najmłodszy czyta - komiksy

zgodnie z przewidywaniami czyt-matki (KLIK), u najmłodszego (lat niedługo trzy) nastąpił oczekiwany czytelniczy krok naprzód

kartonowe książeczki jednoobrazkowe (z pojedynczą ilustracją na każdej stronie) przeglądają się już za szybko
ciekawsze są "wypatrywanki" w rodzaju ulicy Czereśniowej (KLIK), czy Mamoko (KLIK), do których da się zadać tysiąc pytań, czy książki z okienkami, o pojazdach, o których można pogadać
idealne co do tematyki, objętości i formatu ponownie okazały się zeszyty Mądrej myszy (KLIK), tu jednak teksty są jeszcze trochę za długie...

zaistniało zapotrzebowanie na coś średnich gabarytów, a w przekazie pośredniego między samym obrazem (z podpisem) a opowieścią fabularną*, stąd u nas w tym miesiącu "w czytaniu", a tutaj dziś, dwa komiksy:

W cieniu drzew 

oraz

Bartłomiej i Karmelek

liczyłam, że sprawdzą się jako książeczki do ćwiczenia umiejętności skupienia na fabule i śledzenia historii

czy się nie zawiodłam?

przede wszystkim obie są kapitalnie narysowane i pięknie wydane
to już nie zeszyty z żółknacego papieru, które pamiętam ze swojego dzieciństwa, lecz prawdziwe minialbumy w grubej oprawie, z błyszczącymi kartami
do tego moja ulubiona paleta barw...

oczy w pełni usatysfakcjonowane, a to wszak w przypadku książek graficznych przynajmniej połowa sukcesu :)


a co do treści?

czytania tu po prawdzie niewiele, ale za to ile emocji! obie historie są "o czymś" - uczuciach, wzajemnych relacjach, akcjach i reakcjach

pan Zrzędek (w cieniu drzew) zmaga się z "urokami" jesieni 
liście na potęgę sypią mu się na podjazd, a tu jeszcze sąsiedzi wpraszają się na przedhibernacyjnego pędraka, hałasują przy gromadzeniu zapasów lub płaczą nad zniszczonym latawcem... 
kwaśne miny (S:"ciemu on zy?") maskują dobre serce marudnego borsuka, ale w tym lesie nikt nie zostanie bez pomocy!

Bartłomiej i Karmelek to ojciec i syn, którzy (w tym odcinku) poszukują idealnego miejsca do spędzenia czasu razem
wędrujemy wraz z nimi przez góry i pustynie, nurkujemy w poszukiwaniu wielorybów, a nawet lecimy na Księżyc, bo tata zrobiłby wszystko, by zabrać małego gdzieś, gdzie inni jeszcze nie byli
miło popatrzeć, jak wspólnie przeżywają przygody w drodze do celu (najlepszego miejsca), ale najwspanialsze jest zakończenie - uwaga, spoiler! - znalezienie go na rodzicielskich kolanach :)

pełen wachlarz uczuć na borsuczym pyszczku i Karmelkowa pointa - bezcenne!



bardzo jestem ciekawa kolejnych części
a S., zdaje się, też lektury nie odmówi :)

za egzemplarze dziękuję wyd. Egmont

__

* typowa fabuła "prawie bez obrazków" to póki co baśnie, audiobook o Zygzaku i od czasu do czasu Basia lub Edgar
i o nich też pewnie jeszcze napiszę :)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz