nie biję i uważam to za oczywiste
ale niestety - krzyczę (najczęściej na tatęjanka, nie na synka, ale i tak wstyd)
dość rzadko reaguję (chyba przeczulona na punkcie rad od obcych, którzy się wtrącają a nie maja pojęcia co się naprawdę dzieje, nie mam odwagi skarcić matki szarpiącej dziecko czy wrzeszczącej "Cicho!!!")
i czasem nie mam czasu, przynajmniej nie tyle ile bym chciała, żeby być do końca konsekwentną...
na stronach kampanii popularyzującej hasła Kocham.Nie biję/Kocham.Nie krzyczę./Kocham.Mam czas/Kocham.Reaguję przeczytałam dawno temu o sposobach reagowania na niepożądane zachowania dzieci, tj. min.:
- Mów jak się czujesz - dzieci, które rozumieją, co czujemy, szybciej uczą się pożądanych zachowań, a także empatii. - Nie mów dziecku, że jest niemądre czy złe, ale np., że się niemądrze
lub źle zachowało – w ten sposób, krytykując zachowanie (a nie samo dziecko), nie niszczymy
poczucia własnej wartości dziecka.- Są sytuacje, kiedy trzeba użyć siły – gdy dziecko bije, wybiega na
ulicę, wkłada palce do kontaktu. Trzeba wtedy mocno je
przytrzymać i stanowczo powiedzieć: ”nie zgadzam się!”..- Często pomaga krótkie odizolowanie dziecka – odesłanie na parę minut
do pokoju/kącika, lub nakazanie, aby dziecko usiadło na specjalnym
„fotelu do namysłu”. W tym czasie może się ono uspokoić, a my mamy
okazję, by ochłonąć.- Kiedy to tylko możliwe pozwólmy, aby odczuło konsekwencje swych działań
lub zaniedbań. Dzięki temu nauczy się odpowiedzialności za swe czyny - Ustal kolejność <...> , aby dziecko wiedziało, kiedy będzie mogło zrobić to, na co ma ochotę.
Daj szansę dokonania ograniczonego wyboru <...> dziecko, które „samo
wybrało”, ma większą motywację do trwania przy swym wyborze. Jest to też
nauka podejmowania decyzji, która sprawia, że czuje się ono mądre,
ważne, samodzielne i odpowiedzialne. - Często skutecznym sposobem, by zapobiec awanturze, jest odwrócenie uwagi małego dziecka.
(całość do przeczytania TUTAJ)
i cóż - zgadzam się, że są skuteczne, sensowne i humanitarne - dużo bardziej niż bicie czy krzyk
regularnie je stosuję - szczególnie zasadę NAJPIERW-POTEM i odczuwania następstw (popsułeś - nie ma zabawy, schowane), a nawet i odwracanie uwagi (nie do końca zgodne z teoriami pani Agnieszki Stein w skądinąd również pomocnej w kształtowaniu relacji książce "Dziecko z bliska")
niestety
czasem mimo starań coś nie wychodzi...
Jan narysował:
zdzierżyłam (chociaż ściana nie moja, mieszkanie wynajęte, a tapeta nie do wyczyszczenia, zamalowania takoż)
'Janku, co tu zrobiłeś? Zapomniałeś, ze nie wolno rysować na ścianie? TYLKO w zeszycie i na kartce! Nie ma długopisu - zabieram, bo rysowałeś na ścianie.'
naprawdę wydawał się skruszony...
poza tym to pierwszy raz
no i pojazd w sumie całkiem ładny wyszedł :)
ale jeszcze tego samego dnia nie dałam rady - J. stanął na środku pokoju i ogłosił "Robię plamę!" - siusiając beztrosko pod nogi! a przecież nawet pół roku temu umiał zawołać "pisiu" i zatrzymać siusianie po kilku kroplach! - nie dałam rady - rozpłakałam się z bezsilności
--nie biję, nie krzyczę, pokazuję, jak mama jest smutna, że synek niegrzeczny--
ale takiego widoku jaki potem zobaczyłam nie życzę żadnej mamie (chociaż poniekąd synuś się empatią wykazał) - Janko rozryczał się natychmiast najbardziej rozdzierającym płaczem i przez ten szloch zaczął powtarzać "Już dobrze, mamo, nie płacz, będzie grzeczny i wołał! Już dobrze!"
zanoszący się i próbujący mnie głaskać siedząc na nocniku mały dorosły, którego przerastają oczekiwania złej matki...
i znowu nie wiem
co ja mam robić???
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz