Opowiem ci, mamo, co robią... i skąd się bierze miód


Janek dorasta i powoli kończy się nasza przygoda z całokartonowymi książkami z niewielką ilością tekstu
trochę szkoda, bo niektóre z nich są naprawdę ciekawe i przyjemnie się je nam obojgu ogląda

z okazji poszerzenia serii książeczek wydawanych pod hasłem Opowiem Ci, mamo... przedstawiam cztery z nich

1. Opowiem ci, mamo, co robią auta


nie do końca rozumiem dlaczego, ale jest pewne, że ten temat trafia do większości małych chłopców
w "Opowiem ci, mamo..." dodatkowym atutem jest sposób jego przedstawienia - forma angażująca młodego czytelnika
w wykonywanie różnorodnych zadań, wyszukiwanie szczegółów, odpowiadanie na krótkie, wierszowane pytania
w książce sporo się dzieje - pojawiają się przeróżne pojazdy (oprócz miejskich ulic zaglądamy na budowę, do warsztatu
i komisu, na tor wyścigowy, piętrowy parking i pole), mijają pory roku, zapada noc...

osobiście nadal się do niej nie do końca przekonałam (wspominałam tu), ale nasi goście "zmuszani" przez J. do czytania łatwo dają się porwać jego entuzjazmowi i chętnie poszukują malucha, kontaktu dla eko-pojazdu, czy wypatrują podejrzanych aut próbujących przekroczyć granicę
niewątpliwą zaletą jest sposób wydania tej serii - kartonowe strony i zaokrąglone kanty: znajome maluchy chętnie "czytają" ją także samodzielnie, ale mimo intensywnej eksploatacji praktycznie się nie niszczy
dla zafascynowanych motoryzacją przedszkolaków - jak znalazł




2. Opowiem ci, mamo, co robią mrówki


co tu dużo mówić - właściwie nie powinnam napisać złego słowa o książce, która przybliża dzieciom naturę, zachęca do obserwowania przyrody, bliższego poznawania zwyczajów owadów i spacerów po lesie...
szczególnie jeśli w dodatku jest to książka, która potrafi przyciągnąć uwagę na dłuższy czas (w przypadku Janka, kiedy już dał się przekonać do zmiany tematu na nie-motoryzacyjny, od pierwszej do ostatniej strony) i pobudza do zadawania pytań
coś mi się jednak w niej nie podoba - mianowicie mrówki
mimo że do tych prawdziwych nijakiego wstrętu nie czuję, trudno mi patrzeć na (na siłę?) "uczłowieczone" wersje z konewkami, łopatkami i na sedesie
pewnie miało być wesoło, ale mi takie zabiegi, podobnie jak teksty w rodzaju "spójrz, nie gorzej od motyla / mrówka miotłą kwiat zapyla" po prostu nie odpowiadają
zapylają - fakt, ale miotłą!?

w pierwszej chwili byłam dość mocno rozczarowana nikłą ilością rzetelnej wiedzy, jaką można wynieść z lektury - na szczęście te braki nadrabia internetowy "załącznik" - www.mrowisko.nk.com.pl, gdzie dociekliwi czytelnicy znajdą sporo ciekawostek na temat bohaterów drugiego planu
duży plus daję też, pomijając niepotrzebne według mnie antropomorfizacje, za ilustracje pani Bajerowicz, które ciekawie przedstawiają owadzi mikrokosmos w powiększeniu

przyznam, że jestem bardzo ciekawa "...co robią żaby" tego samego duetu autorskiego!




3. Opowiem ci, mamo, co robią samoloty


dopóki nie zostałam mamą, praktycznie nie zwracałam uwagi na takie książki, a nawet robiąc w księgarni zakupy dla znajomych maluchów wręcz omijałam podobne pozycje
mało wartościowego tekstu, "dziwaczne" (jak dla mnie) ilustracje, chaos na każdej stronie...
powoli, poznając niezbadane ścieżki umysłu i gustów małych chłopców, daję się jednak przekonać, że takie pozycje też są potrzebne i znajdują grono miłośników
w tym przypadku znów kluczem jest nagromadzenie na poszczególnych stronach licznych pojazdów - tym razem latających
jak zwykle w tej serii na poszczególnych stronach kryje się sporo szczegółów, które małe bystre oko na pewno wychwyci i na pewno nie jest nudno, bo samoloty, zanim wylądują na lotniskach, latają nad polami, wodą, lasem...

jeśli chodzi o wartość poznawczą, według mnie ta część pozostawia co nieco do życzenia, jedynie sygnalizując pewne kwestie, więc nadaje się raczej dla młodszych dzieci
zawsze jednak można rozwinąć temat maszyny latającej Leonarda da Vinci, pierwszych przelotów przez Atlantyk i szachownic na skrzydłach we własnym zakresie...





na koniec zostawiłam sobie moją ulubioną:

4. Opowiem ci, mamo, skąd się bierze miód


tym razem pani Katarzyna Bajerowicz zaprasza nas na prawdziwą ucztę! serwuje barwne obrazy kwitnących łąk i sprawia, że niemal słyszy się przyjemne brzęczenie i czuje zapach kwitnącej lipy
a wszystko przyprawia sporą garścią informacji o zachowaniach i zwyczajach pszczół oraz ciekawostek o innych owadach
i polewa pysznym miodem ;)
w książce znajdziemy "stopklatki" z łąk i ogrodów, "zbliżenia" wnętrza ula oraz 2 pomysły na zabawy typu "zrób to sam",
a także charakterystyczne dla całej serii rymowanki Marcina Brykczyńskiego
te ostatnie, jako miłe dziecięcym uszom rytmiczne teksty zachęcające do aktywnego oglądania ilustracji - wyszukiwania lub liczenia szczegółów, ponownie nieźle się sprawdzają
i w takiej formie (dodatku, a nie całości tekstu) zdecydowanie bardziej mi odpowiadają

co prawda miejscami owady tu także dźwigają walizki i dzbanki (a nawet fortepian, poduszki i 'kenkarty'), ale jakoś łatwiej przymknąć mi na to oko, gdy na kolejnej stronie znajduję szczegółową rycinę z dokładnym opisem budowy pszczoły
dorośli mogą z przyjemnością oddać się lekturze, a dzieci - w zależności od wieku - słuchać, oglądać, wyszukiwać, dopytywać i zdobywać cenną wiedzę
nie tylko najmłodsi dowiedzą się wiele nowego z tej książeczki - także rodzice będą mieli okazję doszkolić się w temacie pszczelich tańców, ilości nektaru potrzebnej do produkcji 1 kg miodu, czy kolorach pyłku
i przypomnieć sobie, jak ważną rolę pełnią te pracowite owady w procesie powstawania owoców i zachowywania bioróżnorodności




zdecydowanie warto poznać tę serię - nie tylko dlatego, że pięknie się prezentuje na półce :)


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz