flower power - moc zieleni + motyle w t(y)le

powyższy tytuł nie pozostawia złudzeń, co do tego, jak wczesna wiosna wpływa u niektórych na procesy myślowe...
bardzo pozytywnie jednakowoż na napęd psychoruchowy ;)
nic, tylko ruszać w budzący się po zimie świat!


pływające w kałużach na podmokłej łące zaskrońce, hasające wiewiórki (prawdziwe i żywe, mamo!), pendolino pod Iławą - źródła pozytywnej energii i inspiracji są wszędzie dookoła!


rowery i wygodne lekkie buty mamy już dokładnie odkurzone,
"zaliczone" parkowe trasy rozgrzewkowe, pierwszą czterokołową Masę Krytyczną [foty TU, szczególny uśmiech dla autora za tę portretową ;)] i poważne turystyczne kółko na sześciu na dobry początek sezonu :)

[Brodnica - wiadukt nad Drwęcą - Jez. Bachotek - Żmijewo - Lisa Młyn - Najmowo 
= trasa by tata, wymagająca, ale warta polecenia]

"poweru" dodały swoją unikalną przedwiosenną żywotnością pierwsze "dzikie" kwiatki


[dla wymagających powtórki z podstaw przedwiosennej botaniki: podbiał, przylaszczki, zawilce, szafrany,
a przy okazji więcej zabaw z kwiatkami u zakręconej mamy -> TUTAJ,

na co dzień dodają te zaokienne (dzięki za pomoc, mamo-babciu - znów :D)



 [pierwiosnki i bratki obecnie w trakcie kwitnienia, przebiśniegi - już po - oraz tulipany lilie - jeszcze przed 
+ pietruszka, jako nieocenione na przednówku źródło żelaza :D],

online ucieszył pewnego razu pełen ognia ten
[efekt niewinnej zabawy w http://weavesilk.com/, za cudze skojarzenia nie odpowiadam :P],

zaś zapał młodego ogrodnika i ogień na działce zapowiedziały rychłe "odrodzenie z popiołów" tej ostatniej



a że gdzieniegdzie wśród kwiecia coś się zaczęło ruszać...


pewnego popołudnia "odkurzyłam" też z Janem "Pazie i rusałki" Hanny Zdzitowieckiej
pełna poetyckich sformułowań i trudnych do zapamiętania nazw, nie ma owa książeczka u nas łatwego losu
pierwotnie wydana w 1963 ("czuć" po niej ten wiek w pewnym sensie - w składni, języku), zdobyta trzydzieści lat później, przez przyszłą mamajankę w wieku wczesnomłodzieńczym (>>za wyniki i wzorowe zachowanie<<, że się pochwalę ;)), nawet po kolejnych ponad 20 nie jest prawdopodobnie wciąż przez nikogo z domowników gruntownie przestudiowana...
kusi wiedzą na temat barwnego świata najpiękniejszych owadów, ale i tworzy dystans już na wstępie zapowiadając zbyt wielką porcję wiedzy do zgłębienia, "strasząc" niesamowitą liczbą występujących w Polsce około 2000 (!) gatunków motyli
niemożliwa do przeczytania ot tak, od deski do deski, daje jednak wielką przyjemność odkrywania i smakowania ciekawostek niewielkimi porcjami


powtórzyliśmy sobie z nią stadia rozwojowe, nauczyliśmy odróżniać nóżki właściwe gąsienic od posuwek oraz "pana" od "pani" cytrynek, poznaliśmy fascynującą historię przemiany pokoleń kratnika siatkowca i specyficznej zależności modraczków i mrówek...

nadal prawdopodobnie nie rozróżniłabym "na żywo" pokrzywnika od wierzbowca i nie jestem pewna co to za cudo na zdjęciu poniżej (Nasierszyca różnobarwna? anyone?)

,

ale najważniejsze, że znów czuję przypływ sił do (i z) chłonięcia piękna i różnorodności pełnego magicznych drobiazgów świata
mocy - przybywaj :D

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz