zachęcona przez Humę zdecydowałam się umacniać więź z J. według planu,
który w listopadzie powiesiłam zamiast kalendarza na lodówce :P
sama idea wydała mi się bliska, jednak nie przewidziałam, że po pierwsze pewne poczucie wtłoczenia w schemat, a po drugie brak czasu co drugi dzień, bardzo utrudni realizację wszystkich założeń...
niemniej dzięki części z podpowiedzi udało się nam przeprowadzić zupełnie nowe zabawy, a i tata Janka pogłębił związek z synkiem - czyli dobrze, ze dołączyliśmy!
poniżej podsumowuję krótko
co nam się udało:
Jako że 1.11 nie sprzyjał harcom, nie bawiliśmy się imionami (1), ale spokojnie porozmawialiśmy sobie o imionach i tradycji rodzinnej - można o tym przeczytać TU.
Przejrzeliśmy razem książeczkę, którą Janek dostał od babci, gdy się urodził, wytłumaczyłam jak zbudowane jest drzewo - nie do końca genealogiczne z pierwszych stron i wpadliśmy na pomysł stworzenia wyjątkowego obrazu-drzewa naszej rodziny (2) - powstało dopiero pod koniec listopada przy okazji urodzinowych tańców hulańców (29) i uroczystego posiłku (30), ale na pewno zostanie z nami na dłużej, bo jest SUPER! (można zobaczyć TU)
Namalowaliśmy dłońmi (4) piękny obraz (26)
Wróciliśmy do ulubionych płyt i starałam się przekonać Janka do ilustrowania ruchem muzyki (6).
Jak wyszło wolę zmilczeć :P
Niemniej nawet podobnym jak nasze naszym (swobodnym...) podejściu do dostosowywania ruchu do rytmu i melodii, dużo dobrej zabawy gwarantują na przykład "Zabawy przy muzyce", którą to książeczkę z płytą niniejszym polecam opiekunom przedszkolaków.
Janak uwielbia "Przeboje w rajtuzach" i "Piosenki dla dzieci". Śpiewa! (17)
Jazzoclasski uwielbiam ja - słucham :)
Zrobiliśmy kolekcje przedmiotów w kilku ulubionych kolorach (22)
Skromne, z powodu średniego zainteresowania J. :)
Upiekliśmy ciasteczka (9)
wg przepisu:
225g mąki
150 g masła
75 g cukru pudru
1 żółtko
sól, aromat, do jednej części kakao
1 godz. w lodówce
12 min. w piekarniku 200 stopni
wyszły kruchutkie!
Na każdej kolejnej napisałam wyraźnie jedno słowo - lokalizację kolejnej (MIŚ, STÓŁ, KANAPA itd) i poukrywałam w odpowiednich miejscach. W ostatniej lokalizacji ukryłam niespodziankę (słodką witaminkę).
Co ciekawe J&J, omc czterolatki, dały się łatwo wciągnąć w ideę podchodów i zgodnie się bawiły - Jane czytał, a Justysia natychmiast znajdowała kolejną - w zasadzie to byli rozczarowani jak w końcu znaleźli cel :)
Odszukałam nasze dawno wydrukowane wierszyki-masażyki (16)
i bawiliśmy się jak w pierwszych latach życia Janka.
Podobało mu się tak samo jak wówczas, a teraz dodatkowo zrozumiał treść!
Myślę, że zawsze znajdzie sobie coś do roboty znając tekst "Co można robić nudząc się" :)
(nie znalazłam niestety pliku źródłowego wydruków, ale widziałam na chomikuj.pl sporo podobnych dokumentów pod hasłem wierszyki masażyki - warto poszperać, albo może kupić książeczkę M. Bogdanowicz, albo B. Kołodziejskiego)
Skakaliśmy! (15)
Oczywiście (codziennie) razem czytaliśmy, ale dodatkowo...
w ramach książkowania (7) możemy chyba zaliczyć" fakt, że właśnie w listopadzie odkryłam ciekawe zastosowanie dla tabletu i pozwoliłam Jankowi spędzić kilka wieczorów nad aplikacjami książkowymi i audiobookami (więcej napisałam TU)
oraz miało miejsce moje pierwsze książkowe spotkanie z przedszkolakami
Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie rodzinne (23) we trójkę
- na wspólnym spacerze (5) w nowe miejsce (10) :P
11 listopada mówiliśmy o (i budowaliśmy w) barwach narodowych (11)
Leżeliśmy na podłodze (21).
Akurat 21.11. tata leżał z Jankiem, ale nie pstryknął fotki, bo podobno z całych sił skupiał się na tym, żeby nie zamknąć oczu i nie odpłynąć :P
Zrobiliśmy za to w listopadzie inne piękne zdjęcie "podłogowe"...
Zrobiliśmy teatrzyk (18).
Chłopcy zbudowali namiot (19).
Bawiliśmy się chusteczkami ćwicząc stopy ("podpada" pod 8 i 28?)
Co jakiś czas przypominam sobie o takich zabawach - w grę wchodzi też podnoszenie paluszkami małych zabawek, turlanie kasztanów, chodzenie na piętach, palcach i krawędziach stóp - i ćwiczymy Jankowe stópki przejawiające kilka nieciekawych cech - może dzięki temu uda się uniknąć niechcianych skutków płaskostopia...
ale stopy tak po prostu też co jakiś czas malujemy i odbijamy, odrysowujemy, łaskoczemy i całujemy - generalnie bardzo ważna część ciała :)
Bawiliśmy się w ciemności (25)
- dwa słowa TU
i mimo, że nie udało się na przykład spędzić całego dnia w piżamach i pstrykać fotek co godzinę (jakoś mi to wcale nie jest bliskie, więc jak miałoby nas zbliżyć nawzajem?) ani napisać do siebie listów (tu żałuję - nadrobimy!),
to zdecydowanie cała akcja uprzyjemniła nam długie szare wieczory i przypomniała o tym jak ważne jest przytulanie (3), robienie śmiesznych min (12) i turlanki! (27)
dlatego
dziękujemy za inspirację!
a wszystkim, którzy nabrali ochoty na codzienne zadania mogę polecić nowy pomysł Humy
Wzruszyłam się czytając Waszą relację... dziękuję za Wasz piękny udział :)
OdpowiedzUsuńTeż miałam chętkę na ten projekt ale wiedziałam że nie zrealizujemy z Córcią nawet połowy... Teraz jak czytam Twój post to ciut żałuje ;-)
OdpowiedzUsuńPs. Widać że fajnie się przy tym bawiliście :-)
najważniejsza była wspólna zabawa!
UsuńMusimy wypróbować przepis na ciasteczka, a serce z książek prezentuje się cudownie.
OdpowiedzUsuńP.