Dzień Mamy, Dzień Dziecka...

w związku ze zbliżającymi się świętami ogarnął mnie szał

po pierwsze faktyczna złość i rozdrażnienie -
w związku z  koniecznością udziału w dziwacznej prezentacji tresury trzylatków (cicho, nie śmiejcie się, stój prosto, tu stań, głośno ten wierszyk!) oraz naganianiu klienteli właścicielom quadów, maszyn do produkcji waty, trampoliny, dmuchanej zjeżdżalni itp. w ramach festynu - Dnia Rodziny - w przedszkolnym ogrodzie przy akompaniamencie jak zwykle zbyt głośnej muzyki disco polo i gatunków pokrewnych
zdj . ze strony przedszkola
ehhh ;/
ale skoro
Janek taki deklamacją przejęty,
festynem zachwycony,
pogoda taka piękna,
niech już będzie, że "tradycja"...




a po drugie - jak na mnie dość nietypowo - szał zakupów!

Janek od połowy maja co rano dopytuje kiedy zmienię kartkę w kalundarzu i czy już jest czerwiec, bo upatrzył sobie  w sklepie z zabawkami prezent na Dzień Dziecka
a że bywa tam z babcią co jakiś czas, a dzień ów wydaje się wcale nie zbliżać
wymyślił co następuje:
to na Dzień Dziecka kupię ten pociąg otwierany, a na Dzień Mamy tramwaj z pantografem!
dla mamy kupisz na jej święto? to miło...
nie! dla siebie na to święto! 

przynajmniej okazało się, że plan obejmuje skorzystanie z zasobów zgromadzonych w skarbonce, bo i tak sobie pofolgowałam w tym miesiącu...
Czytaj dalej

majowe migawki

żeby mi tak maj nie umknął podobnie jak kwiecień - notuję:

*
<< po (profesjonalnym!) przeglądzie nowego sprzętu...

Janek z trzech kół przesiada się na cztery >>

cudu  nie było - nie wsiadł i nie pojechał
(co sobie jakoś tak oboje z jego ojcem niezależnie i bezpodstawnie wyobrażaliśmy), ale idzie mu coraz lepiej
(babcia kolejny raz wspiera wiarą, spokojem i pomocną dłonią)



*
w lasku wiosna na całego



*
pierwsze szaleństwa w wesołym miasteczku za nami
(Justysia i Janek najchętniej wypróbowaliby wszystkie atrakcje, ale i tak najbardziej szalał Piotruś! nie wiem, czy mogę upubliczniać zdjęcia, więc żałujcie, którzy tego nie widzieliście :P)


*
a góra nowości z biblioteki całymi dniami leży i czeka na wieczory, które już nie tak długie i wcale nie ciemne...


i dobrze! :D  
Czytaj dalej

lepiej dawać, czy dostawać?

sporo przesyłek z nagrodami i prezentami otarło do mnie w ciągu ostatniego roku
wiele dzięki koleżankom-blogerkom - Waszym konkursom i rozdaniom
za wszystkie bardzo dziękuję, bo każda wywołała uśmiech na twarzy

ta, którą dostałam ostatnio zasłużyła jednak na osobny wpis, bo jest po prostu wyjątkowa - ślicznie opakowana, z odręcznym listem i różową bibułką, aż szkoda byłoby otwierać - gdyby nie cenna zawartość :)

Aniu z RAJu ! sprawiłaś nam (bo Janek też się od razu zainteresował - szczególnie kredkami) wspaniałą niespodziankę - niemal tak piękną jak niektóre zdjęcia i wpisy na Twoim blogu :)
specjalne podziękowania kieruję również do Twojego Taty, który pięknie ubiera w słowa, zdawałoby się nieuchwytne, myśli - za tomik i dedykację



a sama w tej chwili z nie mniejszą radością przygotowuję (nieco mniej unikatowe, ale ze względu na książkową zawartość również cenne) koperty dla kilku osób (z losowania Kontrolowana i Melania + obydwoje zgłoszonych dzieci) - mam nadzieję, że Was ucieszą
o adres pytam każdego z osobna via mail - sprawdźcie pocztę!

i, mimo że nie było to warunkiem otrzymania książki, mam nadzieję, że również zdecydujecie się wypuścić jakąś swoją dalej w świat
choćby dla przyjemności dawania :) 
Czytaj dalej

pojechaliśmy :)


wraz ze sporą grupą grudziądzkich rowerzystów świętowaliśmy niedawno (oczywiście aktywnie, czyli na kołach) inaugurację "naszego" odcinka Wiślanej Trasy Rowerowej

Janek na starcie


Czytaj dalej

tydzień bibliotek

8 maja w całym kraju rozpoczął się Tydzień Bibliotek

ironia losu - właśnie w czwartek z załadowaną po brzegi torbą wybraliśmy się z J. oddać nasze (nieco już przetrzymane) lektury i odbiliśmy się od zamkniętych drzwi lokalnej filii :P
pewnie Panie uroczyście Tydzień inaugurowały, bo zamknięte było już o 12...

nie ma tego złego, bo skoro już wyszliśmy z domu, to mimo, że torba ciążyła, zrobiliśmy sobie bliskie spotkanie z wiosną i długi spacer w lasku za szkołą - było pięknie, zielono, pachnąco (pominąwszy masę śmieci na strzelnicy) i niezrozumiale pusto - nie wiem, czemu mamy spacerują z wózkami po osiedlowych chodnikach, zamiast wśród drzew...

w ramach obchodów w tę sobotę wybieraliśmy się z J. na kolejny Bajkowy Poranek
poprzedni - kwietniowy - może nie był porywający (ze względu na sporą ilość zagadek i rysowania, zamiast zapowiadanego czytania, lepiej bawiły się starsze dzieci), ale Janek dał radę spokojnie wytrzymać, zainteresowało go kilka książek i narysował wspaniałego zwierzo-stwora, który je trawę :)


spotkała nas jednak klęska urodzaju i nie wiadomo, czy uda się do biblioteki dotrzeć, bo o tej samej porze odbywa się Inauguracja szlaku rowerowego Wiślana Trasa Rowerowa  i szkoda, żeby nas na niej zabrakło

chyba pogoda będzie miała decydujące znaczenie...


świetnym połączeniem obu pasji zdaje się być rajd rowerowy w ramach akcji "Odjazdowy Bibliotekarz" zaplanowany na 17.05.
może kogoś zachęcę, bo sama na kolejną wolną sobotę w tym miesiącu nie mam już jednak co liczyć :(
Czytaj dalej

rodzinna majówka cz.II

długi weekend z pracującym piątkiem wcale nie jest już taki długi...

ale okazuje się, że nie trzeba koniecznie wyjechać gdzieś bardzo daleko i w całkowitą głuszę, żeby móc cieszyć się piękną majową przyrodą

 

Czytaj dalej

urodziny cioci Oli


Janek, jak myślisz jaką niespodziankę chciałaby ciocia na urodziny?
Na pewno układankę!

no to zrobiliśmy :)

ze szpatułek i wiosennego obrazka 
J. sprawdził - działa! da się układać

a ja* dodatkowo zielone ciasto
- pochwalę się, a co :P
(łatwe jest, a wygląda oryginalnie - przepis stąd)

*oczywiście w biciu piany, kruszeniu i posypywaniu pomagał profesjonalista



i pojechaliśmy

i na razie tyle - huczne majówkowe imprezy zasługują na osobny wpis :)
Czytaj dalej

rodzinna majówka cz.I

 jak zwykle niespodziewanie (już?! znów?!) dookoła rozkwitły bzy, a my przywitaliśmy MAJ


w Święto Pracy skorzystaliśmy z zaproszenia na grilla i mimo niesprzyjającego działkowemu lenistwu wiatru spędziliśmy mile popołudnie na nowej działce wujostwa P. :)

dla Janka największymi atrakcjami były (w kolejności chronologicznej)

podróż "Arrivą PKP" na miejsce

(zdaje się, że tylko dla mnie większą był przejazd z dworca na miejsce autem, dzięki czemu uniknęliśmy deszczowego spaceru - dzięki siostro :P)

spotkanie z nowym mieszkańcem ogrodowego domku - Figlem

ganianie z Justysią między grządkami (i nie tylko między...)
(czekamy na zdjęcia!)

dla mnie - relaks na (wreszcie) otwartej przestrzeni
jutro do pracy, ale aż miło pomyśleć, że przed nami jeszcze wolna sobota i niedziela!
Czytaj dalej