), ale okazuje się, że ktoś miał jeszcze lepszy pomysł na album-pamiętnik 
i dużo, dużo talentu,
dzięki któremu powstał piękny

"Mały atlas motyli Ewy i Pawła Pawlaków"

kto miał już w ręku (albo choćby widział z daleka - na przykład tu >>KLIK<<) wydany wcześniej "Mały atlas ptaków..." tej pary autorów, mniej więcej wie, czego się spodziewać
mianowicie:
niepowtarzalnych tkaninowych wyklejanek, delikatnych akwarelowych portretów, ciekawych opisów, autorskich zdjęć i przemyślanych kompozycji tekstowo-graficznych na każdej z grubych, kartonowych stronic
pod tym względem państwo Pawlakowie ponownie nie zawodzą
wystarczy spojrzeć na jednego z pierwszych bohaterów -
dawno (bodaj od naszego zeszłorocznego spotkania z zawisakiem tawulcem) nie widziałam tak uroczej ćmy :)



bystre oko zauważy, że tym razem pojawia się tu jednak coś jeszcze - motyle modele!
jeśliby więc komuś mało było pomysłowości, wyczucia w komponowaniu barwnych skrawków materii i artyzmu wszelkich form płaskich prezentowanych w albumie, gratis otrzymuje niesamowite konstrukcje z patyków, drucików, sznurka i liści, urodą nie odstępujące żywych oryginałów


zachwycające połączenie kreatywności, umiejętności i wrażliwości na urodę natury, dzięki którym każdy z kolażowych portretów oczarowuje, tak w ogóle, jak w każdym szczególe, to dla mnie wystarczający powód, by książeczkę mieć na półce i z radością do niej wracać  




pewna dawka informacji na temat poszczególnych gatunków i motyli jako takich, przekazanych w nienachalnej, zrozumiałej już dla przedszkolaka formie, stanowi dodatkową wartość
podobnie jak zamieszczone gdzieniegdzie dziecięce rysunki Hani Cisło, będące ukłonem w stronę dziecięcych zdolności i unikalności wytworów małych rąk, czy, raz poufałe, jak w przypadku piórolotka wpadającego na kroplę soku na podwieczorek, innym razem iście poetyckie, choćby admirała, jako tego, który "ma duszę włóczykija", opisy


przeglądając owych kilkadziesiąt portretów wykonanych w różnych technikach i czytając o ich ponad 20 gatunkach (czasem rodzajach), mamy szansę obcować z pięknem natury uchwyconym okiem i utrwalonym przez bogaty warsztat artystów
przy okazji (być może) dowiemy się czegoś nowego i (z pewnością!) wyczulimy swoją uwagę na różnorodność i urodę świata

"Mały atlas motyli..." to doskonała lektura na szare jesienno-zimowe wieczory, która umili je tęczą barw delikatnych skrzydełek, przywoła wakacyjne wspomnienia i przygotuje na kolejne wiosenno-letnie entomologiczne odkrycia

bo gdy tylko zrobi się cieplej, znów będziemy motyle z przyjemnością podglądać przede wszystkim w naturze, prawda?
nam w ciągu ostatnich kilku miesięcy obejrzeć i uwiecznić pozwoliły się między innymi:







bardzo miło jest przemierzać łąki beztrosko obserwując "taniec" kolorowych owadów,
ale jeszcze przyjemniej WIEDZIEĆ - znać ich imiona, świadomie łączyć z rośliną żywicielską, rozpoznawać poszczególne stadia, płcie, rośliny żywicielskie...
dlatego wciąż się uczymy:
  • pierwszym źródłem informacji off-line jest bardzo przejrzysty "Przewodnik OWADY" wyd. Multico >>KLIK<<
  • drugim - wspominane już tu ubiegłej wiosny "Pazie i rusałki" >>KLIK<<
  • jak będzie wyglądać kapturnica dziewannówka po przepoczwarzeniu dowiedzieliśmy się dzięki "wyszukiwarce gąsienic" >>KLIK<<
  • a poszczególne modraszkowate i bielinkowate (prawie) rozróżniamy na podstawie zdjęć ze strony >>KLIK<<
nasza minigaleria to jednocześnie "zadanie domowe" z dopasowywania nazwy do zdjęcia
za kilka tygodni dobrze będzie powtórzyć, który motyl to rusałka kratkowiec, a który polowiec kratnik, lotnica zyska, niedźwiedziówka nożówka, dostojka malinowiec...
a TY, wiesz?


bezkrwawe polowania, tworzenie własnych galerii i modeli, zabawę w "kto to taki?" i artystyczną ucztę w postaci lektury "Małego atlasu motyli Ewy i Pawła Pawlaków" polecamy w ramach projektu Poszkol(n)e 2018

https://mamajanka.blogspot.com/2018/09/poszkolne-2018-zbior-pomysow-i-pomocy.html

* "zrób fotkę jeszcze temu, mamo!" znacznie przedłużyło zejście z Kalenicy i poszukiwania Trzcielińskiego Bagna, ale jak takiej prośbie odmówić? a ostateczny efekt, może nie pod względem artystycznym, ale edukacyjnym - z pewnością, był tego wart :)
Czytaj dalej

Siatka

J. kilkadziesiąt popołudni ubiegłego roku szkolnego spędził na hali sportowej, ćwicząc koordynację i podstawowe umiejętności ruchowe pod okiem trenera siatkówki
nie wygląda na to, żeby okazał się drugim Zagumnym, ale z pewnością wyćwiczył sprawność i refleks i dużo lepiej łapie i rzuca niż jeszcze rok remu
temat był w każdym razie intensywnie obecny,
a dziś powraca :)

przy okazji kolejnych Mistrzostw Świata otwieramy planszówkę wydawnictwa Egmont pt. "Siatka"


gra jest przeznaczona dla dwóch graczy, stylizowana na rozgrywkę sportową przy tytułowej siatce, średnio skomplikowana i w dużej mierze losowa (szczególnie w wariancie podstawowym)

zgodnie z rekomendacją umieszczoną na pudełku, nadaje się dla graczy od 8 do 108 roku życia
wcześniejsze doświadczenia z planszówkami i/lub na boisku nie są wymagane:
elementów mamy niewiele, zasady jasne i znacznie uproszczone w stosunku do standardowych reguł meczu piłki siatkowej


rozkładamy zatem na stole "boisko", rozstawiamy zawodników, z talii kart dobieramy po "3 trenerskie interwencje" - w minutę jesteśmy gotowi do pierwszej zagrywki
wcielamy się w trenerów dwu konkurencyjnych reprezentacji...
 
"Gracze są trenerami drużyn siatkarskich. Za pomocą kostki ruchu rozgrywają piłkę, starają się przebić ją na drugą stronę siatki i zdobyć punkt. Kluczem do zwycięstwa jest umiejętne wykorzystanie zdolności siatkarzy oraz kart taktyki." (cyt. z instrukcji)


wiadomo, jako trenerzy nie na wszystko mamy wpływ - zawodnicy mogą być w gorszej kondycji, zmęczeni, chorzy, chwilowo skłóceni... być może to te wszystkie "czynniki losowe" ma w grze reprezentować kostka
a nawet dwie
najpierw rzucamy K6 i serwujemy na wskazane pole po drugiej stronie siatki
kolej przeciwnika, który będzie się bronił rzucając ciekawie pomyślaną kostką ruchu, wskazującą kierunek kolejnych odbić


wiadomo - wolno wykonać maksymalnie trzy podania na swojej połowie i trzeba próbować zakończyć ruch przebiciem na stronę rywala
podczas rozegrania ślepemu losowi próbuje oczywiście dopomóc zaangażowany trener = dodatkowo możemy wykorzystać karty z ręki, by maksymalnie zaskoczyć przeciwnika (powtarzając rzut, podwajając zasięg ruchu, atakując po drugim odbiciu, zwiększając siłę ataku), po ataku zawsze dobieramy je ponownie do trzech
powodzenie ataku potwierdza (lub nie) wynik wyrzucony na kostce K6


jeśli nie uda się przebić piłki na połowę rywala lub skierujemy ją poza boisko, punkt otrzymuje przeciwnik
udany atak to punkt dla naszej drużyny - wznawiamy grę od zagrywki
jeśli wynik na kostce będzie mniejszy lub równy obronie siatkarza, przeciwnik przejmuje piłkę i gra toczy się dalej od punktu przejęcia
ot, cała filozofia - rzucamy (kości i karty), przemieszczamy drewniany znacznik piłki, punktujemy...
wygra ten, kto pierwszy zdobędzie 9 punktów

dla młodych adeptów siatki, mniej zaawansowanych fanów sportu, którzy zasiądą do gry jako kibice poszukujący urozmaicenia oraz wszystkich szukających odrobiny relaksu nad planszą - wystarczy
bardziej zaawansowani/wymagający gracze powinni od razu wziąć pod uwagę propozycję wzbogacenia gry o wykorzystanie dodatkowych wariantów - pojedynczo lub trzech proponowanych na raz
możemy uwzględnić specjalne zdolności siatkarzy, ustawić dodatkowy blok i/lub stosować zasady "przejścia", czyli rotacji ustawienia zawodników na swoim polu po zdobyciu punktu


wydaje się, że "Siatka" to gra przede wszystkim dla tych, którym temat jest w jakiś sposób bliski, jednak nie jest to warunek konieczny
rozgrywka jest na tyle szybka, a reguły proste, że łatwo przełamać opory i dać się ponieść emocjom towarzyszącym wyimaginowanemu meczowi 
można zmierzyć się w dowolnie dobranych pod względem płci i wieku parach  

najmłodsi będą się przy niej dobrze bawić po prostu beztrosko przyjmując wyroki losu, starsi i bardziej zaangażowani, próbując wpływać na losy rozgrywki korzystając z kart i dodatkowych możliwości
tylko wytrawni stratedzy nie znajdą tu nic dla siebie, ale zawsze mogą potraktować jako oryginalną, ciekawie powiązaną z popularnym wszak sportem odmianę...
nie zaszkodzi spróbować :)


za egzemplarz dziękujemy wydawcy Kraina planszówek
i kolejny raz zachęcamy:
projektgramy.blogspot.com  

Czytaj dalej

Pszczoły

sezon pszczelarski 2018* co prawda już dawno zakończony, ale za to przez całą nadchodzącą jesień i zimę mogą towarzyszyć nam "Pszczoły" od wydawnictwa Trefl!

bez zbędnych wstępów zapraszam do przyjrzenia się nowej grze z serii Trefl Joker Line,
którą poznać zdecydowanie warto

Pszczoły - gra karciana

 

a warto z kilku powodów
raz - bo ładna, zgrabna, kolorowa...
jasne, że to może nie najważniejsze, ale trzeba przyznać, że przyjemnie sięga się po pudełeczko, które starannie przygotowano i wypełniono miłą oku zawartością, a nie przede wszystkim powietrzem

poręczne opakowanie, niewielka, zwięzła instrukcja i dobrej jakości karty z ciekawą grafiką - dla mnie to idealny start, bardzo ułatwiający zachęcenie drugiej osoby do gry
przyjemnie wakacyjna tematyka, przywodząca na myśl pachnące kwietne łąki pełne łubinu, koniczyny i sprzyjającego wyciszeniu brzęczenia to również pewien atut :)     


jak wspomniałam - gramy jeden na jednego
prosta sprawa, żadnych kombinacji, udziwnionych wariantów - po prostu pszczoły kontra trzmiele

wszystko wyjaśnia instrukcja - według mnie dość przejrzysta, choć starsi członkowie rodziny zgłaszali w tym miejscu pretensje, że zbyt drobnym, białym drukiem na kolorowych stronach...
zasady i tak daje się przekazać w 5 minut, a "zaprawionym w bojach" graczom wystarczy rzut oka na streszczające je karty pomocy

