co widzimy w gwiazdach?

własną małość,
ślad przeszłości i przestrzeni nie do wyobrażenia,
bajeczne piękno,
odwieczną zagadkę istnienia wszechświata
-  jak?, dlaczego?, po co? -
dużo więcej pytań, niż odpowiedzi, na które tak dawniej liczyli astrolodzy, a których poszukują do dziś astronomowie...
to wszystko widzimy zerkając w nocne bezchmurne niebo

a według Kelsey Oseid, autorki książki "Co widzimy w gwiazdach?", cóż my tam w górze widzimy?


po pierwsze - proste układy, nazwane przed wielu laty, wciąż wyróżnialne na nieboskłonie, dzięki naturalnej ludzkiej tendencji do poszukiwania znanych wzorów kojarzone z postaciami, zwierzętami, narzędziami: gwiazdozbiory


dalej - swoje miejsce w ogromnej, w większości pustej przestrzeni wszechświata


trzy - nasze najbliższe sąsiedztwo = planety i księżyce wyróżniające się wśród zgodnie wirującej migotliwej zgrai stabilnością blasku i podążaniem "własnymi ścieżkami"

a do tego trochę tego, ciut owego:
zorze polarne, meteory, fazy księżyca (w tym pełnie o ciekawych nazwach sezonowych) i jego morza itd.

wszystkiego po trochu, po części opisanego bardzo pobieżnie, miejscami niezbyt przystępnie
(na przykład w bardzo rozbudowanej części dotyczącej gwiazdozbiorów zdecydowanie brakuje informacji o ich wzajemnym położeniu na niebie i realnej możliwości obserwowania na danej półkuli, określonej porze roku)
dużo tu mitów i "trudnych" słów, poezji i artystycznych wizji, odrobina wiedzy jakby zabłąkała się zupełnie przypadkiem...
możliwe, że nie ma się co dziwić, skoro cały spektakl funduje nam artystka - malarka i graficzka, a nie astrofizyk ;)


J., który od czasu zimowego zapatrzenia na Oriona i jego roziskrzone towarzystwo nad Jeziorem Rudnickim (o ile tam na niebie więcej widać, niż nad zanieczyszczonym światłem miastem!) nie może się doczekać własnej obrotowej mapy nieba (moja wina...), od lat gościem planetarium i obserwatorium bywając (nieczęstym - moja wina... - ale niezmiennie pełnym entuzjazmu), nie zgłasza wszakże uwag negatywnych

sugestie, żeby może nie czytać "jak leci", zacząć od tego, co go najbardziej interesuje i omijać dłużyzny, zbył milczeniem i metodycznie przebrnął przez wszystkie kolejne opisy gwiazdozbiorów, wyłapując przy tym bezbłędnie te wcześniej osobiście obserwowane
- ot, na przykład taka Deneb, w Łabędziu - "widzieliśmy nad Wisłą, nad spichrzami, prawda?"
prawda!
chociaż tegoroczny Astrofestiwal już dawno za nami (zapraszamy na kolejny w czerwcu/lipcu 2019 :) )
pozostała odrobina wiedzy, wspomnienie seansu w namiotowym planetarium, wirtualnej wyprawy na Marsa i pierwszej obserwacji słonecznych protuberancji, wschodzącej Wenus, pasów atmosfery Jowisza i jego 4 księżyców...*

tymczasem przed nami kolejna "niebiańska" atrakcja: całkowite zaćmienie Księżyca + Mars w opozycji - już jutro wieczorem (27.07.18, 21:30!)


czytamy więc i czekamy, każdego wieczora zerkając w górę :)

nawet jeśli nie zobaczymy w gwiazdach upragnionych odpowiedzi, jakże przyjemnie i ciekawie ogląda się nocne niebo!


* stara matka, która to samo plus pierścienie Saturna pierwszy raz "z tak bliska" oraz pędzącą ISS - symultanicznie - z perspektywy punktów odległych o sto kilometrów oglądała całkiem niedawno, puszcza w tym miejscu oko do pewnego organizatora wycieczek balkonowych - jak oboje dobrze wiemy, gwiazdy też nie są wieczne ;)

za recenzencki egzemplarz książki dziekujemy wydawnictwu Nasza Księgarnia

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz