nauka, aktywność i wyobraźnia

początek września - rozgorzały na nowo emocje związane z powrotem dzieci do szkół i przedszkoli oraz dyskusje na temat obniżania wieku rozpoczynania edukacji szkolnej i "odbierania dzieciństwa" 6-letnim pierwszoklasistom
co ciekawe okazuje się, że rodzice maluchów, które - tak jak Janek - zaczęły właśnie ostatni rok w przedszkolu, albo pierwszy w podstawówce, często najbardziej martwią się tym, że ich dzieci już niedługo będą musiały nauczyć się czytać, pisać, liczyć... 
czyli zupełnie czymś innym niż ja -
podobnie jak autorka książki, o której chcę dziś napisać w cyklu Czytamy o dzieciach



jak wielokrotnie miałam okazję się przekonać, kilkuletnie dziecko jest najbardziej wdzięcznym uczniem, jakiego można sobie wyobrazić
ogromna ciekawość świata, nie utracona jeszcze naturalna zdolność syntetycznego myślenia, szczegółowa pamięć i emocjonalne podchodzenie do niemal każdego tematu powodują, że niejednokrotnie pięciolatek jest w stanie zadziwić dorosłego swoimi wnioskami
i umiejętnościami
przedszkolaki doskonale kojarzą nawet odległe fakty, świetnie - intuicyjnie! - potrafią wskazać podobieństwa między odlegle spokrewnionymi gatunkami, czy zbliżone mechanizmy działania różnych maszyn i pojazdów
większość sześciolatków niewątpliwie jest w stanie nauczyć się wszystkiego, czego wymaga nowa podstawa programowa nauczania wczesnoszkolnego - to nie tylko moje zdanie, ale i opinia doświadczonych pedagogów, profesorów i specjalistów w dziedzinie rozwoju dziecka

mając to wszystko na uwadze i będąc matką "Zucha", który płynnie czyta, lubi liczyć i chętnie uczy się nowych rzeczy,
nie pałam jednak entuzjazmem do pomysłu obejmowania obowiązkiem szkolnym coraz młodszych dzieci
przede wszystkim dlatego, że:
"Naturalną potrzebą dziecka w wieku wczesnoszkolnym jest aktywność, ruch, działanie. Tymczasem w szkole spędza ono większość czasu na pupie, "przyswajając wiedzę" poprzez słuchanie i pracowite wypełnianie zeszytów ćwiczeń."
powyższy cytat pochodzi ze wstępu do książki "Gotowe scenariusze lekcji aktywizujących, czyli jak odkleić dziecko od krzesełka i przywrócić mu wyobraźnię" Elżbiety Drygas
autorka - nauczyciel z długim stażem, współzałożycielka jednej z poznańskich szkół - przypomina w niej jak istotne jest angażowanie emocji, intelektu i ciała w proces edukacji, która dzięki temu staje się nie tylko ciekawsza, ale i skuteczniejsza


w pierwszych rozdziałach znajdują się podpowiedzi jak można dziecko przygotować do nauki czytania i pisania i rozwijać wyobraźnię przez tworzenie własnych historii
kilka z tych sposobów - jak na przykład zabawy z plastyczne z literami, czy piosenkami z Metody Dobrego Startu, czy wieczorne snucie opowieści - stosowałam od dawna, nie do końca świadomie, w naszej edukacji domowej i mogę potwierdzić, że doskonale służą szybkiemu
i radosnemu przyswajaniu wiedzy


kolejne części autorka poświęciła zastosowaniu metod zabaw teatralnych w wychowaniu, edukacji społecznej, nauce języków obcych, rozumienia tekstu, a także ortografii, gramatyki, a nawet liczenia
szeroko opisuje przykłady tekstów, ćwiczeń i dyskusji podając gotowe do wykorzystania propozycje zajęć aktywizujących i polecając dramę jako ciekawą i wbrew pozorom nie aż tak trudną metodę prowadzenia lekcji w nauczaniu początkowym

"Dzieci, czerpiąc ze swoich doświadczeń, budują fikcyjne wydarzenia, fikcyjny świat. Badanie go i rozważanie praw nim rządzących pozwala na lepsze zrozumienie siebie i rzeczywistego świata"(...) 
"(Drama) pozwala rozwijać umiejętności ruchowe, językowe, wyobraźnię. Dłuższy trening dramowy powoduje, iż jego uczestnicy stają się bardziej otwarci, spontaniczni, łatwiej podejmują decyzje, rozwiązują problemy życiowe, są aktywni, myślą i działają aktywnie i twórczo." 
przygotowanie tego typu zajęć wymaga od nauczyciela zaangażowania, czasu na przygotowania, umiejętnego panowania nad sytuacją w klasie, elastycznego reagowania na zachowania uczniów i zrozumienia dla wyciąganych przez nich wniosków, ale rezultaty bywają spektakularne
marzy mi się szkoła pełna właśnie takich pedagogów, którym prawdziwie leży na sercu rozwój wychowanków, i uczniów z entuzjazmem wkraczających w krainę wiedzy!

książka "Gotowe scenariusze..." na pewno może pomóc zainteresowanym przeprowadzić choć kilka ciekawych zajęć - podsuwa zróżnicowane teksty dotyczące trudnych emocji, sytuacji w szkole i rodzinie wraz z propozycjami ćwiczeń i dyskusji, przykładowe scenki do odegrania, zadania literackie do wykonania - niektóre da się wykorzystać również w domu

a że, obok treści o wysokiej wartości merytorycznej i użyteczności pedagogicznej, znajdujemy tu przykłady wypowiedzi uczniów, nawet laikowi czyta się to wszystko bardzo przyjemnie

przykład kolejnej planety odwiedzanej przez Małego Księcia 

choćby z myślą o takiej radosnej twórczości naszych pociech, zdecydowanie warto zareagować na apel autorki:
"Odklejmy dziecko od krzesełka! Przywróćmy mu wyobraźnię!"

jak będzie w szkole Janka - nie wiadomo
póki co cieszę się, że przed nami jeszcze jeden rok przedszkola - na pewno będzie pełen literek (a jakże!), ale i zabaw ruchowych, aktywności i kreatywności

7 komentarzy :

  1. Książkę może kupimy z ciekawości. Może informacje w niej zawarte nam się przydadzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim są to praktyczne podpowiedzi zabaw edukacyjnych i rozwijających wyobraźnię, najbardziej przydałaby się więc osobom pracującym z dziećmi. Jeśli planujecie takie zajęcia to przydadzą się na pewno :)

      Usuń
  2. Na pewno za jakiś czas będę korzystała z takich porad.
    www.puffa.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Problem dla mnie bardzo jeszcze odległy, wciąż mam nadzieję, że coś się zmieni, bo jestem stanowczo przeciwna 6-latkom w szkole. Wkurza mnie utożsamienie dwóch pojęć: gotowości do nauki i gotowości do siedzenia w ławce. Nasza wspólna "znajoma" - pani Minge - ostatnio tez o tym pisała. Może Cię zainteresuje: http://nataliaminge.blogspot.com/2015/08/prof-vetulani-sprawa-szesciolatkow.html i http://nataliaminge.blogspot.com/2015/08/szesciolatki-w-polskiej-szkole-w.html. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Wami obiema - problem zwykle nie tkwi w zdolnościach uczniów, lecz sposobach nauczania, egzekwowania ich wiedzy, oceniania.
      Blog pani Natalii zapowiada się ciekawie, na pewno będę zaglądać. Dziękuję za link :)

      Usuń
  4. Bardzo mądra i przydatna publikacja. Zapisuję i jak Oli podrośnie to koniecznie muszę ją kupić. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Słynne szkolne "nie wierć się". Wyobraźcie sobie, że nam w pierwszej klasie kazano albo trzymać dłonie na ławkach, albo zakładać ręce do tyłu za oparcie krzesła i splatać palce... A teraz naukowcy (chyba samo to przeszli) każą się dzieciom wiercić, bo to zdrowe dla kręgosłupa! Coraz bardziej nie lubię szkoły.

    OdpowiedzUsuń