Pora liczyć - mnożymy pomysły

w poprzednim wpisie pokazałam matematyczno-karcianą nowość pt. "Pora liczyć"
pomysł na sumowanie zieleniny bardzo nam się spodobał, ale pozostawił niedosyt

podstawowe zasady gry zdecydowanie nie wyczerpują możliwości, które otwierają się przed szczęśliwy mi posiadaczami tak bogatego plonu w postaci mieszaniny sześciuset zdrowo wyglądających owoców i warzyw!
sugestywne ilustracje i "dodawaniowa" rozgrzewka tylko zaostrzyły apetyty, dlatego kontynuuję temat
w duchu 'zero waste' podzielimy się kilkoma pomysłami na zabawy z owocowo-warzywnymi kartami, tak, aby - jak w najlepiej zorganizowanej kuchni - nic się nie zmarnowało :)

ponownie sięgamy po grę "Pora liczyć", czyli 50 dwustronnych kwadratowych kart z pięknie namalowanymi wizerunkami warzyw i owoców - po 6 na każdym kartoniku


na początek do zabawy zapraszamy najmłodsze maluchy
ilustracje w pełni oddają ideę każdego produktu, zarówno pod względem pokroju, jak kolorystyki
to doskonała pomoc dla kilkulatków, które uczą się nazywać przedmioty i barwy!
warto wypróbować proste zabawy z jedną lub kilkoma kartami, 
do których zadajemy dziecku pytania typu:
  • gdzie jest banan? 
  • jaki kolor ma sałata?
  • pokaż coś pomarańczowego
  • co jest największe
  • co jest naprawdę (w rzeczywistości) największe
  • wskaż coś, co rośnie na drzewie
  • powiedz które części tej rośliny zjadamy (kwiat, owoc, korzeń, liść)
  • czego jest tu więcej (np. owoców, czy warzyw) / najwięcej (np. obiektów w którym kolorze)
  • na której karcie są tylko owoce / jest więcej warzyw niż owoców / jest tyle samo warzyw i owoców...
całkiem sporo opcji, prawda?
a czuję, że każda dbająca o zdrową dietę "dla mózgu" małego dziecka mama bez trudu wpadnie na wiele kolejnych ciekawych pomysłów!



przedszkolakom, które chcemy zachęcić do zabaw kreatywnych i/lub pomocy w kuchni, a przy okazji przekonać do eksperymentowania z, być może nielubianymi, źródłami witamin, proponuję gry-zabawy z wyobraźnią
losujemy kartę i zastanawiamy się co można by zrobić z takiego zestawu
- wymyślamy realny lub szalony przepis kulinarny z wykorzystaniem narysowanych składników
i/lub dzielimy się wizją artystyczną, tworząc warzywno-owocową abstrakcję z wylosowanego zestawu kształtów 
[np. Jan na bazie jednej z kart z arbuzem zwizualizował statek z masztem z ogórka, bulajami z plasterków cytryny i rzodkiewkowo-wiśniową załogą; por został figurą dziobową ;)] 


ze starszakami (w wieku przedszkolnym+) możemy pobawić się tymi kartami w coś ala Dobble (oryginał u nas tu: >>KLIK<<), albo smaczniejszą wersję niby-UNO/Makao, dopasowując karty z ręki do centralnego stosu
osobiście wypróbowaliśmy z J. następującą wersję:
- rozdajemy graczom równą liczbę kartoników, każdy trzyma swoje ułożone w postaci stosika
jedną kartę wykładamy na środek stołu
- kolejno (lub wszyscy na raz) oglądamy swoją wierzchnią kartę (z obu stron) i próbujemy znaleźć obiekt wspólny z kartą centralną, jeśli się uda - wykładamy swój kartonik przykrywając nim ten leżący na środku, jeśli nie - trudno, może za chwilę coś się zmieni...
- w zależności od początkowych ustaleń gramy wszyscy równocześnie lub kolej przechodzi na następną osobę po jednym takim ruchu lub w momencie, gdy gracz nie może już dołożyć kolejnej karty
- wygra, kto pierwszy pozbędzie się kart  

zabawa jest losowa, oparta na szczęściu i/lub refleksie, ale w zmusza do skupienia uwagi i przysparza emocji


uczniom, którzy doskonale radzą sobie z dodawaniem według podstawowych zasad gry proponujemy przejście na poziom "wyższej matematyki"

w celu utrwalania mnożenia ustaliliśmy następujące reguły:
- rozkładamy ustalona liczbę kart
- odkrywamy DWIE karty z pozostałego stosu i sprawdzamy, które obiekty są na nich największe
- wyzwanie, analogicznie do wersji podstawowej, polega na wypatrzeniu wszystkich wskazanych owoców/warzyw, a następnie przemnożeniu przez siebie ich liczby i jak najszybszym podaniu wyniku  
- ten, komu się uda, otrzymuje kartę - punkt

ile kart najlepiej wyłożyć na stół?
na początek może być kilka - będziemy wówczas mnożyć głownie przez 2 i 3,  
w zakresie do 100 dobrze sprawdzał się nam układ 5x5, a ciekawym urozmaiceniem był taki 4x4 z dodatkową strzałką x2 dotyczącą jednego z rzędów lub całej planszy*
*warto zachęcić dzieci, by zapisały równania wyjaśniające różnice w otrzymywanych w tych dwu ostatnich przypadkach wynikach 

tabliczkę mnożenia ćwiczyć można także na przykład wykładając 2 długie rzędy kart i mnożąc liczbę marchewek z jednego przez tę z drugiego, zielone przez żółte, albo na wyścigi podając "kwadrat wszystkich pomidorów"; 
dodawanie większych liczb urozmaici wyzwanie polegające na zsumowaniu warzyw z jednego szeregu z owocami z drugiego;
dzielenie (na początek "z resztą") - tak samo - "zadajemy" dla określonej dzielnej (na przykład 60 owoców i warzyw w sumie na 10 kartach) i "sumy ogórków" jako dzielnika 
itd., itp.

jasne - w każdym przypadku chodzi właściwie o to samo, ale każda taka odmiana zapobiega nudzie!
różnorodność wyzwań sprawia, że zamiast "wkuwania", pierwszo- czy drugoklasista wynik równania 7x8 zapamiętuje z przyjemnością :)


grę "Pora liczyć", która dostarczyła nam tylu inspiracji,
a także nie poprzestawanie na podstawowych zasadach również w przypadku innych planszówek,
rekomenduję w ramach projektów:

oraz


za egzemplarz gry raz jeszcze dziękuję rebel.pl

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz