Alicja w krainie słów

tytuł wpisu kojarzy się z książką Lewisa Carolla? 
bardzo dobrze - tak miało być!
a jeśli jednocześnie zapowiada podróż w wyobraźni i zabawę słowem, jeszcze lepiej
to właśnie chcieli zasugerować autorzy najnowszej gry Egmontu

Alicja w krainie słów

okładka pudełka rozwiewa wszelkie wątpliwości co do tła fabularnego, prawda?
będziemy "pić herbatkę" w towarzystwie Alicji, Szalonego Kapelusznika i innych postaci znanych z "Alicji w Krainie Czarów"
tym razem - żeby było ciekawiej? - także Królowej Kier
i to ona tu dyktuje warunki!
 
"Królowa lubuje się w ustanawianiu dziwacznych praw. Na przykład dzisiaj zabroniła używania niektórych liter alfabetu! Każdy, kto wypowie słowo zawierające zakazane litery, będzie musiał jak niepyszny wracać do domu. Czy zdołasz wytrwać do końca przyjęcia?"
 
do gry zaprosić możemy od 3 do nawet 8 graczy
zgodnie z sugestią z kartonika, najlepiej w wieku powyżej lat 10 (nieco młodsi też dają radę!)
w zależności od ich predyspozycji lingwistyczno-konwersacyjnych partia potrwa od kilkunastu do 20-30 minut

gra, mimo że to "karcianka", bez większej planszy czy figurek, prezentuje się pięknie 

z przyjemnością przeglądamy karty bohaterów, rozkładamy karty liter, tematów i punktacji
 
pierwszy gracz (Królowa Kier, oczywiście) "nakrywa do stołu", czyli wybiera spośród 2 wylosowanych kart temat rozmowy na bieżącą rundę i losuje 2 zakazane litery, których nie będzie można wypowiadać
zaczynamy pogawędkę...

 
"Gracze po kolei wypowiadają słowa związane z aktualnym tematem rozmowy. Jeśli gracz wypowie słowo zawierające którąś z zakazanych liter albo zbyt długo będzie zwlekać z odpowiedzią, odpada z rundy. Im dłużej gracz utrzymuje się w zabawie, tym więcej punktów zdobędzie." 
 
instrukcja dość ściśle precyzuje zasady rozmowy, w razie wątpliwości co do poprawności któregoś słowa i losu osoby odpowiedzialnej za owo potencjalne faux pax w dyskusji, wspólnie decydują współgracze
 
działamy cały czas pod presją czasu i wyczerpującej się puli skojarzeń w zadanym temacie - a trzeba przyznać, że te są tu bardzo różnorodne! - ale "podwieczorek" umila nam... uroczy imbryczek :)
ten zabawny stoper wygrywający melodyjkę odmierzającą 10 (lub 15 w wersji light) sekund szczególnie podoba się młodszym graczom, ale mogę powiedzieć, że wpadająca w ucho melodyjka, którą wygrywa, rozluźnia też atmosferę współzawodnictwa wśród starszych

ci ostatni, czy też wszyscy, bardziej wprawieni po kilku rozgrywkach w opisanym wariancie podstawowym, mogą sięgnąć po dodatkowe karty i urozmaicić grę

możemy skrócić czas na zastanowienie, zwiększyć do 3 liczbę zakazanych liter oraz rozdać karty postaci, które każdemu z gości dają inną, dodatkową zdolność, np. możliwość wydłużenia czasu na odpowiedź, jednorazowego zignorowania zakazu, doliczenia sobie punktów wytypowanego gracza itp. 