 

zaczynamy i odkrywamy kolejne zalety "Pszczół" - błyskawiczny "setup" (czyli przygotowanie do rozgrywki) i sprawny przebieg każdej rozgrywki
całość trwa mniej więcej kwadrans

każdy losuje swoją 'tajną misję', czyli kartę z zestawem kwiatów, o które powinien najbardziej zabiegać i otrzymuje 'talię owadów' - identyczny zestaw dla pszczółek i trzmieli - z której na start dobiera 3 karty
decydujemy kto zaczyna, od razu umawiając się, że w partii rewanżowej będzie to przeciwnik
i lecimy!


na środku stołu leży 5 kart kwiatów
na kartonikach, dobieranych z własnych stosów widnieje od 0 do 5 owadów, które wysyłamy do nich po pyłek, dokładając po dwóch stronach rośliny
mamy kilka możliwości - można położyć dwie odkryte lub jedną zakrytą kartę po swojej stronie, jedną zakrytą na połowie przeciwnika, odkryć kartę konkurenta, przesunąć swoją, odrzucić kartę z ręki...

wszystko po to, żeby w tworzących się, maksymalnie 3-elementowych kolumnach nad i pod kwiatkiem (w sumie) zyskać przewagę w liczbie owadów kontrolowanego przez nas rodzaju  


szybko odkrywamy największą zaletę tej prostej wydawałoby się gierki - mnogość dróg prowadzących do zwycięstwa i szerokie pole do popisu dla miłośników blefu 

oczywiście wygra ten, kto skuteczniej "obsadzi" większą liczbę roślin i/lub najlepiej zrealizuje swoją kwiatową misję (za każdy kwiat, przy którym posiadamy przewagę w liczbie owadów otrzymujemy 1 pkt, dodatkowy zaś, jeśli to kwiat z naszej karty misji),
dzięki możliwości zagrywania zakrytych kart, czasem do końca nie wiadomo jednak, kto wygra!

sprytna taktyka, dzięki której na przykład "oddamy" przeciwnikowi mniej interesujący nas kwiat, zajmując tymczasem lub blokując zerami cenne pola po obu stronach innych, czy sprytne wykorzystanie możliwości ruchu (czyli zamiany miejscami dwóch swoich kart z sąsiednich kolumn na stole) do samego końca daje szansę na, czasem niespodziewane, zwycięstwo 
szare komórki pracują, a napięcie nie spada także dlatego, że zawsze "walczymy" o co najmniej jeden wspólny cel 
ostateczne odkrycie kart to zawsze niespodzianka :) 

 

podliczamy sumę owadów każdego typu po obu stronach każdego kwiatka, przyznajemy punkty i...
od razu przygotowujemy nową łąkę
temu, komu poszło słabiej, trzeba dać szansę by się odegrał :)

instrukcja przewiduje dwie dodatkowe opcje - wariant uproszczony oraz urozmaicony - z których można skorzystać innym razem
u nas owe "następne razy" z pewnością nastąpią wielokrotnie ;) 


by zainteresować się zapylaczami, jako ważnym, a poważnie zagrożonym, elementem otaczającego świata, nieustająco zachęcamy ze względów ekologicznych, z wdzięczności i szacunku dla ich pracy, z której wszyscy korzystamy 

'Pszczoły" zaś szczerze polecamy wszystkim graczom (w wieku 8+) w ramach projektu

za egzemplarz dziękujemy wydawcy


* sezon absolutnie wyjątkowy, bo zakończony pierwszym miodobraniem wujka i cioci - pamiętacie, że trzymaliśmy kciuki? (od dawna! >>KLIK<<)
gratulujemy i życzymy jak najwięcej satysfakcji z pasieki :)
Czytaj dalej