pasowany

dziś u Janka w przedszkolu wielki dzień dla trzylatków:


były eleganckie stroje, występy i zadania do wykonania oraz oczywiście zwyczajowe "pacnięcie" wielkim ołówkiem w ramię przez panią dyrektor


Janek wyglądał poważnie, zachowywał się całkiem poprawnie i dzielnie wykonywał potwierdzające jego status dzielnego przedszkolaka zadania

 na pamiątkę dyplom i piękne podziękowanie (nie bardzo wiadomo za co) dla mamy


sama "uroczystość" średnio mi się podobała - jakoś nie przemawia do mnie schemat, w którym dzieci nie bardzo wiedzące o co chodzi, niektóre płaczące, inne półprzytomne z przemęczenia (J. nadal nie śpi w porze leżakowania i o 16 ma już dość - zwykle robimy o tej porze pół godzinki odpoczynku z książką...) są "zmuszane" do popisywania się przed udającą entuzjazm widownią...
w dodatku jako mama musiałam siedzieć za synkiem (głównie dlatego, żeby go pilnować - w sumie pomysł niezły, bo dzieci nie wyrywały się do widowni, tylko siedziały na scenie, ale...), więc  z tych wszystkich popisów widziałam głównie Jankowe plecy!
no i na koniec paczka cukierków (trochę się nakombinowałam, żeby zjeść z J. na pół jednego - bo to w końcu święto! - i ukryć pozostałe) - jak dla mnie pamiątka żadna, działanie wychowawcze/prozdrowotne takoż :/
ale tradycji stało się zadość

w sumie coraz mniej się dziwię, że chociaż Janek do przedszkola ogólnie chodzi chętnie, to jakoś się nie może DOpasować...
(o jego przedszkolnych harcach i wybrykach jeszcze skrobnę przy okazji, bo znalazłam zdjęcia z tej jesieni na stronie przedszkola i czujne oko aparatu wypatrzyło co nieco :P)

6 komentarzy :

  1. u nas też dzisiaj pasowanie
    jaki Janek przystojniak wow!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja to do niedawna nie miałam pojęcia, że pasowanie już w przedszkolu jest. Myślę, że bez tej tradycji, dzieci by spokojnie przeżyły :) i rodzice również :)

    MAMAJANKA, mam pytanie czy Ty jesteś dermatologiem? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulujemy przedszkolakowi. Samych słonecznych dni w przedszkolnym życiu życzymy.
    Ps. Te cukierki mnie powaliły na łopatki - dosłownie. Zgroza. Staś też nie jada takich rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Janek już niestety coraz częściej próbuje - jeszcze dwa lata - rok temu niektórzy pytali mamę o zgodę, teraz coraz częściej po prostu częstują :(
      najbardziej mnie denerwują obce panie i "masz lizaczka" :/
      a po instytucjach edukacyjnych to już bym się na pewno czegoś innego spodziewała

      Usuń
  4. super ale Duży chłopak i to przedszkolak

    OdpowiedzUsuń