Questy i wyzwania podczas zwiedzania

jak zachęcić dzieci do aktywnego zwiedzania i poznawania świata w podróży?

moim ulubionym sposobem jest stawianie przed nimi wyzwań

często wystarczy zapowiedź otrzymania pieczątki w schronisku, odznaki PTTK za sumę punktów GOT, czy medalu na szczycie, a i sama satysfakcja z pokonywania słabości jest przecież w górskich wędrówkach zawsze bezcenna...
bywa jednak, że potrzeba dodatkowej motywacji 
z pomocą przychodzą wtedy gotowe wyzwania - Questy off- i on-line, mapki z trasami na orientację, książki z zadaniami...

poniżej kilka sprawdzonych przez nas w terenie


- Książeczka GOT PTTK (odznaki i regulaminy >>KLIK<< )

- seria zeszytów "Przyjaciel Parku Narodowego" (dostępna również do wydruku na http://przyjacielparku.pl/)

- seria wydawnicza "Podróżownik..." (>>KLIK<<)
*u nas Świętokrzyskie, Tatry i Pieniny

- Niezbędnik poszukiwacza przygód (>>KLIK<<)
*u nas Chełmno

- Lokalne i okresowe trasy oraz wyzwania, np.:
  - kujawsko-pomorskie Paszporty "Konstelacja dobrych miejsc" (>>KLIK<<)
  - Eskapada z Przewodnikiem (>>KLIK<<)
  - Bydgoszcz, trasy Bydgoskiego Centrum Informacji
*u nas Trasa Nr 1 "Szyfr pana Twardowskiego"
  - Toruń, książeczka "Artur, Natalka i sekrety toruńskiego Dworu Artusa"
  - Śladem izerskich tajemnic - gra terenowa (>>KLIK<<)
* u nas wspomniana tu - klik 

- Questy Wyprawy Odkrywców, z ulotką lub aplikacją z https://questy.org.pl/
* nasze tegoroczne to m.in. "Park dworski hrabiów Wodzickich w Porębie Wielkiej. Poznajemy drzewa" oraz "Grudziądz - powrót do przeszłości"


lista nie jest definitywnie zakończona
c.d.n.
czekamy na Wasze podpowiedzi!
Czytaj dalej

Gorce z dziećmi: Stare Wierchy czy Maciejowa?

z cyklu #góry z dziećmi - c.d. wspomnień beskidzkich (wstęp tu >>KLIK<<)

najlepszy cel górskiej wyprawy z dzieckiem typu S. to oczywiście schronisko - czytaj 'pierogi'/'lody'/'pieczątka'
w Gorcach jest kilka takich opcji!

dzień zapowiadał się piękny (i upalny), więc mieliśmy czas...
wyruszyliśmy z Poręby Górnej (Poręba - Chlipały, końcowy przystanek PKS), gdzie rozpoczyna się żółty szlak i ścieżka przyrodnicza*


mając do wyboru wycieczkę stąd do schroniska Stare Wierchy lub do bacówki na Maciejowej wybraliśmy... wersję dwa w jednym!
nie trzeba jednak decydować już na starcie - najpierw żółty wiedzie po prostu w górę ;)

trasa prowadzi szeroką ścieżką, bezpieczną dla 3-4-latka
po drodze cieszy szum strumyka, motyle polany i widoki na Beskid Wyspowy (za plecami) = nie idzie się źle

Schronisko Stare Wierchy nie jest samo w sobie najgorszym celem
dzieciom podobała się duża polana wokół i leżaki, 'ruskie' smakowały 
tylko "po widok" trzeba przejść się jeszcze kawałek dalej


na tym można by było wyprawę zakończyć, wracając znów szlakiem żółtym lub, dla odmiany, fragmentem ścieżki przyrodniczej Wokół doliny Poręby z zielonymi znakami
mając jednak na rozdrożu żółty/czerwony jeszcze zapas sił i czasu do zachodu słońca (czerwiec <3 ), WARTO ruszyć granią w kierunku Maciejowej


dla małych nóżek to duże wyzwanie, ale przecież "po płaskim" dadzą radę! 
czerwony szlak w dużej części ocienia las, co akurat w naszym przypadku (w południe 35 st. C w słońcu), stanowiło istotny plus

bacówka rekompensuje wysiłek swoim klimatem, otoczeniem i widokami


chłopcy polecają pierogi z jagodami, 
mama panoramę z tarasu
jeśli tylko dysponuje się obiektywem choć trochę lepszym niż telefoniczny, można pstryknąć piękne fotki z widokiem na Tatry...
a w przeciwnym razie zachować go sobie pod powiekami ;)

powrót przez Jaśliska to idealne zakończenie wycieczki 
leśna część szlaku (zielony) się nie dłuży, bo spada dość intensywnie w dół, zaś fragment przez polany i przysiółki jest po prostu piękny krajobrazowo


pełna trasa to ok. 19 GOT
dla jeszcze-nawet-nie czterolatka, spory wyczyn 
[S. na Maciejowej uciął sobie regeneracyjną drzemkę, a fragment asfaltowy przebył na barana, wieczorem miał jednak oczywiście jeszcze siłę na szaleństwa przy tężni w parku ;) **]
dla starszych - bardzo przyjemna pętelka

polecamy!


__
* znakowanie na starcie nie jest idealne - by uniknąć niepewności na początku trasy, można zerknąć na blog Trasa dla bobasa >>KLIK<< po szczegółowe wyjaśnienie, które oszczędzi stresu :)

** tężnia solankowa w Porębie >>KLIK<< szczegóły wkrótce ;) 
Czytaj dalej

wakacyjny Sen

dziś będzie krótko

przecież i tak WSZYSCY znają tę czerwoną rybę z karty i pudełka ;)

gra "Sen", 

której to flagowa, lecz nie jedyna tak piękna ilustracja, od kilku lat wkrada się (skutecznie!) do świadomości (i w łaski) graczy
a w zasadzie, przez wzgląd na mało skomplikowane zasady i przyciągającą uwagę formę, ich całych rodzin, uczniów, towarzyszy podróży, przyjaciół i znajomych...

nam towarzyszyła w tym roku przez całe wakacje i łączyła przy stole trzy pokolenia :)


"od pierwszego wejrzenia" ciekawość budzą niesamowite grafiki na ponadprzeciętnego rozmiaru kartach
oraz zapowiedź pięknej przygody w świecie sennych marzeń

Gracze wybierają się w podróż do świata ze snów.
Czekają na nich niezwykłe krainy: niektóre jak z bajki, inne z kolei mroczne i pełne kruków.
Podglądaj i przejmuj sny rywali.
Celem gry jest stworzenie snu z jak najmniejszą liczbą kruków.


zasady nie są skomplikowane
 
każdy gracz (od 2 do 5) otrzymuje 4 karty, które umieszcza zakryte przed sobą - to cztery krainy jego tajemniczego 'snu'
na starcie podgląda - i stara się zapamiętać - dwie z nich 

obrazy na kartach przedstawiają mniej i bardziej pogodne krajobrazy, opisane punktacją od o 0 do 9 (liczoną w 'krukach')
celem gracza jest zgromadzić przed sobą najjaśniejsze z nich, a tym samym minimalną liczbę kruków
podczas rozgrywki kolejno dobieramy karty i decydujemy o ewentualnej wymianie na nie tych posiadanych - czasami świadomie, często na chybił-trafił

dodatkowe opisy na kartach pozwalają okazjonalnie "pomieszać" w kartach konkurentów, czasem ktoś przypadkiem wyrzuci niezłą kartę, którą następny w kolejności może podjąć, lecz poza tym interakcja jest raczej nikła...

runda kończy się, gdy ktoś zamiast dobierania karty decyduje się na pobudkę, tj. odkrycie kart
jeśli "budzący" ma na swoich najmniejszą liczbę kruków-punktów - wygrywa (otrzymuje 0pkt.), 
jeśli nie, dostaje karne punkty; pozostali zapisują ile kruków uzbierali
rozgrywamy kilka/kilkanaście tur, aż ktoś uzbiera łącznie ponad 100 punktów
wygrywa ten, kto ma wówczas najniższy wynik


obytym z grą instrukcja proponuje dodatkowe warianty, oparte na niewielkich modyfikacjach punktacji
stanowią one ciekawe wyzwanie szczególnie dla graczy lubiących większą dawkę ryzyka premiowane jest np. zebranie najwyżej punktowanych kart, ale tylko jeśli uda się zgromadzić pełen komplet, w przeciwnym razie można sporo stracić...

dla prawdziwych fanów wydano już także drugą wersję - Jubileuszową >>KLIK<< - z kolejnym zestawem równie pięknych, choć zupełnie nie "cukierkowych" kart oraz minidodatek
wszystkie można ze sobą połączyć i zagrać w alternatywną opcję - długi sen!


w moim odczuciu największą wartością tej karcianki jest minimalny próg wejścia i potencjał integracyjny
muszę jednak przyznać, że sama mechanika, choć przypomina memo z dużym marginesem losowości, też coś w sobie ma...

jak ogromną zaletą (a może i kluczem do popularności?) jest oprawa artystyczna gry - każdy widzi!
wszystkim zachwycającym się malarskimi ilustracjami do "Dixita" pozostaje rzec "cudze chwalicie, swego nie znacie" i polecić głębszą analizę sennych wyobrażeń Marcina Minora 
i/lub innych obrazów z jego bogatego portfolio*
bardzo polecam!



__
* wernisaż prac pana Marcina w dużym formacie, wspólne granie i "nocne rozmowy" to także jedna z naszych tegorocznych wakacyjnych przygód ze "Snem" w tle
choć podziwiam kunszt autora, jego "obrazki" zawsze wzbudzały spory niepokój...
teraz chyba nieco inaczej na nie patrzę - a na "...Zośkę" to już w ogóle, wyłącznie z sentymentem :D
M.M. to bardzo pracowity i otwarty człowiek, a Minorowie - przemiła rodzina <3
dziękujemy za spotkanie i liczymy na kolejne! 

__
za własny egzemplarz "Snu" dziękuję przyjaciołom,
wersję jubileuszową, podarowaną przez NK Klubowi Gier Planszowych Seniora, można znaleźć w Bibliotece Miejskiej F1 w Grudziądzu

Czytaj dalej