są takie dni, kiedy bliskość, radosne rodzicielstwo i ogólna euforia z powodu możliwości obserwowania rozwoju dziecka to nie tylko puste hasła
ale są też trudne chwile
(prawie wcale)
nie karzę
nie nakazuję czegoś, co wynika z mojego widzimisię, wygody, lenistwa
nie ingeruję zanadto w sferę prywatną - może sobie wybrać ubranie, zabawkę, w co się chce bawić...
możemy razem sprzątać, co tam, nawet mogę sama po nim posprzątać, może zjeść tyle ile chce (chociaż potem musi sobie posiedzieć ze mną w kuchni, bo ja jem..), sam wybiera to, co mu smakuje itd.
ogólnie pewne postawy promowane jako "rodzicielstwo bliskości" są mi bliskie w zupełnie naturalny sposób,
ale od jakiegoś czasu Janek demonstruje kompletne niezrozumienie dla moich wysiłków w kwestii traktowania go jak istoty rozumnej
i na nic tłumaczenia, przekonywanie -
przynajmniej w jednej kwestii zupełnie się z J. nie rozumiemy i ostatnio często
przygotowanie do snu = pandemonium
Czytaj dalej