fakt, że "stajemy się" bohaterami znanymi z literatury nie jest kluczowy, ale dodaje sympatycznego kolorytu

 
jako że to zupełna nowość, rozegraliśmy dopiero kilka partii testowych, jednak wszystko wskazuje na to, że gra nie znudzi się szybko 
w zestawie mamy 60 kart tematów, z których przy naszym stole padło dopiero kilka
do rozgrywek z dziećmi można wybierać te łatwiejsze, specjalnie oznaczone, dla słowotwórców-specjalistów wybór będzie szerszy
 

ta "Alicja..."* to ciekawa, dynamiczna gra imprezowa
charakterem przypomina kilka innych gier słownych, po które czasem sięgamy (jak opisywane na tym blogu gry słowne >>KLIK<< "Tempo", "Łap za słówka", czy kalambury "Alias Junior", albo dostępne w Klubie Grajmy! "Szóstki" czy "Daję słowo!", które szczególnie lubią nasze seniorki), ale ma własny, niepowtarzalny klimat
 
możemy polecić grającym rodzinom "do podwieczorku", mniej grającym znajomym jako urozmaicenie spotkania, wszelkim miłośnikom zabaw językowych i wszystkim chcącym pracować nad poszerzeniem zasobu słów w sympatycznej atmosferze, choć pod pewną presją czasu
 
zapraszamy na herbatkę do Krainy Czarów :)

 

* Alicja to także główna bohaterka gry Wonderland - fanów opowieści i gier kooperacyjnych zapraszam także do tej recenzji >>KLIK<<

Czytaj dalej

barwy jesieni (pod kolor: pomarańczowy)

pomarańczowy to najpiękniejszy jesienny kolor  
barwne pocieszenie w obliczu coraz krótszych dni i nastającej zimowej szarugi

 
promyk radości - jak wyrwanie się na długi spacer po całym tygodniu pracy, grzybek wypatrzony gdzieś w podszycie, uśmiech dziecka szurającego butami wśród liści...

Lisie Kąty, Osowa-Owczarnia, Park Miejsko-Leśny Grudziądz, zespół pałacowo-parkowy Sartowice, Arboretum Wirty, jez. Gajewo





 

bezcenne źródło inspiracji i materiałów do prac plastycznych :)

zadania J. / jesień 2020:

mieszanie barw - czerwień+żółć
"Ognisty taniec", abstrakcja plakatówkami

barwy ciepłe
"Las w złotej godzinie", akwarele

frotaż
"Na spacerze", kolaż-frotaż wycinankowy na tle frotażu liści klonu

wrażeniami i pomysłami dzielimy się w ramach cyklu Pod kolor,
czekając na kolejne tak słoneczne, radosne i kolorowe dni :)




Czytaj dalej

Zwierzaki mają głos

"Słynny naukowiec, profesor Antoniusz Wścibinos, skonstruował urządzenie tłumaczące mowę zwierząt. Nazwał je ZWIERZOFONEM. Urządzenie owo, z wyglądu przypominające połączenie trąby z dyktafonem, nie tylko tłumaczy, co mówią zwierzęta, lecz także nagrywa ich wypowiedzi. Pewnego dnia w czasie spaceru profesor zgubił owo urządzenie. Gdy je znalazł, pamięć urządzenia była całkowicie zapełniona. Małe i duże zwierzęta ponagrywały tam swoje zwierzenia! Jak myślisz, co chciały nam powiedzieć? Co je cieszy, co martwi, czego potrzebują? Co sądzą o nas, ludziach? Pomóż profesorowi spisać choć jedną opowieść nagraną na ZWIERZOFON. Dzięki Tobie cały świat może się dowiedzieć, co zwierzęta mają nam do powiedzenia!"

mam przed sobą wydaną drukiem odpowiedź na powyższy apel :)


w zbiorze pt. "Zwierzaki maja głos" znajdziemy opowiadania laureatów tegorocznej edycji konkursu "Popisz się talentem" stworzonych w konwencji nagranych ZWIERZOFONEM wyznań 'małych i dużych, skrzydlatych i puchatych, mieszkańców miast i lasów'
 
to 30 rozmaitych tekstów nagrodzonych w dwóch kategoriach - uwaga! - uczniów klas I-IV i V-VIII
 
okazuje się, że właśnie dzieci najlepiej "słyszą", co mają do powiedzenia inni mali, słabi, rzadziej dostrzegani mieszkańcy naszej planety!
i niczym w baśni Andersena, głośno wołają, że cesarz jest nagi...
z wielką wrażliwością dostrzegają zarówno drobne, jak te wielkiej wagi, realne i potencjalne problemy naszych "braci mniejszych", tak często powodowane ludzką obojętnością, egoizmem, czy brakiem pokory
i potrafią jakże celnie ubrać je w słowa
 
w wielu miejscach antologii zaskakuje pomysł autora, w kilku nad wyraz dojrzała forma 
a bardzo często także spore poczucie humoru
 
"Młodzi pisarze znakomicie wcielili się w najróżniejsze stworzenia - od konika morskiego po warana, od kury domowej po płetwala. (...) Nigdy wcześniej nie było równie wyszczekanej, wygdakanej i rozćwierkanej książki."
 
z pewnością także dzięki odpowiedniej korekcie i redakcji, teksty czyta się bardzo przyjemnie, bez ortograficznych zgrzytów i gramatycznych potknięć
a całość, co istotne szczególnie dla młodych czytelników, uzupełniają humorystyczne ilustracje
 
ci ostatni, na końcowych stronach mogą dodatkowo sprawdzić stan swojej wiedzy na temat fauny oraz dopisać własną opowieść 
z pewnością będzie równie wyjątkowa jak każda z ponad 2800 zgłoszonych do konkursu - a może nawet na miarę tych najlepszych? takie wyzwania dla wyobraźni to wspaniała idea pomagająca rozbudzać i pielęgnować talenty!
 
dla najbardziej zafrasowanych losem zwierząt, ważny będzie jeszcze jeden aspekt: całość dochodu ze sprzedaży tej antologii zostanie przekazana na cele charytatywne - organizacjom społecznym pomagającym zwierzętom
 
brawo młodzi twórcy, brawo Nowa Era!
 
mogę w tym miejscu tylko potwierdzić słowa organizatorów konkursu, że "obcowanie z nowymi literackimi talentami to przywilej i radość"
czytamy z J. z przyjemnością i czekamy na kolejne edycje!
 
Czytaj dalej

Kłębuszki - gra z pazur...kiem

wszystkim poszukującym prostej, ale nie banalnej, ładnie wydanej gry rodzinnej z sympatycznymi zwierzakami w tle proponuję dziś zajrzeć do takiego pudełeczka:

Kłębuszki

to gra nie tylko dla wielbicieli kotów!
chociaż z pewnością właśnie im będzie najprzyjemniej wcielić się w jednego z 4 głównych bohaterów
 
grać można we dwie, trzy lub cztery osoby
sugerowany wiek graczy to 6+
 
do wyboru mamy takie "postaci" jak Skierka, Chochlik, Pusia i Jacek
na starcie każdy gracz otrzyma piękny kartonik z portretem wybranego kota i cztery łapki - znaczniki w przypisanym mu kolorze
w wariancie rozszerzonym dostajemy także żetony pazura i Kocurka Gburka

"Gburek przewrócił koszyk z kłębuszkami i wszystkie potoczyły się po pokoju, a pani Lukrecja ma jeszcze tyle zamówień! Gracze wcielają się koty, które pomagają swojej opiekunce zebrać kolorowe kłębki wełny. Każdy z kotów chce zasłużyć na miano najlepszego pomocnika, więc zamiast współpracować, koty rywalizują ze sobą o każdy kłębek!"

gra toczy się na stole wypełnionym kartami z kłębuszkami wełny
w kolejnych rundach decydujemy o które motki nasz kocurek będzie współzawodniczył z innymi
cel: uzbierać zestawy kłębków wełny, które wymienimy na (punktowane na koniec) czapki, szaliki i sweterki   

kilkukrotnie powtarzamy fazy zdobywania motków wełny i realizacji dziewiarskich zamówień
w pierwszej próbujemy położyć łapę (sic!) na najbardziej pożądanych "łupach" kolejno zaznaczając swoimi łapkami sąsiadujące karty z kłębuszkami
każdy wykorzystuje wszystkie cztery "łapki" i po rozpatrzeniu ewentualnych remisów (liczy się przewaga w kolorze!) zgarnia odpowiednie motki i/lub myszki-zabawki, które służą jako jokery

następnie wymienia się posiadane karty kłębuszków na karty zamówień: cztery odpowiednie kłębki na swetry warte 5 pkt, trzy - na szaliki po 3 pkt, dwa - na czapki za 1 pkt
i tak 6 razy...
wbrew pozorom rozgrywka, choć faktycznie trwa zapowiadane na pudełku 45-60 minut, wcale się nie dłuży
rundy przebiegają dynamicznie, a konieczność obserwowania posunięć konkurentów i ewentualnej modyfikacji taktyki wymusza ciągłe skupienie

gra opiera się na rywalizacji, a jeśli zdecydujemy się na użycie dodatków (pazur, Gburek), jeszcze bardziej uwydatnia się negatywna interakcja

ze względu na zmieniany co rundę układ kłębków i celów, nie da się rozwinąć długofalowej strategii, a ponieważ wszyscy mamy wspólny główny cel, na stole jest dość "ciasno" i zawsze istnieje ryzyko, że ktoś podbierze nam upatrzony kłębek lub sweterek
niektórym dzieciom (i nie tylko ;) ) może nie być łatwo się z tym pogodzić
pewnej części ten "brutalny" aspekt osłodzą cukierkowe grafiki, dla innych to właśnie walka będzie sensem gry - bo bez rywalizacji zostaje nam pozbawione emocji, kompletowanie pojawiających się losowo kolorów...
 
J. (lat omc 10) początkowo sceptycznie nastawiony do "kotków dla dzieci", dopiero po pierwszej rozgrywce przekonał się do gry
niech jego "nie myślałem, że będzie taka fajna" zachęci do spróbowania nieprzekonanych :) 




Czytaj dalej

PAPUA - "Ubongo" na wodzie?

 tak się wygrywa w najnowszą "planszówkę" Egmontu :)

w zasadzie na podstawie tego zdjęcia wszystko da się o niej powiedzieć - ogólny koncept, mechanika, wykonanie, wszystko widać jak na dłoni...
ale spokojnie, opowiem po kolei
Czytaj dalej

Basia Opowieści Miśka Zdziśka

 kto zna tę uśmiechniętą rodzinkę, ręka do góry! (i machamy :) )

kto nie kojarzy, pozwólcie, że przedstawię: od lewej Basia, Franek (u taty na rękach) i Janek z rodzicami
i ulubionymi przytulankami

może coś zaczęło świtać?

jeśli nadal ich nie pamiętacie, zerknijcie do naszych wcześniejszych wpisów o Basi i jej rodzinie 
podobnie jak książeczek z jej przygodami, trochę już się ich nazbierało: >>KLIK<<

 w 'Basiach' najlepsze jest to, że można zacząć czytanie od dowolnej części serii, a już po kilku stronach ma się wrażenie, że ta rodzina to nasi starzy znajomi

zatem nawet jeśli dotąd (jakimś cudem) nie spotkaliście na swojej (czytelniczej) drodze uśmiechniętej pieguski w pasiastym ubranku, możecie spokojnie zacząć od poznawania jej z punktu widzenia ukochanego Miśka Zdziśka :)

