zabawy okołozaprawowe


po tym jak tata Janka niemal pomylił mus jabłkowy z dodatkiem pigwy z musztardą konieczne okazało się przygotowanie etykietek przynajmniej na część naszych skromnych "zapasów zimowych"


Janek (na podstawie mojej przykładowej notatki: 1x jabłko i pigwa) przygotował profesjonalną rozpiskę (obejmującą 4 słoiki z dynią, dwa dyniowo-jabłkowe, 3 z cukinią i pięć z jabłkami - co z resztą dokładnie widać poniżej...), przeliczył ilość słoików i karteczek potrzebnych do przygotowania naklejek


cierpliwie rysował i/lub kolorował odpowiednie warzywa i owoce pod moimi podpisami (urozmaicałam - po polsku/angielsku/drukowane/pisane, połówki rysunków do uzupełnienia), aż "odhaczyliśmy" wszystko z listy
i dopiero przy naklejaniu zaczął tracić cierpliwość (ale jakoś dobrnęliśmy do końca)
  
moim skromnym zdaniem nasze słoiczki teraz wyglądają super!


podobnie jak bransoletka, którą samodzielnie zaprojektował, wykonał (przy pestkach jabłek i pigwy pomagałam, bo trudno je nabić na igłę małym paluszkom - z tymi z cukinii radził sobie świetnie sam) i zdecydował się podarować swojej mamie mój synek :)


edit: oraz sam strzelił "artystyczną" fotkę:


no i proszę - zwykłe wekowanie a tyle radości :D


jak wiadomo - wszystko co dobre szybko się kończy (i mowa nie tylko o dźemach, które, nie czekając na zimę, zaczęliśmy wyjadać i pochłonęliśmy z J. już 2 :P) - przy Jankowej próbie sfotografowania biżuterii na nadgarstku dumnej posiadaczki ucierpiał aparat i nie wiadomo, czy gwarancja obejmie naprawę, a co gorsza J. od dwóch dni kaszle, a dziś wzrosła mu też temperatura... zapowiada się ciężki tydzień :(