w tym roku w październiku przeważają tematy książkowo-liściowe :)
znów kilka słów na ten pierwszy:
zachęceni przez mamę Ewki z chętnie podczytywanego bloga otymze.pl zbudowaliśmy z Jankiem wieżę przyłączając się do akcji tworzenia "miasta książek"
postępy i zasięg akcji - który napawa optymizmem, bo widać, ze dzieci w wielu domach dorastają w kontakcie z książkami, a często są to naprawdę wartościowe pozycje - można podziwiać TU
każdy może się też jeszcze przyłączyć!
a fotografię naszej wieży (nie pełnej, ale i tak bardzo barwnej i pełnej ciekawych propozycji na długie wieczory) wklejam też w Jankowej biblioteczce i zamierzam raz na jakiś czas aktualizować
przy okazji sfotografowałam swoją mamusiową wieżyczkę - skromny zbiór pozycji "mamodokształcających" powoli powiększany od samego początku odnajdywania się i doskonalenia w nowej roli :)
na zdjęciu nieobecne są liczne książki o zbliżonej tematyce - min. Sunderland (pdf), Juula, Bettelheima, Furman, Murphy Paul - pożyczone (w świat) lub wypożyczone (= przeczytane i oddane, których kupować nie zamierzam - myślę, że wystarczy przeczytać raz) - do tych ze zdjęcia wracam co jakiś czas w miarę potrzeb i możliwości - pisałam o niektórych co nieco tu
na szczycie stosiku najnowsza - "Wychowanie przez czytanie" - książka o "oczywistych oczywistościach" :)
cieszę się, że dołączyła do mojej biblioteczki, bo to w dużej części zapisana i wydana drukiem moja filozofia dotycząca roli obecności książki w życiu człowieka -
obecności KONIECZNEJ dla życia pełnego, bogatego i... po prostu łatwiejszego
autorki (czasem nieco się powtarzając i cytując wielokrotnie jedynie kilka źródeł, ale jednak sympatycznie i przystępny sposób argumentując swoje przekonania) zachęcają do głośnego czytania dzieciom od najmłodszych lat (właściwie od urodzenia, a nawet wcześniej) - nie tylko dla obupólnej przyjemności (choć dla mnie jest ona kluczowa), ale przede wszystkim po to, żeby przez zaniechanie nie odbierać dziecku możliwości rozwijania mózgu (a przy okazji więzi z rodzicem) podczas regularnych sesji z głośno czytaną książką
no cóż, mam nadzieję, że trafi również do rodziców, którzy potrzebują takiej zachęty...
nie znam innej równie wartościowej, pięknej, a przy tym tak prostej i skutecznej metody rozwijania kompetencji, wrażliwości, pamięci, koncentracji, komunikacji (i wielu innych skrupulatnie wymienionych w książce cech i umiejętności) dziecka jak czytanie mu
nie wyobrażam sobie własnego życia bez codziennej porcji liter, które otwierają nieznane dotąd światy - czasem te nieosiągalne inaczej znajdujące się li tylko za wrotami wyobraźni, często inne - nie tak znów odległe (ale wymagające dłuuugiego urlopu i sporych nakładów na podróże), które otwierają przede mną relacje podróżników, rzadziej (ostatnio zdecydowanie zbyt rzadko..) - praktycznie niemożliwy do ogarnięcia świat nauki, w którym tyle jeszcze ciągle do zrozumienia i odkrycia
nie chcę, żeby mój synek otoczony zewsząd przez nowoczesne technologie - komputery, telewizory, smartfony (a kto wie przez co jeszcze za parę kolejnych lat) - sam nie poznał tej magii
za to zależy mi, żeby jak najpełniej wykorzystywał możliwości swojego umysłu, uczył się skupiania uwagi i cierpliwości, ćwiczył wyobraźnię, lubił zdobywać wiedzę...
dlatego czytam Jankowi - głośno, z pozytywnym nastawieniem, ciekawe i/lub wartościowe książki - często i z wielką przyjemnością (a od jakiegoś czasu regularnie) - co najmniej 20 minut dziennie - CODZIENNIE
i takie hasło Fundacji stworzonej przez jedną z autorek opisywanej książki, jak wierzę, z potrzeby serca (i rozumu) całym swoim sercem (i rozumem :P) popieram
właściwie, biorąc pod uwagę, że bardzo dużo czytają też Jankowi babcia i dziadek, którzy kilkadziesiąt lat temu tak samo czytali mi, taki sposób spędzania czasu jest dla nas całkowicie naturalny
jednak wszystkim nie przekonanym do głośnego czytania polecam lekturę "Wychowania przez czytanie", albo chociaż krótki film "Jak kochać dziecko" i wizytę na stronie www.cpcd.pl
jeśli dzięki mojej zachęcie chociaż jedno dziecko zyska bezcenne chwile z czytającym rodzicem to warto się było tak rozpisać :P
- jak dumne ze swojego dzieła - cieszącej się wielką popularnością akcji muszą być autorki, nawet sobie nie wyobrażam - gratuluję i podziwiam :)
książkę dostałam od autorki bloga ksiazkapsychologiczna.blogspot.com
- dziękuję! -
za wypowiedź dot. obecności książek w naszym mamojankowo-jankowm życiu w odpowiedzi na zachętę: " Napiszcie w komentarzach o waszych doświadczeniach
czytania dzieciom: czy czytacie, czy macie jakieś swoje rytuały czytania i
przede wszystkim co czytacie."
poniżej wklejam swoją "zwycięską" odpowiedź na wszelki wypadek, jakby tam zginęła - bo tu też się rozpisałam :P
Czytamy!
Sama czytam od kiedy pamiętam, wiec oczywiste jest że jako mama zaczęłam czytać o dzieciach i dziecku.
Mój
Jane ma niecałe 3 lata i otoczony czytaniem jest do tego stopnia, ze
sam już czyta (literuje i składa proste wyrazy - dość, żeby przeczytać
wspólnie "Psotnego Franka" z serii "Czytam sobie" albo książeczki "To ja
Ci mamo poczytam" - mama dumna, ale co najważniejsze synuś nad książką
też szczęśliwy;).
A czytam mu i z nim chętnie i dużo. Mieliśmy
smutny bezksiążkowy okres gdy podczas karmienia na tyle rozpraszał go
odgłos przewracanych stron, że musiałam na parę miesięcy mocno hamować
się w zapędach przedwczesnego wprowadzenia czytania na głos i sama
ograniczyć swoje lektury, ale od kiedy zainteresował się książeczkami
kartonowymi - lawina ruszyła :) Mama "molica", ciocia bibliotekarka,
babcia nauczycielka - wszystkie staramy się dostarczać małemu regularnie
pożywkę dla wyobraźni. Ale najważniejsze, że spędzamy nad książką czas
wspólnie - komentujemy ilustracje, zastanawiamy się nad motywacją
bohaterów, tworzymy własne dalsze ciągi...
Z serii książek bez słów,
które potrafią zbudować niesamowite porozumienie najważniejszą jest dla
nas "Lato na ulicy Czereśniowej" - również inne z tej serii dla smyków
<3 lat bardzo polecam! Poza tym świetnie bawiliśmy się też przy
oszczędnej w słowa "Jest tam kto?"
Początkowo sama zarządzałam czas
na wyciszenie i czytanie, teraz ku mojej radości to Janek przychodzi z
książką i prosi, żebyśmy razem poczytali :) Częściowo listę lektur
mojego malucha można podejrzeć tu:
http://mamajanka.blogspot.com/p/jankowa-biblioteczka.html
Na razie
pod względem stymulacji prawidłowego rozwoju psychologicznego nie jest
chyba imponująca (chociaż tu ważną pozycją może być "Piękna i mądra
bajka o troskach zająca Grajka" o przyjaźni i współpracy, a w kwestii
utrwalania pozytywnych zachowań książki G. Kasdepke - min. "Ostrożnie"
(czytane już) i "Bon czy ton.." (za jakiś czas), może "Zimowa noc" - w
podtekście o tym, że dobro do nas wraca...)
Nie czytamy przed snem,
bo (podobnie jak u mnie) pora zamknięcia oczu może odsuwać się wówczas w
nieskończoność, ale za to czytamy:
- zaraz po przebudzeniu
(najczęściej wierszyki dla dzieci - Brzechwy, Tuwima - w małych
książeczkach, bo te najłatwiej J. przynieść do łóżka:)
- w podróży i
przed podróżą (tu bardzo polecam np "Jadę tramwajem i Poznań poznaję", a
w Beskidzie Śląskim "Przygody Kacperka..")
- po obiedzie (zamiast drzemki, ale na spokojnie - żeby się ułożyło - na przykład "O Doboszu..")
-
w przerwie w zabawie i w razie jakichkolwiek pytań (głównie o pojazdach
encyklopedie typu "Fantastyczny świat maszyn", "Ciekawe dlaczego..."
ewentualnie "Ekspres polarny", albo zależnie od chwilowej fascynacji - o
zwierzętach, roślinach, geografii)
A przede wszystkim czytamy przytuleni - oby jak najdłużej :)
Pięknie napisane. My też z tych czytających. Stasiowi czytałam od samego początku, do tej pory lubi pierwszą swoją książeczkę. To urocze i rozczula mnie jak małe dziecko zdejmuje z półki książkę i taszczy ją ze słowami: czytamy. Czytamy więc rano zaraz po obudzeniu, czasem zabieramy książkę na spacer i czytamy na ławce pod drzewem. Po obiedzie Staś lubi ułożyć się wygodnie obok mnie i czytamy. Czytamy też obowiązkowo do poduszki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy Janka i jego Mamę
Każda wolna chwila jest dobra na spotkanie z książką!
UsuńTeż się do siebie uśmiecham, kiedy Janek sam proponuje - poczytajmy to!
A że "z czytających" wiedziałam od pierwszej wizyty u Was na blogu
i między innymi dlatego chętnie zaglądam :)
U nas też czytanie jest ważnym elementem każdego dnia :) Wiki ma swoje ulubione książeczki, z którymi nawet do żłobka chodzi, bo ciężko jest się jej rano rozstać.
OdpowiedzUsuńW domu czyta jej tata i to faktycznie czyta, i "czytam" ja. Cóż jak ze mną Wiki siada do czytania, to zazwyczaj tylko oglądamy, wskazujemy, szukamy ..., bo Wiki nie da mi jednej strony do końca doczytać, tak się jej śpieszy. Nie mam pojęcia dlaczego taty słucha, a ze mną tylko przelatuje książki i nie pozwala mi czytać, szczególnie, że ja uwielbiam czytanie (po raz 100tny daną książeczkę też lubię sobie przeczytać, a co :) )