Terraformacja Marsa solo

gry planszowe, wiadomo, są po to, żeby się przy nich spotykać i wspólnie spędzać czas...

jeśli jednak realia nie sprzyjają, a gier komputerowych się specjalnie nie lubi, to tryb jednoosobowy w planszówkach jest na wagę złota*

ta, o której dziś, naprawdę niezła w gronie 2, 3, czy (podobno) nawet 5 osób, całkiem dobrze "gra się" solo!

Terraformacja Marsa

gra, choć powszechnie krytykowana za oprawę graficzną, plasuje się wysoko w rankingu BGG**
cóż, w moim prywatnym również :)
dla mnie planszetki i grafiki na kartach są ok - może nie piękne, ale czytelne
ich stonowana kolorystyka odpowiada mi nawet bardziej, niż tych nowych (podobno lepiej spełniających współczesne standardy) - z "Ekspedycji Ares"
a główna plansza i znaczniki wręcz zachęcają do działania - zbierania zasobów i inwestowania w zazielenienie i nawodnienie pustynnej planety

już sam tytuł zdradza cel rozgrywki 
tak w trybie solo, jak konkurencyjnym, dążymy do konkretnego poziomu terraformacji, określonego wskaźnikami temperatury i tlenu oraz "uwolnienia" 9 oceanów 

pełną instrukcję łatwo znaleźć w sieci (np. tu >>KLIK<<
zasady gry solo w skrócie zawierają się w kilku podstawowych różnicach:
- zaczynamy zawsze w trybie korporacyjnym
- gramy zaledwie 14 pokoleń (z dodatkiem " Preludium" - 12!)
- w czasie trwania jednego pokolenia wykonujemy tyle akcji ile chcemy/możemy - 'pas' to koniec tury
- "wirtualny przeciwnik" na starcie ustawia na planszy 2 miasta i 2 przylegające do nich tereny zielone 
 - wszelkie negatywne efekty, które zwykle trzeba/można skierować na współgraczy, "lecą w kosmos" ;)

choć podstawowe reguły/koszta/punktacja pozostają te same, przebieg rozgrywki solo bardzo różni się od "multi"
tu nadrzędny cel to intensywna terraformacja, punkty są gdzieś na marginesie, tworzenie rozbudowanego silniczka - w strefie marzeń
czas goni, Mars nie bardzo chce współpracować, człowiek chwyta się każdej asteroidy...

pewną uciążliwość stanowi konieczność ciągłego "pilnowania" punktacji - tu nikt nie patrzy na ręce, a wiadomo, że każdy pominięty w ferworze walki punkt terraformacji utrudni zdobycie ostatecznego celu
często podkreślany minus gry, to czas trwania rozgrywki (długi)
w przypadku gry jednoosobowej jest on oczywiście znacząco krótszy, niż w multi- ale wciąż liczyć musimy też czas przygotowania licznych komponentów, całość zajmuje zatem minimum godzinę

plusy są wszak liczniejsze!
gra solo jest dość wymagająca, ale jak najbardziej możliwa do wygrania
mamy szeroki wybór warunków startowych w postaci kart korporacji, a w przypadku dodatku "Preludium" także różnorodnych 'handicapów'
ponadto element losowości (dociąg kart) urozmaica rozgrywki, czyniąc z każdą z nich niepowtarzalną

bardzo polecam ten przyjemnie zmuszający do myślenia, relaksujacy 'kosmiczny pasjans' :)



__
** inne moje planszówki grane solo - >>KLIK<<
* boardgamegeek.com - skarbnica wiedzy o grach planszowych, nie tylko dla geeków ;)


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz