nie ma co udawać, choć rzadko o tym piszę, nie żyjemy w "analogowej bańce" i całkowitym oderwaniu od cyfrowej rzeczywistościprócz książek i planszówek wieczory często urozmaica nam Netflix albo Stea
przyznam szczerze, że choć zaczytywałam się niegdyś w książkach Małgorzaty Musierowicz, niewiele szczegółów pamiętam z Jeżycjadyw porównaniu z fantastyką, reportażami z podróży, czy literaturą fakt
gry planszowe to antonim nudyo zawrót głowy przyprawia ich różnorodność - graficzna, tematyczna i mechanicznaczasem wydaje się nam, że 'wszystko już było', ale twórcy i wydawcy stale zaskakują :)tak
lubicie pingwiny?a rysunki Macieja Szymanowicza?a gry Naszej Księgarni?no przecież, kto by nie lubił! :)teraz spróbujcie wyobrazić sobie 3 w 1, łączące w sobie wszystkie powyższe...albo po prostu sp
to jasne, że nikt nie lubi przegrywać, ale przedszkolaki chyba najbardziejtakie, na przykład, trzylatki, chciałyby zawsze wygrywaćwięcej, czasem nie da się z nimi nawet grać inaczej niż na ich własn
zgodnie z przewidywaniami czyt-matki (KLIK), u najmłodszego (lat niedługo trzy) nastąpił oczekiwany czytelniczy krok naprzódkartonowe książeczki jednoobrazkowe (z pojedynczą ilustracją na każdej str
mieszkam z piątoklasistą, który dużo czyta - siłą rzeczy nazwisko Brandona Mulla nie jest mi obce najbardziej popularne serie, jak 'modny' "Basniobór", czy "Smocza straż" były nam jednak dotąd