 
świat widziany oczyma przytulanki wcale nie wydaje się prostszy, ale za to na wszelkie problemy jest dobre rozwiązanie - wzajemna miłość i, oczywiście, przytulanie :)
Misiek Zdzisiek towarzyszy Basi od zawsze, stali czytelnicy z pewnością chętnie dowiedzą się o nim więcej - co sądzi o podróżach, jak bawi z pluszową małpką, dlaczego nie lubi kąpieli i pewnego wirusa (tego samego co my :( )
 
krótkie opowiadania i rymowane wierszyki, forma bezpośredniej opowieści, narracja dostosowana do małego odbiorcy, tematy aktualne i jednocześnie uniwersalne = jeszcze raz po prostu 'Basia' jaką znamy i lubimy

 
omc 10-latek, dla którego to już powoli książkowy 'powrót do czasów do dzieciństwa', przeczytał z przyjemnością 
mimo że czyta już "poważną" literaturę dla starszaków, czasem sam jeszcze sięga po 'Basie': "bo to takie miłe historyjki"

dla naszego dwulatka to jedna z pierwszych lektur na dobranoc... za dwa-trzy lata na pewno poświęci jej więcej uwagi

zdecydowanie zostaje na półce i będzie czekać!

"Basia. Opowieści Miśka Zdziśka" - polecamy

 

za egzemplarz dziękujemy HarperKids

Czytaj dalej

czytanki patriotyczne

za nami kolejny 11. listopada - dzień wolny od pracy, święto państwowe, kolejna rocznica... no właśnie, wiecie czego?
a Wasze dzieci - wiedzą?
 
wprowadzeniu w temat, w sposób merytorycznie poprawny, ale bez zbytniego zadęcia, może służyć lektura książki 

Nasza paczka i niepodległość. O sześciu polskich świętach


Zofia Stanecka przybliża uczniom szkoły podstawowej znaczenie ważnych dla Polski i Polaków dat: 11 listopada, 1 maja, 2 maja, 3 maja, 4 czerwca i 15 sierpnia
o każdej opowiada w oddzielnym rozdziale, oplatając wokół perypetie grupy młodych przyjaciół

 
pomiędzy "przygodowymi" rozdziałami pojawiają się plansze informacyjne, niosące ważne treści historyczne
mówią o polskich świętach narodowych: Narodowym Święcie Niepodległości, Święcie Pracy, Dniu Flagi Rzeczypospolitej Polskiej, Narodowym Święcie Trzeciego Maja, Dniu Wolności i Praw Obywatelskich oraz o Święcie Wojska Polskiego - podstawie i okolicznościach ich ustanowienia
i one nie są jednak całkiem nudne i "suche" - prócz garści faktów, zawierają ilustracje Daniela de Latour oraz komentarze dziadka naszych bohaterów
 
 
całość w przystępny dla uczniów pierwszych klas mówi o wydarzeniach i symbolach budujących naszą narodową tożsamość
z walką o tajna bazę, zielonymi pelerynkami i smakowitymi ciasteczkami w tle ;) 

dla wszystkich, którzy historii jeszcze nie znają (albo już się jej uczyć nie bardzo lubią...) będzie jak znalazł

 
 podobną rolę odegrać mogą książeczki ze zbioru Czytam sobie (o ich specyfice i wcześniejszych przedstawicielach pisałam już tu wielokrotnie >>KLIK<<)

limitowana edycja Czytam sobie z kotylionem to propozycja przygotowana zgodnie z zasadami dotyczącymi wszystkich części tej serii specjalnie z okazji 100. rocznicy odzyskania niepodległości

"Bohaterowie serii oprowadzają po tematach związanych z niepodległością i patriotyzmem. Opisują wydarzenia prawdziwe poprzez pryzmat ich uczestników, przedstawiają ludzi, którzy w ciągu tych 100 lat byli dla rozwoju niepodległej Polski istotni – czasem, jak marszałek Piłsudski – znani wszystkim, a czasem nieznani – jak bracia Jabłkowscy czy pan Bekker. 
Bohaterowie książek z różnych warstw społecznych: pionierzy biznesu, budowniczowie gospodarki czy aktywiści społeczności lokalnej, przedstawiciele myśli naukowo-technicznej, artyści, policjanci, bibliotekarze – każdy uczestniczy w budowaniu wewnętrznej wolności społeczeństwa. 
 
Seria Czytam sobie z kotylionem wyrasta z serii Czytam sobie, której najważniejszą misją jest zarażanie dzieci miłością do samodzielnego czytania, a przez to – samodzielnego myślenia."

J. miał okazję poznać dzięki nim historię o księżycowym łaziku zaprojektowanym przez Polaka i dowiedzieć się, że jeszcze nie tak dawno temu (cóż jest jeden wiek) nie było nie tylko telefonów, ale nawet... Gdyni :)

książeczki to różnej wartości poznawczej, mniej lub bardziej wciągające, ale dla poszerzenia wiedzy i horyzontów z pewnością warte przejrzenia

  


 

 

 

 

 

 za najnowszą reedycję "Naszej paczki..." dziękujemy HarperKids, za Czytam sobie z kotylionem - wydawnictwu Edukacyjny Egmont

Czytaj dalej

Dolina królików

dobry tytuł to połowa sukcesu...

po pozytywnych doświadczeniach z Doliną Królów (polecam!), postanowiłam poznać też

Dolinę królików

no dobrze, tak naprawdę, to kusił nie tylko tytuł - przekonały mnie te słodkie króliczki z okładki! :)

a 'jeszcze bardziej naprawdę', szachownica Punnetta obrazująca zasadę tworzenia króliczych rodzin:
 
 
a może jednak ciekawe połączenie doboru kości i kart w drodze do realizacji tajnych celów?
 
 
nieważne, dość, że króle - białe, czekoladowe i łaciate - trafiły i na nasz stół
i mimo łagodnej powierzchowności bohaterów i bajkowego charakteru grafik, rzuciły całkiem niezłe "planszówkowe" wyzwanie!
 
wg wydawcy to gra nawet dla sześciolatków
nie wiem, nasz 9-latek daje radę na równi z dorosłymi, ale testów na młodszych kolegach nie zaryzykowałam - trochę tu jednak trzeba umieć czytać, zrozumieć/zapamiętać i podejmować decyzji
rozgrywka trwa, faktycznie, zgodnie z opisem, do godziny - w zależności od liczby graczy (od 2 do 4) = 8 lub 9 rund

przygotowanie do gry zajmuje chwilę (i sporo miejsca), bo mamy tu kilka różnych rodzajów kart, króliki do wyłożenia, cele do rozdania, pole z żetonami "do obsiania"...
ale stół gotowy do zabawy wygląda imponująco - istna królicza dolina :)

ogólnie, w trakcie rozgrywki dążymy do stworzenia zgodnych z zasadami Rodzin i wykonania misji zapisanych na indywidualnie dobranych kartach Lasu i kartach Domków
 

w tym celu wybieramy z dostępnej puli kości, pozwalające następnie na rezerwację "zapraszanych" do  rodzin kart Królików
alternatywnie możemy gromadzić surowce, marchewki, kapustę lub chabry, które przydają się później do modyfikacji wyników wyrzuconych na kostkach, by - no tak - zdobyć najbardziej potrzebne karty Królików
 
 
uzyskane króliki mogą od razu (i na stałe!) zamieszkać w domkach, albo zyskać status Włóczykija, surowców nie można mieć zbyt wiele, a nowe karty Domków (determinujące zasady punktowania mieszkających w nich rodzin) wolno dobierać co rundę - średni stopień zawiłości zasad po którejś partii przestaje wymagać zerkania do instrukcji
jeśli chodzi o reguły łączenia rodzin i wymiany surowców - każdy z graczy ma swoją małą "ściągawkę"
 

ostatecznie podsumowujemy punkty za stworzenie jak najliczniejszych rodzin, wykonanie misji z kart Lasu i kart Domków 
łatwe?
trudniejsze, niż by się na pierwszy rzut oka wydawało!
przyjemne?
tak :) w sam raz na rodzinne wieczory

u nas 1 z 3 gier lata 2020

zachęcamy do wypróbowania
w ramach
za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Zielona Sowa - gry
Czytaj dalej