jednak nie odpuściłam przedszkolakom i ostatnie przedświąteczne czytanie nie obyło się bez zadania...
a wszystko przez autorkę bloga Zabawy z N.!
ale po kolei
tym razem do przedszkola wzięłam krótkie całokartonowe książeczki o Świętach:
"Święty Mikołaj", "Podróż Świętego Mikołaja", "Kulig" i "Boże Narodzenie"
miały być mało wymagającą lekturą i pretekstem do rozmowy
okazało się, że ostatnie dwie (niestety) traktują o sprawach zupełnie dla maluchów nieoczywistych...
zaczęłam spotkanie od pytania z czym kojarzą się naszym czterolatkom nadchodzące Święta, co to będzie w tę Wigilię i Boże Narodzenie?
i nie zdziwiłam się słysząc takie odpowiedzi jak: choinka, Mikołaj, dostawanie prezentów
trochę zaskoczyło mnie jednak, że dalsze drążenie tematu (i co jeszcze?) dało jednie takie odpowiedzi jak śnieg i sanki :(
jakoś nikomu do głowy nie przyszło wspomnieć o narodzinach Jezuska, szopce, nawet rodzinnej kolacji wigilijnej, kolędach, wzajemnym obdarowywaniu...
cóż nie ma co winić samych Biedronek, ale zdaje się, ze nie najlepiej to świadczy o nas jako dorosłych
zdaje się, że czasem rodzice zbyt zajęci są w grudniu "straszeniem" Mikołajem ("bądź grzeczny, Mikołaj wszystko widzi! bo nie będzie prezentów!"), żeby chociaż próbować budzić ducha Bożego Narodzenia
sami pozwalamy, żeby komercyjny wizerunek Świąt stał się oczywisty dla naszych maluchów :(
czułam się trochę jak kosmitka czytając o tym jak anioł zwiastował Maryji, a potem z Józefem poszła do Betlejem i gdy nie było miejsca w gospodzie urodziła Syna wśród pasterzy - wyraz bezbrzeżnego niedowierzania na małych buziach - bezcenne! nie wierzę, że nikt nie pójdzie z nimi zobaczyć stajenki, po prostu w ich świadomości zupełnie nie było połączenia między Bożym Narodzeniem (choinka! Mikołaj!) a tymi faktami
chyba dobrze się złożyło, że dzień przed "czytaniem" trafiłam wpis kartka świąteczna dla dzieci z Azji i zdecydowałam się jednak poprosić dzieciaki o zrobienie w tym przedświątecznym okresie czegoś od siebie, zamiast tylko oczekiwać na podarunki
nie opowiadałam szczegółowo o akcji, ale wspomniałam, że Święta to taki czas radości, które każde z nich będzie spędzać z rodziną i wszyscy będą się do siebie uśmiechać,
ale nie wszystkie dzieci są w tym czasie szczęśliwe - na przykład takie chore (o braku rodziców nie odważyłam się na razie wspomnieć, ale to według mnie nieszkodliwe przemilczenie)
poprosiłam, żeby narysowały (na kartkach wielkości pocztówki) obrazki, które sprawią, że na twarzach tych smutnych dzieci pojawi się uśmiech - najlepiej coś ładnego, co je same najbardziej cieszy i poprawia humor
i powstały:
dołączyłam tradycyjną kartkę świąteczno-noworoczną i wysłałam dziś do Safe Haven Orphanage w Tajlandii :)
mimo pewnego dylematu - kartki? bardziej przydałyby się mleko i miseczka ryżu! - uznałam, że warto dołączyć do akcji - pokazać naszym maluchom, że mogą coś zrobić dla innych i same zostać "Mikołajami", a tamtym azjatyckim dzieciom, że ktoś o nich myśli
wszak "nie samym chlebem żyje człowiek"!
co oczywiście nie wyklucza dodatkowej pomocy finansowej - na stronie sierocińca można dokonywać wpłat albo kupić ręcznie robione torebki, czy szale
i tak, wiem, u nas też są potrzebujące dzieci, ale świeżo po lekturze "W Azji" Terzaniego uważam, że jest to zupełnie inna skala problemów...
P.S. w przekonaniu, że dobrze zrobiłam wysyłając list utwierdziła mnie dzisiejsza niespodzianka znaleziona we własnej skrzynce pocztowej:
tradycyjna koperta z kartką, w której wykonanie włożono wysiłek i serce cieszą OGROMNIE! :)
Moniko, Kiniu, Błażeju - dziękujemy!
Śliczne kartki wyszły, sama się do nich uśmiechnęłam.
OdpowiedzUsuńPo swojej Córci wiem że jak była młodsza to Święta też głównie kojarzyły się jej z choinką i Mikołajem... Ale podejmujemy co roku różne działania z tym tematem związane i teraz jako 6 latka ma do powiedzenia znacznie więcej ;-)
OdpowiedzUsuńno właśnie - trzeba rozmawiać, pokazywać, tłumaczyć!
Usuńz drugiej strony może czterolatkom powinnam jednak odpuścić... tylko kiedy miałby być ten lepszy czas na "odkomercjalizowane", niematerialistyczne postrzeganie świata jeśli nie magiczne lata wczesnego dzieciństwa?
a tu tylko prezenty, prezenty... nieco mnie ta (również Jankowa) postawa zasmuciła
Czasem warto zrobić coś dla innych, śliczne kartki.
OdpowiedzUsuńP.