zwykle nie zaczynam czytania serii od czwartego tomu
zazwyczaj moje lektury nie są pisane czcionką bezszeryfową wielkości >20 pkt i nie traktują o egzystencjalnych problemach chłopców w wieku wczesnoszkolnym
rzadko trafia mi się też książka, którą da się przeczytać w ciągu kilkunastu minut
a tu proszę - właśnie taką dostałam do recenzji!
cóż, uczciwie rzecz biorąc sama sobie wybrałam
niestety nie najszczęśliwiej, bo jak się okazało jestem na taką lekturę sporo za stara, a Janek jeszcze odrobinę za młody *
* czego jasno dowodzi fakt, że scena w której suszona łosia kupa wpada do gara z gulaszem miast nieopanowanej salwy śmiechu wywołuje zatrzymanie na głębokim wdechu i/lub pełne konsternacji pytanie "a co to jest gulasz?"
co ciekawe, jednak oboje polubiliśmy głównego bohatera
Vulgar to znudzony wioskowym życiem młody wiking, któremu marzą się grabieże, ojciec silniejszy od matki i harce na śniegu bez konieczności zakładania drapiącego szalika
w każdej chwili gotów jest zostać - choćby i w pojedynkę! (choć najchętniej pewnie z gotowym do wielkich poświęceń przyjacielem i psem) - dziką hordą
choć nie poraża urodą, inteligencją, ani niestety [uwaga spoiler!] talentem, budzi sympatię w ten wyjątkowy, typowy dla 'niegrzecznych chłopców' sposób
nie ma znaczenia nieznajomość wcześniejszych przygód - już po kilku stronach dokładnie wiadomo, czego można się po nim spodziewać
co nie znaczy, że obejdzie się bez niespodzianek...
jeśli macie w domu młodego czytelnika, który wkroczył w wiek (pozornego?) antagonizmu z płcią przeciwną, a nadal fascynuje go temat smarków, szlamu, czy żonglowania łosim łajnem, to "Wiking Vulgar i porażający turniej talentów" na pewno przypadnie mu do gustu
książka jest moim zdaniem dokładnie odpowiednio gruba, zabawna i pełna wzajemnych przepychanek dla przeciętnego urwisa (lub zbuntowanej księżniczki, która z kolei będzie mogła utożsamić się z Freją) w wieku wczesnoszkolnym
a przy tym lekka i poręczna - w sam raz do zabrania na wakacje :)
książkę otrzymaliśmy od Wydawnictwa Zielona Sowa
najwyraźniej poraził... żadnych komentarzy? :)
OdpowiedzUsuńTo przez tą suszoną kupę ;) post masz z datą 12, a komentarz 9, więc na pewno poraził system :D
OdpowiedzUsuńTo już 3. wiking, jakiego widzę w literaturze dziecięcej. Przypomina mi jednak paskudną książkę o Mateuszku Okularniku, mam nadzieję, że to tylko pozory ;)
Mateuszka nie znamy... mnie się skojarzył Tomek Łebski
UsuńVulgar nie jest taki całkiem paskudny, ale na razie Jankowi dałam tylko do obejrzenia, bo dla 4-latka się nie nadaje
jeśli kiedyś będzie chciał czytać takie rzeczy, to proszę bardzo, ale już sam :P (czcionka i ilość tekstu w sam raz na początek podstawówki)
Mamy tą książkę. Mi się bardzo podobała, a Oli chętnie jej słuchał. :)
OdpowiedzUsuńWolimy nieco inne lektury dziecięce.
OdpowiedzUsuńNarazie nie przemawia do mnie ta książka ;-)
OdpowiedzUsuń