moje (tetrisowe) miasto legacy

gry planszowe to antonim nudy
o zawrót głowy przyprawia ich różnorodność - graficzna, tematyczna i mechaniczna
czasem wydaje się nam, że 'wszystko już było', ale twórcy i wydawcy stale zaskakują :)

takiej planszówki wcześniej nie znałam!

oto gra-układanka z fabułą, typu legacy (z plusem):

Moje miasto


gry planszowe, w których zapełniamy przestrzeń elementami kojarzącymi się z Tetrisem*, stanowią w większości abstrakcyjne wyzwanie dla wyobraźni przestrzennej i rodzaj geometrycznej łamigłówki

gry fabularne opierają się na scenariuszach opisujących świat przedstawiony i cele, które realizuje się w trakcie rozgrywki

gry legacy mają wpisaną w swój charakter nie tylko unikalność, niepowtarzalność rozgrywki (która wszak jest pożądaną cechą każdej planszówki!), ale de facto jej jednorazowość
w trakcie rozgrywki odkrywamy nowe fakty, poznajemy kolejne reguły, modyfikujemy plansze, niszczymy niektóre elementy, nieodwracalnie zamykając sobie drogę do powtórek

Moje miasto łączy elementy wszystkich powyższych
choć fabuły jest tu najmniej, a 'legacy' tylko trochę, świetnie uzupełniają one "suchą", mogącą kojarzyć się z układaniem puzzli mechanikę, tworząc klimatyczną otoczkę

"Po długiej podróży w końcu dotarliście do nowego, wspaniałego świata. Od razu zabieracie się do budowy i rozwoju waszych miast!


podstawowa rozgrywka przygotowana została jako kampania złożona z 24 epizodów, czyli etapów, w trakcie których gracze mają stopniowo udoskonalać swoje miasta (tudzież umiejętność ich rozwijania, bo za każdym razem budujemy od nowa...)

każdy - od 2 do 4 grających - otrzymuje swoją planszę-mapę i zestaw kafelków-budynków, które będzie na niej rozmieszczał
pole gry stanowi siatka kwadratów, a elementy układanki to polimino, o powierzchni od 2 do 5 takich "kratek"
nasze zadanie to jak najściślej wypełnić pustkę na mapie, używając kafelków w kolejności narzuconej przez talię kart i trzymając się kilku (na początku...) podstawowych zasad 


gramy indywidualnie, praktycznie bez interakcji, porównując jedynie co jakiś czas swoje osiągnięcia
ukończenie każdego z etapów skutkuje przyznaniem punktowej nagrody i drobnego "hamulca" najlepszemu oraz handicapów wspomagających pozostałych, w celu wyrównania szans w następnej rundzie

z każdym kolejnym epizodem przybywa reguł i elementów (np. naklejek na planszy, kafelków itp.), rośnie poziom wyzwania i emocji, a także ciekawość, co jeszcze skrywają nadal zamknięte koperty...


zaledwie kilka początkowych godzin grania (do 24 epizodu mamy jeszcze daleko!), nie uprawnia mnie do wydania ostatecznej opinii
niemniej już na tym etapie mogę stwierdzić, że rozwojowy charakter rozgrywki nadaje jej wyjątkowego kolorytu, a ciągła ewolucja zasad i warunków początkowych na planszy zmusza do intensywnej pracy umysłowej


mimo poważnych oporów co do "gier na raz", chyba zaczęłam doceniać uroki mechanizmu legacy ;)
prawdopodobnie nie skusiłabym się wszakże na Moje miasto, gdyby nie pewność, że nie jest to gra całkowicie jednorazowa
autor - czy wspomniałam już, że to niezastąpiony w podobnie do bólu prostych, zdroworozsądkowych rozwiązaniach Reiner Knizia? - pozostawia graczom furtkę, w postaci niemodyfikowanej drugiej strony planszy
możemy na niej prowadzić niezliczone partie o średnim poziomie trudności (myślę, że nawet rodzinnie, z dziećmi poniżej 'okładkowego' wieku 10+)
...i, choć to już nie to samo, prawdopodobnie niejednokrotnie będziemy :)


egzemplarz gry otrzymałam dzięki popularyzującej gry planszowe akcji księgarni Tania książka
dziękuję!


__
lubimy takie gry-układanki! mimo wspólnej bazy, każda jest inna, by wspomnieć tylko takie jak Pentomino, FITS, BITS, Ubongo, Ogródek, Król Popiel, Patchwork, Calico...


 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz