Przygody z książką V - z książką w przedszkolu

od dawna marzyło mi się, żeby usiąść wśród gromadki dzieci z książką
- z dwójką, czy trójką czyta mi się zawsze super, ale kilkanaścioro to dopiero wyzwanie :D

jak wiadomo chcieć to móc,
więc
po kilkumiesięcznym zbieraniu się na odwagę i zeszłorocznych wstępnych rozmowach z przedszkolną wychowawczynią Janka, jesienią zwróciłam się z oficjalną prośbą do opiekuna grupy oraz dyrekcji i zostałam "bajarką" Biedronek :)

za nami już dwa spotkania - jutro kolejne! - myślę więc, że to dobra pora, żeby się podzielić doświadczeniem i poprosić o rady, podpowiedzi, propozycje kolejnych lektur...


nie bardzo wiedząc jak zacząć i zainteresować czytaniem większą grupę maluchów, ucieszyłam się niezmiernie, gdy w pierwszej odsłonie "Przygód z książką" znalazłam podpowiedź w postaci wpisu  na blogu książkowe zabawy (na razie inspirowałam się formą zajęć, ale o samym Kreciku jako ich bohaterze też na pewno pomyślę!)

plan (konspekt, który przygotowałam) był taki:






jak to z planami bywa - nie wszystko się udało, wielu problemów się nie spodziewałam, ale też niektóre reakcje i zachowania dzieci pozytywnie mnie zaskoczyły

ad I
przede wszystkim - mimo, że "Przygody kota Filemona" są super i w domu Janek słuchał spokojnie i z zaciekawieniem wszystkich rozdziałów (nawet kilku pod rząd!) opowiadanie wybrane przeze mnie "na pierwszy ogień" okazało się nieco za długie
mimo, że modulowałam głos udając Bonifacego (dość trudna sprawa, kiedy trema ściska za gardło :P), pokazywałam ilustracje i starałam się nawiązać ze słuchaczami kontakt wzrokowy, kilkoro dzieci w pewnej chwili zupełnie straciło zainteresowanie i zaczęło jakieś przepychanki za plecami skupionej części grupy
sytuację nieco poprawiła spontanicznie wymyślona przerwa na udawanie kotków,
ale pod koniec, gdy niemal każdy z kilkunastu czterolatków próbował niepostrzeżenie przesunąć się jak najbliżej książki i czułam, że za chwilę cała grupa (dosłownie) wejdzie mi na głowę, niezbędna okazała się  interwencja pani Moniki
"cisza, krok do tyłu i siedzieć grzecznie!" działa cuda... (i chyba tylko w moim odczuciu nieco zepsuło atmosferę obcowania z lekturą - dzieci widać przyzwyczajone) 

nieźle udała się krótka rozmowa o treści i jesiennych owocach i warzywach 
(pokazywałam min. obrazki z kolorowanki Angielski dla dzieci Ćwiczenia jesień - pisałam o niej TU, a maluchy chętnie zgadywały co to jest?)

słoiczki z przetworami wyszły wspaniale!


pomysł z wykorzystaniem szablonów niemal zakończył się katastrofą, bo przyniosłam tylko kilka dla wzbudzenia zainteresowania rysowaniem, a szybko okazało się, że każdy chce mieć swój... ale znów interwencja pani i podrzucenie dzieciom większej ilości szablonów z owocami - ile jeszcze tajemnic kryje przedszkolna szafa? :) - uratowała sytuację


adIII
nauczona doświadczeniem na kolejne spotkanie zabrałam krótszą, bardziej kolorową i ogólnie znaną jako "lubiana przez dzieci" opowiastkę z serii o Elmerze
mimo, że sama widzę kilka wad w książeczce "Elmer i nieznajomy" (pisałam TU) postanowiłam zaufać gustowi Janka :)
pomysł okazał się niezły - Biedronki chętnie opowiadały co wiedzą o słoniach, a gdy pokazałam, że będę czytać o wyjątkowym - kraciastym! - zaciekawione umilkły i spokojnie słuchały
jeden z chłopców nawet sam dopowiedział puentę historii, pod koniec której wszyscy są już... przyjaciółmi! :D 

przygotowanie własnego Elmera z pospiesznie pokratkowanych kartek A4 spotkało się z nie mniejszym entuzjazmem - miło było patrzeć na maluchy starannie dobierające kolory kredek do wypełnienia kolejnych kratek i ich zaskoczenie, kiedy dzięki dwóm cięciom i odrobinie kleju ze zwykłej kartki powstawał słoń :)
(przy okazji mogłam obserwować całe spektrum możliwych technik kolorowania - coś wspaniałego! elaborat można by napisać!)

kilka słoników udało się uwiecznić:

  

z różnych przyczyn jesienią byłam u Biedronek tylko dwa razy i musiałam odpuścić sobie "Opowiastki dla małych uszu" oraz "Opowiadania dla przedszkolaków" i wierszyki Brzechwy (na razie! na pewno do nich wrócę, bo książeczki są tego wart, a przyjemność z pracy z maluchami - wyjątkowa!)

na jutrzejsze spotkanie zabiorę krótkie kartonowe książeczki o Bożym Narodzeniu i Świętym Mikołaju (w tym dwie "przetestowane na maluchach" przez panią Hanię z naszej biblioteki podczas mikołajkowego Bajkowego Poranka
dodatkowych zadań nie planuję, bo w adwencie i tak dzieci mają ich cała masę na co dzień :)


a co w nowym roku?


nadal będę czytać i ja!

