o miłości

-- po pierwsze - tej macierzyńskiej - która pojawiła się w moim życiu wraz z Jankiem i okazała się najsilniejszym doznanym dotąd uczuciem
walentynki, walentynki, serduszka, czekoladki - wszystko to ładne, kolorowe, ogólnie dobrze się kojarzy - więc i u nas pojawiły się w poprzednim wpisie popularne symbole 14 lutego...

ale to przyjemne święto dało mi też pretekst do przemyśleń na temat istoty miłości

przeczytałam niedawno artykuł-wywiad w Wysokich Obcasach o matkach nie kochających swoich dzieci i szczerze mówiąc nie potrafię sobie wyobrazić - to musi być straszne patrzeć na malucha i myśleć, że lepiej byłoby gdyby nie istniał... każdego dnia, nawet jeśli kilka godzin wcześniej byłam zdenerwowana, zirytowana jakimś jego zachowaniem, pomyślałam sobie przez chwilę, że powinien/mógłby być inny - lepszy, grzeczniejszy, bardziej do mnie przywiązany (albo coś równie egoistycznego), każdego dnia dziękuję, że Janek jest i jest sobą - moim synkiem, zdrowym, mądrym, uśmiechniętym, psotnym, "nieusłuchanym", odmawiającym pójścia spać dzieckiem
nie wyobrażam sobie już życia bez niego...

--i po drugie miłości jako uczucia w ogóle - jak o niej mówić dziecku, czy można nauczyć kochać?
oczywiście najważniejszy jest wzór, przykład, ale staram się mu też często powtarzać to najprostsze, ale chyba za rzadko słyszane wśród dorosłych "kocham Cię!", przytulać, okazywać czułość i tłumaczyć, że miłość, to znaczy 'nie szkodzi, że mama się pogniewała, trochę rozzłościła, pokrzyczała na tatę - zaraz będzie lepiej bo się kochamy!'
Janek doświadcza czułości na co dzień i sam ją okazuje - tuli się do mamy (rzadko, ale i tak częściej niż jeszcze rok temu - pamiętam jak czekałam na to, żeby sam przyszedł, szukał kontaktu, złapał za rękę...),  mówi babci "ajlowju", przytula spontanicznie Justynkę i daje jej buziaki (mówi z radością: "Janek ucałował!")
na pytanie z jakiegoś walentynkowego konkursu odpowiedział:
Kocham mamę, bo... "jest uśmiechnięta"
Kocham tatę, bo... "poszedł do pracy i wróci i będzie stęskniony"
Kocham Justynkę... "TAK!" - i to ostatnie z takim przekonaniem, że nie ma wątpliwości kogo z tej trójki najbardziej :)
mam nadzieję, że będzie dorastał czując się kochany    i wierzę, że to wystarczy, żeby nauczył się kochać, bo jedynie umiejąc kochać, będzie dobrym i spełnionym człowiekiem - tylko ten kto kocha i wie, że jest kochany może być naprawdę szczęśliwy

niech będzie też więc publicznie wiadomym: kocham Cię, synku, najbardziej na świecie!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz