lato, lato... i po lecie

wakacje minęły niepostrzeżenie,
a wrzesień zaczął się u nas tak intensywnie, że zabrakło czasu na utrwalenie ostatnich trzech tygodni w sieci...

przede wszystkim wyjazd urlopowy udał się znakomicie
nawet nie spodziewałam się, że Jane tak świetnie odnajdzie się w moim systemie zwiedzania - bez marudzenia na nogach od rana do wieczora - wymarzony towarzysz wszelkich wyjazdów! na pewno nie bez znaczenia był fakt, że nasz cel - Poznań - obfituje w atrakcje, tj. dla Janka przede wszystkim tramwaje i pociągi, więc nawet, gdy nóżki zaczynały boleć zawsze znajdował się jakiś transport i temat zastępczy (GUMOWE PRZEGUBY!)  :)

następnie Janek został PRZEDSZKOLAKIEM
ot tak
bez specjalnych (przynajmniej negatywnych) emocji z jego strony
poszedł, wszedł, został na kilka godzin - i już
w sumie ja też podeszłam do tego tak naturalnie, ze nie mamy zdjęć z tych "ważnych pierwszych dni"
trzeba będzie nadrobić z małym poślizgiem :P
a wieszaczek wybrał sobie z buraczkiem :)

w tym czasie moją głowę zaprzątały intensywne poszukiwania mieszkania, a potem formalności
póki co, nie zapeszam...

nie trzeba było długo czekać i ukazały się mniej przyjemne strony wypuszczenia malucha "do ludzi"
pierwszy katar, kaszel, kilka dni w domu
powrót do przedszkola
i teraz znów zapalenie gardła
odpukać - bez antybiotyku i poważniejszych komplikacji (chociaż dwa dni z gorączką 38,5 trochę mnie wystraszyły), ale dzidzia się męczy, a babcia znów ma zajęcie...

a za oknem coraz szybciej ciemno, poranki chłodne, wichury i słoty
i znów trzeba zbierać siły na pół roku zimy :(

1 komentarz :

  1. Ehh te choroby

    Wiki do klubiku poszła jak miała 9 miesięcy i od tego czasu ciągle choruje :/

    OdpowiedzUsuń