/o moich poglądach na temat "wychowania przez czytanie" pisałam więcej TU/





pytanie tylko co?
każda rada się przyda!


w poszukiwaniu inspiracji przeglądam wpisy w ramach projektu

Print

i liczę na Wasze podpowiedzi...

proszę podzielcie się swoimi doświadczeniami z czytaniem maluchom, zaproponujcie ciekawe, wartościowe książeczki i swoje sposoby na zainteresowanie pełnych energii, nie zawsze skupionych czteroletnich czytelników - będę wdzięczna, a w efekcie kilkanaście Biedronek "zaczytanych" i szczęśliwych :D


14 komentarzy :

  1. Świetny pomysł. Może tez zacznę czytać w przedszkolu u córki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję pomysłu! A jeszcze bardziej - odwagi :) Jeśli chodzi o pomysły na kolejne spotkania, warto zwrócić uwagę na polskie baśnie i legendy (pięknie wydaje je np. Jedność), książki Renaty Piątkowskiej oraz Grzegorza Kasdepke - oni tworzą dla przedszkolaków :) U nas sprawdzają się również bajki z serii "Poczytaj mi, mamo" - np. "Agnieszka opowiada bajkę" (czyli o tym, jak kotek szukał swojej mamusi). Może sprawdziłyby się również wierszyki - nawet te klasyczne? Np. do "Rzepki" można zaangażować dzieci, które pewnie chętnie będą powtarzały niektóre

    OdpowiedzUsuń
  3. fragmenty. A "Na straganie" to znakomity wstęp do rozmowy o zdrowym odżywianiu ;) Z pewnością klasyka warta jest pamiętania :) Serdecznie pozdrawiam! Powodzenia na kolejnych spotkaniach z dziećmi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za rady!
      O Brzechwie i Elizie Piotrowskiej już myślałam (na razie wybrałam zestaw IV, ale na pewno na tym się nie skończy!), Janek lubi Kasdepke, więc może też kiedyś.. a opowieść o kotku, jak wiele z serii "Poczytaj mi, mamo" pamiętam z dzieciństwa - ten zbiór to może być strzał w dziesiątkę :)

      Usuń
  4. Ponoć najtrudniejszy pierwszy krok... Z każdym kolejnym spotkaniem będzie coraz lepiej... Powodzenia :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podziwiam za odwagę, ja mam zawsze problem z opowieściami przy dużej grupie dzieci :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Brawo za pomysłowość! Byłaś świetnie przygotowana i wybrałaś atrakcyjne tematy. Nic więc dziwnego, że dzieciom się tak podobało. oby tak dalej. ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie! Z innych książek, które nam się sprawdziły, a na które na blogu się nie natknęłam (a jest on spora dawką inspiracji nei tylko czytelniczej!: Mój przyjaciel Szymon, K. Crowther (nienahalnie moralizatorska), Jeżyk wyrusza w świat U. Stark (z Ikei), ( zabawy w dopasowywanie tropów zwierząt- są takie obrazki w książeczce, zwyczaje zwierząt typu zimowanie, pokarmy zwierząt itp), Jabłonka Eli (pory roku, owoce itp) z innych do których nie wiem jakie zabawy by wymyślać, ale nie jestem w tym mocna: Czy znasz Pippi Pończoszankę (wersja z zakamarkow ma skrócony tekst w porównaniu z oryginałem i dużo obrazków), nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham S Mc Bratney, Yeti E. Susso (na czasie bo zimowa)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Jabłonkę" już mamy - faktycznie jest świetna, o Starku dużo dobrego słyszalam...
      Dzięki za podpowiedzi!
      Miło, że się odezwałaś :D

      Usuń
  8. Pomysł rewelacja, myślę, że realizacja również.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo profesjonalnie podeszłaś do tematu. Nie tylko czytanie, ale i warsztaty!

    OdpowiedzUsuń
  10. Gratuluję!! :) Świetnie, że podzieliłaś się z nami tym doświadczeniem w "Przygodach" :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie kojarzę, jakie bajki byłyby odpowiednie, ale z chęcią poczytam, co zaprezentowałaś na kolejnym spotkaniu.
    P.

    OdpowiedzUsuń